Zdaniem prezesa Sławomira Jędrusiaka na mniejszą niż zakładano liczbę klientów wodomatu wpłynęła m.in. pogoda w tym stosunkowo mokry rok. Bo jak podkreśla w rozmowie z Radiem Kraków, w tym okresie mieszkańcy nie chcą nawet podłączać się do sieci mimo że mają taką możliwość.

Poza tym jak przypomina, urządzenie „nie jest skierowane do wszystkich, ale do mieszkańców, którzy są daleko od sieci wodociągowej, po to żeby zmniejszyć koszty transportu wody”.

Dlatego Jędrusiak podkreśla, że nie liczy się liczba klientów, ale ich „zakupy”, a te jego zdaniem są całkiem dobre. Dla porównania podaje, że poprzez wodomat sprzedano 280 tysięcy litrów wody, natomiast wodociągiem do gminy płynie rocznie 900 tysięcy litrów wody. Trzeba jednak pamiętać, że gmina Ryglice tylko w niewielkiej części jest zwodociągowana.

Mieszkańcy Ryglic przekonują jednak, że klientów wodomatu mogłoby być więcej gdyby uprościć kupno w nim wody. Żeby to teraz zrobić trzeba wyrobić specjalną kartę w siedzibie spółki w Tuchowie.

Prezes Dorzecza Białej podkreśla, że jest to prototyp, a poza tym ten system sprzedaży miał zapobiec m.in. marnowaniu wody. Jednak Jędrusiak w rozmowie z Radiem Kraków obiecuje, że w kolejnych wodomatch będzie można płacić gotówką.

I to właśnie prace nad takim rozwiązaniem oraz skupienie się na budowaniu tradycyjnej sieci spowodowały opóźnienie w powstawaniu zapowiadanych, kolejnych wodomatów.

Prezes spółki komunalnej gmin Ryglice, Tuchów, Rzepiennik Strzyżewski oraz Ciężkowice, zapowiada uruchomienie kolejnych 4 urządzeń, po wakacjach.

A Ryglicki wodomat już się spółce niejako zwrócił bo dostała 25 tysięcy złotych nagrody z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej za ten innowacyjny projekt. Natomiast urządzenie kosztowało spółkę 17 tysięcy.

Jednak jak zaznacza Jędrusiak pieniądze z nagrody spółka musi przeznaczyć na projekty w zakresie gospodarki wodno-ściekowej.

Bartek Maziarz