Polki są rozstawione z "trójką", a Amerykanki to szósty zespół światowego rankingu. Trzy lata temu w Tokio były górą w pojedynku tych zespołów o piąte miejsce.

Biało-czerwone we wtorek walczyły w składzie: Martyna Swatowska-Wenglarczyk (AZS AWF Katowice), Alicja Klasik (RMKS Rybnik), Renata Knapik-Miazga i Aleksandra Jarecka (obie AZS AWF Kraków).

Po pierwszej serii pojedynków Polki, ubiegłoroczne mistrzynie świata z Mediolanu, przegrywały 6:7 i trener kadry Bartłomiej Język zdecydował się na zmianę w składzie - najmłodszą, najmniej doświadczoną w ekipie Klasik, która jednak najlepiej spisała się indywidualnie, zastąpiła Jarecka.

28-letnia krakowianka pokonała 4:3 Hadley Husisian i było 10:10, ale po chwili Swatowska-Wenglarczyk uległa 2:5 mającej zapewne polskie korzenie Anne Cebuli i zespół USA wygrywał 15:12. Po kolejnej potyczce było 18:15.

Jarecka w swojej drugiej walce odrobiła jedno trafienie, ale Polki wciąż przegrywały (19:21). W ósmej rundzie o "oczko" stratę zmniejszyła Knapik-Miazga i było 24:25.

Do ostatniego pojedynku wyszły Swatowska-Wenglarczyk i wprowadzona jako rezerwowa, najbardziej doświadczona spośród rywalek Katharine Holmes.

Polka szybko doprowadziła do remisu trafieniem w stopę, a później jeszcze raz powtórzyła to działanie, które dało jej prowadzenie. W końcówce brązowa medalistka mistrzostw Europy z 2022 roku wykazała się nie lada odpornością psychiczną, wykorzystała rozpaczliwe ataki przeciwniczki i ostatecznie przypieczętowała sukces biało-czerwonych. 31:29 i półfinał, czyli dwie szanse, by stanąć na olimpijskim podium.

Polskie szpadzistki to aktualne mistrzynie świata w drużynie. Na igrzyska przyjechały jako jedne z faworytek, ale podobnie było na poprzednich igrzyskach w Tokio, kiedy przegrały pierwszy mecz z późniejszymi triumfatorkami - Estonkami.

Ostatni medal w szermierce dla Polski w 2008 roku w Pekinie wywalczyła drużyna szpadzistów.