Pretekstem tej rozmowy jest dekret, wyrzucenie z domu proboszcza parafii Kościoła Mariackiego. Czy to jest tak, że wszystkie lata Marka Jędraszewskiego wyglądały podobnie, czy tak smutno kończy?

Łatwo sobie wyobrazić, wczuć się w sytuację człowieka który ma dach nad głową i nagle dowiaduje się z dnia na dzień nieomal, że nie z własnej winy, ale musi swoje mieszkanie opuścić.

Tym bardziej, że to już nie pierwszy człowiek który to usłyszał...

Tak, jeśli chodzi o naszą kurię. W tym sensie choćby ludzkim, to naturalnie jest to wiadomość bardzo przykra i na pewno nie pozwalająca żegnać arcybiskupa tak serdecznie jak może by to było dawno dawno temu. Ja akurat mieszkam w Krakowie pół wieku. Miałem okazję być świadkiem rządów kościelnych kardynała Franciszka Macharskiego. To są niedosiężne szczyty kardynała Macharskiego.

To nawet ja pamiętam chociaż jestem nieco młodszy. Pamiętam już jako młody z dziennikarz przeprowadzałem z nim wiele wywiadów i była jakaś aura takiej powagi.

Powagi i elementarnej ludzkiej uczciwości. Kardynał starał się spełniać swoją misję zgodnie z tym czego byśmy oczekiwali po liderze kościelnym. Niestety nie można tego powiedzieć o odchodzącym dzisiaj arcybiskupie. Są dwie płaszczyzny: mnie interesuje ta płaszczyzna debaty publicznej. Ja się nie podejmuję - nie mam takich kompetencji ani takich zamiarów oceniać tego czasu rządów arcybiskupa Jędraszewskiego w kościele pod względem ściśle kościelnym. Ile wizytował parafii, jakie przywiózł dary, jakie odebrał dary od wizytujących i wizytowanych...

ale już to co mówił oceniać można...

Tak się składa że też od wielu wielu lat obserwuję życie kościelne pod tym kątem i jako obywatel i jako publicysta, a także człowiek, któremu dobrostan społeczny w Polsce leży na sercu. Należę do tego pokolenia, w którym ludzie kościoła raczej byli uważani za tych, którzy właśnie temu dobrostanowi jak potrafią tak służą. Ten czas się zakończył, to jest szerszy problem. To jest problem nie tylko kościoła krakowskiego - to jest problem kościoła w Polsce, ale nawet więcej - kościoła w skali globalnej. Ale nas interesuje teraz kościół krakowski. W tej sferze publicznej trudno nie odnotować takich wypowiedzi publicznych czy nawet działań, które wizerunkowi metropolity krakowskiego było nie było głowy jednej najważniejszych, a może najważniejszej archidiecezji kościoła polskiego po prostu nie przystoją. Z tym jest taki kłopot, że oczywiście ja wiem że wielu ludziom mogą się te wypowiedzi podobać

Powiedzmy może o co chodzi: bardzo dużo arcybiskup mówił o ideologii lgbt, straszył Unią Europejską, obrażał kobiety, bardzo dużo mówił o polityce i bardzo jednostronnie na tej polityce mówił.

W ten sposób kontynuował czy wykonywał linię episkopatu z ostatnich lat, która polega na niestety upartynieniu, upolitycznieniu. Upartyjnieniu po linii jednej tylko partii.

Ta partia nazywa się Prawo i Sprawiedliwość, żeby nie było wątpliwości. 

