Stawką meczu przyjaźni pomiędzy Wisłą a Śląskiem było pierwsze miejsce w tabeli grupy spadkowej.  Przed wtorkowym meczem gospodarze nad drużyną z Wrocławia mieli zaledwie jeden punkt przewagi, co zapowiadało spore emocje. Z jedną personalną zmianą w stosunku do poprzedniego spotkania do meczu ze Śląskiem przystąpiła Biała Gwiazda. W składzie zabrakło miejsca dla Rafała Wolskiego, którego w wyjściowej jedenastce zastąpił Denis Popović. Swoje miejsce zachował więc młody Jakub Bartosz, który - podobnie, jak w końcówce piłkarskiej jesieni - również ostatnie mecze fazy finałowej spędza w składzie pierwszej drużyny.

Jak można się było spodziewać, od początku na boisku działo się naprawdę wiele. W 8. minucie sam na sam z Michałem Miśkiewiczem znalazł się Bence Mervo, ale z tego pojedynku górą wyszedł golkiper Wisły. Biała Gwiazda odpowiedziała cztery minuty później. Podobnie jak w meczu z Jagiellonią uaktywnił się w tej sytuacji duet Małecki-Brożek, jednak ze strzałem tego pierwszego poradził sobie Mariusz Pawełek. Były bramkarz Wisły interweniował też kilka chwil później, kiedy oko w oko stanął z nim Brożek, ale trafił prosto w Pawełka.

Wisła atakowała regularniej, zaś Śląsk - nieco groźniej. W 36. minucie goście powinni objąć prowadzenie po szansie Roberta Picha. Słowak trafił jednak prosto w nogi interweniującego Miśkiewicza marnując w ten sposób niemalże stuprocentową okazję. Tu przed przerwą kolejną sposobność do otwarcia wyniku stworzyli sobie podopieczni Dariusza Wdowczyka, ale zimnej krwi nie był w stanie zachować Zdenek Ondraszek, który, podobnie jak Pich kilka chwil wcześniej, kopnął wprost w bramkarza.

Kibice zgromadzeni na trybunach we wtorkowy wieczór na gola czekać musieli dokładnie godzinę. Wiślacy dopięli wreszcie swego w 60. minucie, gdy Rafał Boguski dograł do Zdenka Ondraszka. Czech, jak to ma w zwyczaju, uderzył w kierunku bramki potężnie i mimo że Pawełek był bliski interwencji, w obliczu tak silnego strzału nie był w stanie zatrzymać futbolówki. Zaraz po zdobytym golu na boisku zameldowało się w barwach Wisły dwóch młodych zawodników. Krystian Kujawa i sprowadzony zimą Krzysztof Drzazga dostali od trenera Wdowczyka pół godziny na pokazanie swoich umiejętności w ekstraklasie.

Umiejętności pokazali jednak przede wszystkim goście. W 71. przyjezdni wykonywali groźny rzut wolny, po uderzeniu Hateley’a piłka trafiła w mur, ale dobitka Petera Grajciara doprowadziła już do remisu. Miśkiewiczowi trzeba jednak oddać, że po strzale Słowaka zmylił go jeszcze rykoszet, bowiem piłka po odbiciu od Macieja Sadloka zupełnie zmieniła tor lotu. Siedem minut po trafieniu gości o próbę uderzenia pokusił się Jakub Bartosz. Młody obrońca odnalazł się z piłką w polu karnym, ale po jego strzale piłka wylądowała tylko na bocznej siatce.

Jeśli chodzi o wynik, przy Reymonta do końca nic się już nie zmieniło. Jak przystało na mecz przyjaźni, drużyny podzieliły się punktami. Wisła zachowuje więc przed ostatnią kolejką przewagę nad Śląskiem, a podopieczni Dariusza Wdowczyka sezon zakończą w sobotę w Bielsku meczem ze spadkowiczem - Podbeskidziem.

Wisła Kraków - Śląsk Wrocław 1:1 (0:0)
Ondraszek 60' - Grajciar 71'

Skład Wisły: Miśkiewicz - Bartosz, Guzmics (61. Kujawa), Sadlok, Cywka - Boguski (61. Drzazga), Mączyński, Popović (85. Wolski), Małecki - Brożek, Ondraszek.

Skład Śląska: Pawełek - Dankowski, Celeban, Kokoszka, Pawelec - Hateley (75. Gosztonyi), Hołota - Gecov (61. Grajciar), Morioka, Pich - Mervo (90. Biliński).

Adam Delimat