Roman Ciepiela przekonuje, że jeśli sąd potwierdzi zmowę przetargową oraz udział w tym przestępstwie urzędników, to Komisja Europejska może zażądać nawet od miasta zwrotu dotacji na cały projekt połączenia A4 z drogą drogą wojewódzką nr 977. Czyli 50 milionów złotych, a jeśli żądanie nastąpiłoby za kilka lat to urzędnicy przekonują, że odsetki mogłoby wynieść nawet drugie tyle.

Tymczasem jak już informowaliśmy w Radiu Kraków, były dyrektor finansowy małopolskiego oddziału firmy Strabag, przyznał przed sądem w Brzesku, że jego firma była w stanie wybudować tarnowski łącznik z autostradą za 15 milionów złotych. Tymczasem droga kosztowała 40 milionów.

Prezydenci Tarnowa już dwukrotnie próbowali namówić radnych do dobrowolnego zwrotu dotacji na budowę łącznika z autostradą, żeby zabezpieczyć się przed ryzykiem dużo większego żądania. Henryk Słomka - Narożański, przed rokiem proponował zwrot 19 milionów złotych, Roman Ciepiela wnioskuje o zwrot 17 milionów złotych. W obu przypadkach miasto miałoby odzyskać większość tej kwoty w formie dotacji na inne inwestycje drogowe. Chociaż nikt tego na piśmie obiecać nie może.

Zarówno w lipcu 2014, tak i teraz, radni nie byli przekonani do tego, że miasto powinno dobrowolnie wracać pieniądze, co zdaniem niektórych z nich, oznaczałoby przyznanie się do winy. "Podniosę rączkę grzecznie do góry, zwracamy dotację, dostaniemy jakąś rekompensatę, złodzieje dalej będą się trzymać dobrze. Tu się toczy sprawa o przełamanie pewnych zasad myślenia, i tzw. układów. Albo zgadzamy się na te układy, albo walczymy z nimi do końca”. - przekonywał radny Solidarnej Polski Jacek Łabno.

Radni PiSu mieli też pretensje do prezydenta Roman Ciepieli, o to że nie wyciągnął konsekwencji wobec osób, które nadzorowały inwestycje drogowe w Tarnowie. Podobnie dziwili się, że miasto nic nie robi w kwestii odzyskania pieniędzy, które straciło na zmowie przetargowej, chociażby od firm drogowych biorących w niej udział. Prawnicy magistratu oraz prezydent odpowiadali, że przed zakończeniem prokuratorskiego śledztwa w tej sprawie mają związane ręce.

Przewodniczący rady, a zarazem szef PiSu, Kazimierz Koprowski pytał też dlaczego miasto oprócz zwrotu kwoty głównej dotacji czyli około 11 milionów złotych, musi oddawać odsetki. Koprowski przyznał, że stanowisko klubu na temat zwrotu dotacji mogłoby być inne gdyby miasto nie traciło  na tym pomyśle. Bo jak przypomniał, teoretycznie gdyby województwo przyznało Tarnowowi 15 milionów złotych obiecanej dotacji na inne inwestycje drogowe, to miasto straciłoby na tym około 2 milionów złotych.

W kwestii zwrotu odsetek skarbnik Sławomir Kolasiński, przyznał, że zdaniem magistratu Tarnów nie powinien ich zwracać. Ale inaczej uważa Urząd Marszałkowski. Roman Ciepiela przekonywał, że Tarnów nadal będzie się starał o umorzenie części odsetek, ale ponieważ na razie takiej decyzji nie ma, to namawiał radnych do zwrotu 17 milionów złotych. Nazywał to przy tym, nie tyle zwrotem dotacji, co zamianą chorego projektu objętego dofinansowaniem na zdrowy.

Na nic się to jednak zdało. Radni klubu PiS proponowali, żeby wstrzymać się jeszcze z głosowaniem nad zwrotem dotacji. Chcieli m.in. poczekać na opinię w tej sprawie od Regionalnej Izby Obrachunkowej. Prezydent odpowiedział jednak, że jeśli miasto ma odzyskać część z tych pieniędzy, decyzja musi zapaść jak najszybciej. Dlatego nalegał na głosowanie w tej sprawie.