Już w piątkowy wieczór swój mecz rozegrała Puszcza Niepołomice. Podopieczni Tomasza Tułacza udali się do Rybnika, gdzie chcieli kontynuować znakomitą passę, jaką notują jak na razie wiosną. Drużyna z Niepołomic pozostaje w gronie trzech niepokonanych w tym roku drużyn II ligi i również tym razem nic się w tej materii nie zmieniło. Od początku Puszcza przeważała na boisku, jednak szczęścia brakowało na etapie wykończenia między innymi Dominikowi Maludze czy Kamilowi Łączkowi. Goście objęli prowadzenie w 38. minucie, kiedy wynik meczu otworzył strzałem głową Michał Czarny.

Do szatni goście schodzili więc z jednobramkowym prowadzeniem, a najwięcej emocji przyniosły pierwsze fragmenty po zmianie stron. Najpierw w 48. minucie do wyrównania doprowadził Marek Gładkowski, ale już sześć minut później Puszcza ponownie objęła prowadzenie. Z najbliższej odległości piłkę do pustej bramki wpakował wówczas Roman Stepankov, zapewniając ekipie Tomasza Tułacza trzeci w tym roku komplet punktów. Zespół ROW-u próbował rzutem na taśmę zainkasować jeszcze choćby jeden punkt, ale ich wysiłki nie przynosiły wymiernego rezultatu i to Puszcza przywiozła z trudnego wyjazdu komplet oczek.

ROW Rybnik - Puszcza Niepołomice 1:2 (0:1)
Gładkowski 48’ - Czarny 38’, Stepankov 54’

Uskrzydleni rozbiciem Zawiszy Bydgoszcz zawodnicy Sandecji Nowy Sącz w sobotę pojechali do Płocka. Rywal drużyny z Małopolski to nie byle kto - miejscowa Wisa po 23 kolejkach przewodziła ligowej stawce i miała w swoim dorobku aż 17 punktów więcej niż Sandecja. Tej różnicy nie było jednak widać na boisku, a podopieczni Radosława Mroczkowskiego nie odstawali od miejscowych. Goście skupili się przede wszystkim na obronie dostępu do własnej bramki, a klarowniejsze okazje stwarzali sobie miejscowi. Przed przerwą ani Wojciech Łuczak, ani Mikołaj Lebedyński nie zdołali jednak zaskoczyć stojącego w bramce gości Łukasza Radlińskiego.

Podobnie, jak przed przerwą, również po zmianie stron gołym okiem widoczna była przewaga gospodarzy. Wisła przenosiła się z piłka regularnie w okolice pola karnego Sandecji, ale za każdym razem czegoś liderowi brakowało. Drużyna z Nowego Sącza odpowiadała wyłącznie kontratakami. To właśnie po takich wyprowadzeniach piłki najgroźniejszą sytuację po stronie gości stworzył Bartłomiej Kasprzak, który, koniec końców, nie zdołał jednak pokonać Seweryna Kiełpina. Mecz w Płocku zakończył się bezbramkowym remisem, a Sandecja przyczyniła się do opuszczenia przez Wisłę fotela lidera. Wytrzymanym z trudem naporem gospodarzy ekipa trenera Mroczkowskiego kontynuuje za to serię dobrych wiosennych meczów i - podobnie, jak szczebel niżej Puszcza - pozostaje w tym roku niepokonana.

Wisła Płock - Sandecja Nowy Sącz 0:0

Adam Delimat