Koncert Garbarni

Po bolesnej porażce 1:4 z Sołą Oświęcim, przed tygodniem lider tabeli pauzował. Garbarnia miała więc sporo czasu, aby przygotować się, zwłaszcza mentalnie, do kolejnego spotkania, które od początku nie zapowiadało się jednak szczególnie trudno. Do Krakowa przyjechał bowiem Beskid Andrychów - ostatnia drużyna tabeli, która zgromadziła w tym sezonie dwa oczka (raptem o 52 mniej, niż Brązowi). Jesienią w Andrychowie Garbarnia przez długi czas męczyła się jednak z rywalem i dopiero w ostatnim kwadransie przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść.

Tym razem było jednak całkowicie inaczej. W 5. minucie wynik otworzył Piotr Ferens, a siedem minut później głową podwyższył Łukasz Nowak. W ostatnim kwadransie pierwszej połowy dwukrotnie na listę strzelców wpisał się z kolei Patryk Serafin sprawiając, że do przerwy Garbarnia prowadziła 4:0. Po zmianie stron gospodarze postanowili pójść za ciosem i nie okazali przyjezdnym z Andrychowa ani trochę litości. Michał Górecki, Michał Kitliński i Marcin Siedlarz - ta trójka rezerwowych wpisała się na listę strzelców między 70. a 76. minutą sprawiając, że Garbarnia odniosła najwyższe zwycięstwo w sezonie. Podopieczni Mirosława Hajdy poprawili rekord rezerw Cracovii, które jesienią zaaplikowały rywalowi (również temu z Andrychowa) sześć goli nie tracąc żadnego.

Garbarnia Kraków - Beskid Andrychów 7:0 (4:0)
Ferens 5’, Nowak 12’, Serafin 31’ i 37’, Górecki 70’, Kitliński 72’, Siedlarz 76’

Wpadka Hutnika w Połańcu

Gdy wydawało się już, że Hutnik Nowa Huta wraca na właściwe tory, podopieczni Mateusza Stańca po raz drugi z rzędu nie byli w stanie sięgnąć po komplet punktów. Po tym, jak przed tygodniem zaledwie zremisowali z niżej notowaną Spartą Kazimierza Wielka, tym razem Hutnicy pojechali do Połańca na mecz z sąsiadem z ligowej tabeli - Czarnymi. W składzie drużyny z Suchych Stawów po raz pierwszy znalazło się miejsce dla 18-letniego obrońcy, Łukasza Kędziory, który dotychczas występował w barwach Hutnika w Centralnej Lidze Juniorów.

Ani on, ani też cały zespół gości nie wszedł jednak w ten mecz dobrze. Już po sześciu minutach gry Czarni prowadzili 1:0 za sprawą trafienia Sebastiana Ryguły z kilku metrów. Hutnicy poważniej do głosu dochodzić zaczęli dopiero po zmianie stron. Swoje okazje mieli Michał Guja, Krzysztof Świątek czy Michał Nawrot, ale żadna z tych prób nie zaskoczyła bramkarza Czarnych. Sytuacja drużyny trenera Stańca znacząco pogorszyła się natomiast w 68. minucie. We własnym polu karnym przewinił wtedy Mateusz Gamrot, a strzałem z 11 metrów Doriana Frątczaka pokonał Paweł Meszek. W ten sposób miejscowi przypieczętowali swoje zwycięstwo i przeskoczyli w tabeli sobotniego rywala. Za sprawą porażki, Hutnik do bezpiecznego miejsca traci już trzy oczka.