Było zawsze takie założenie i takie mniemanie, że polityka nie powinna przekraczać drzwi kościoła, ponieważ wierzący głosują na różne partie polityczne, więc - zwłaszcza w demokracji - trzeba szanować te wewnętrzne różnice wśród wiernych. Niestety, tak nie jest i kościół za to niestety płaci. Mówię niestety dlatego, że mnie wcale nie zależy na tym żeby kościół zniknął ze sfery publicznej tylko przeciwnie - na tym żeby w niej był, ale w takim duchu w jakim oczekiwaliby obywatele demokratycznego państwa. Czyli w takim duchu, który służy niwelowaniu konfliktów, których mamy coraz więcej, a nie ich podsycaniu. Pan redaktor przytoczył te różne sytuacje, te różne wypowiedzi, które odbiły się złym echem w debacie publicznej. Ja bym zwrócił uwagę na jeszcze jeden fakt, który na tej liście zwykle nie figuruje. Dwa lata temu odbył się w Archidiecezji Krakowskiej synod, czyli zgromadzenie wiernych z udziałem i świeckich i duchownych obradujących na prośbę papieża Franciszka o tym jaki w ich ocenie jest stan kościoła i jaka powinna być przyszłość. Materiały z tego synodu są zawsze bardzo ciekawe dla ludzi, którzy żyją sprawami kościoła i dla publicystów, którzy obserwują życie kościoła.  I co się stało? Kuria krakowska na polecenie arcybiskupa nie opublikowała nawet streszczenia tak zwanego synopsis z tych obrad. Dlaczego? Są liczne przypuszczenia, że dlatego - o czym mówili też uczestnicy tego synodu - nie wrogowie kościoła, nie krytycy kościoła - ludzie związani z kościołem którzy podkreślali, że były tam też liczne uwagi krytyczne co do kondycji kościoła krakowskiego pod zarządem arcybiskupa Jędraszewskiego. Podejrzewali, że właśnie z tych powodów arcybiskup przynajmniej na początku - kiedy to było ważne, ciekawe ludzie szukali materiałów - nie zgodził się na ich publikację. To moim zdaniem więcej mówi o stylu arcybiskupa Jędraszewskiego niż wiele innych rzeczy które słusznie też mu wytykamy, bo tutaj jest sprawa dotycząca samego działania na co dzień kościoła. Sposobu w jaki władza kościelna lokalna, tutejsza kuria traktuje nie tylko duchownych, księży po prostu ale i wiernych, którzy mają święte prawo wiedzieć jak najwięcej na temat tego jakie są problemy ich kościoła, z którym oni się utożsamiają, jak one się przedstawiają, w czym można pomóc, co można poprawić.

Arcybiskup Jędraszewski odchodzi w lipcu, przechodzi na emeryturę zmieniają się też władze. Mamy nowego przewodniczącego konferencji episkopatu Polski. W którą stronę idzie polski kościół? Sytuacja jaka jest - było 40 lat tłustych - tak ktoś powiedział. Teraz przychodzą lata chude. Coraz mniej dzieci chodzi na religię, coraz mniej jest powołań. Nowy prymas jest podobno konserwatystą - i to bardzo mocnym konserwatystą. Czy to jest tak że ten polski kościół się będzie tak zasklepiał, skupiał w sobie i przestanie w ogóle oddziaływać na na rzeczywistość?

To jest bardzo prawdopodobne. Niestety dlatego, że tutaj wiele aniołów - tak sparafrazuję pewne powiedzenie, pewien poemat - wiele aniołów jest czynnych, a właściwie leży po prostu na plecach nic nie robi i nie interweniuje a powinno.  Ta tendencja jest po prostu bardzo niebezpieczna dla kościoła nie jako dla instytucji. Kościół jako instytucja w sensie materialnym będzie trwał jeszcze na pewno przynajmniej kilka pokoleń aż po prostu zupełnie się nie wyludni w sensie i wiernych i w sensie też personelu czyli kleru, bo sam pan redaktor wspomniał o problemie na przykład powołań i niedawno byliśmy świadkami uroczystości wprowadzenia do stanu kapłańskiego księży wychowanych tutaj w seminarium w Krakowie. Ilu ich było? Ośmiu.

Ilu ich było 30 lat temu? 

Były ich dziesiątki, więc to jest też jeden z sygnałów pewnego - co tu dużo mówić - kryzysu. W młodszym pokoleniu stosunek do kościoła radykalnie się zmienia na niekorzyść dla kościoła w takim kształcie w jakim on dzisiaj w Polsce funkcjonuje. To nie znaczy, że wszyscy z tych ludzi to są wrogowie kościoła będą aktywnie z nim walczyć. Nie - zdarzy się coś dużo groźniejszego, dużo poważniejszego - będą obojętni. Będzie im wszystko jedno co się dzieje z kościołem jak ten kościół funkcjonuje.