Opozycja w tarnowskiej radzie miasta od początku krytykowała pomysł zwrotu dotacji na budowęłącznika z autostradą. Zarówno radni stowarzyszenia "Tarnowianie", jak i Prawa i Sprawiedliwości przekonywali, że to może być zbyt pochopna decyzja skoro prokuratorskie śledztwo w sprawie zmowy przetargowej nie zostało jeszcze zakończone.



To właśnie podczas badania sprawy niejasności wokół przetargu śledczy natrafili na aferę korupcyjną w magistracie, w której jednym z podejrzanych jest prezydent Ryszard Ścigała.


Afera, która doprowadziła do aresztu Ryszarda Ś.


Tarnowscy urzędnicy nie chcieli jednak czekać na wyrok sądu w tej sprawie. Przekonywali, że wcześniejszy zwrot dotacji na budowę samego łącznika może uchronić miasto przed koniecznością ew. zwrotu 48 milionów złotych na cały projekt dotyczący połączenia drogi numer 977 z autostradą A4.

Uważają, że Tarnów odzyska 16 milionów złotych ze zwróconych 19 milionów w formie dotacji na inne projekty drogowe. Takie rozwiązanie miało zostać uzgodnione z zarządem województwa.


Opozycja sądzi, że przedwczesny zwrot dotacji jest jednak swoistym przyznaniem się do winy i może nie uchronić miasta przed ew. zwrotem całej kwoty dofinasowania.

Okazało się jednak, że miasto musiałoby zwrócić nie tylko 19 milionów złotych, ale także 8 milionów złotych odsetek. Takie argumenty były podnoszone także przez opozycyjnych radnych. Sprawa stała się jednoznaczna po piśmie od wicemarszałka Stanisława Sorysa. Dlatego wiceprezydent Henryk Słomka - Narożański wycofał się na razie z takiego pomysłu. Zapowiada jednocześnie dalsze konsultacje.


Gdyby radni zdecydowali teraz, że zwrócą 27 milionów złotych, to Tarnów nawet po "odzyskaniu" 16 milionów na inne inwestycje, straciłby na tym rozwiązaniu bagatela 11 milionów złotych . Dlatego może się okazać, że ten pomysł w ogóle upadnie i miasto będzie czekało na rozstrzygnięcia sądowe oraz oficjalne stanowisko Komisji Europejskiej.



Budowa do A4 do Dębicy potrwa dłużej, ale będzie przejazd


Bartek Maziarz /ew