Czarni Połaniec - Hutnik Nowa Huta 2:0 (1:0)
Ryguła 6’, Meszek 68’ karny

Cracovią górą w starciu rezerw

Kilka godzin przed meczem pierwszej drużyny Pasów z Lechem Poznań, przy ulicy Wielickiej swoje spotkanie rozegrały rezerwy. Podopieczni Piotra Góreckiego podejmowali u siebie drugi garnitur innego ekstraklasowicza - Korony Kielce. Jako że następna kolejka ekstraklasy rozegrana zostanie już w środku tygodnia, tym razem na personalne wzmocnienia liczyć nie mogli ani jedni, ani drudzy. Na co jednak Pasom wzmocnienia, kiedy ma się w składzie takiego zawodnika, jak Krzysztof Szewczyk? Wiosną ten zawodnik wpisywał się na listę strzelców już dziesięciokrotnie, więc to w nim kibice gospodarzy pokładali największe nadzieje.

Jak można było przewidzieć, to właśnie Szewczyk rozpoczął strzelanie w tym spotkaniu. W 11. minucie po podaniu do najskuteczniejszego zawodnika Pasów obrońcy Korony zawahali się, doszukując się w tej sytuacji spalonego, co Szewczyk skrzętnie wykorzystał. Po jego płaskim strzale miejscowi prowadzili 1:0, a w kolejnych fragmentach do głosu dochodzili piłkarze z Kielc. Między słupkami znakomicie spisywał się jednak Damian Drzewiecki, broniąc uderzenia Andrzeja Paprockiego czy Adama Zawieruchy. Ten drugi w samej końcówce obejrzał jeszcze czerwoną kartkę i przyczynił się do tego, że końcówka nie przyniosła na boisku przy Wielickiej wyrównania. Pasy wygrywają więc kolejny mecz i powiększają tym samym w tabeli swoją przewagę nad strefą spadkową.

Cracovia II - Korona II Kielce 1:0 (1:0)
Szewczyk 11’

Seria Wisły dobiegła końca

Prowadzone przez Macieja Musiała rezerwy Wisły wiosną spisywały się jak dotąd rewelacyjnie. Spośród ostatnich ośmiu spotkań druga drużyna Białej Gwiazdy wygrała aż siedem, a jedyna wpadka przypadła na mecz z Czarnymi Połaniec. W niedzielę Wiślakom przyszło udać się jednak na bardzo trudny teren do Daleszyc. Choć miejscowy Spartakus to beniaminek, to spółki z Podhalem Nowy Targ są oni rewelacją tego sezonu i wiele wskazuje na to, że obu tym ekipom uda się utrzymać w nowej trzeciej lidze. Mecz z Wisłą zapowiadał się jednak o tyle ciężko, że do Daleszyc przyjechali tacy zawodnicy, jak Alan Uryga, Krzysztof Drzazga, Witalij Bałaszow czy Donald Guerrier. Zwłaszcza obecność tego ostatniego miała sprawić, że Wisła wygra kolejne ligowe spotkanie.

Tak jednak nie było. Guerrier snuł się bezsensownie po boisku, a do gospodarze w ofensywie spisywali się zdecydowanie lepiej. Na wynik przełożyło się to w 30. minucie, kiedy osamotniony Damian Gil strzałem głową pokonał Mateusza Zająca. Do przerwy Spartakus prowadził, a po zmianie stron na boisku zameldował się duet Bałaszow-Drzazga, który w rezerwach strzela jak na zawołanie. Bałaszow kwadrans po wejściu owszem, kopnął, ale nie piłkę, lecz rywala. Ukrainiec po tym, jak wyładował frustrację na przeciwniku wyleciał z boiska, a kolejny cios Wiślacy otrzymali w 73. minucie. Strzałem przy krótkim słupku bramkarza pokonał Jakub Olearczyk powiększając prowadzenie miejscowych. Po stronie gości w końcówce odpowiedzieć był w stanie tylko Krzysztof Drzazga. Młody napastnik w 87. minucie zaliczył trafienie kontaktowe, ale było już zbyt późno, aby myśleć chociaż o jednym punkcie. Wisła przegrywa więc po raz trzeci na wiosnę i w tabeli ląduje na siódmej lokacie.

Spartakus Daleszyce - Wisła II Kraków 2:1 (1:0)
Gil 30’, Olearczyk 73’ - Drzazga 87’

Adam Delimat