Zapis rozmowy Teresy Gut z posłanką Kukiz’15, Koalicji Polskiej, Agnieszką Ścigaj.

 

Wczoraj Sejm miał sporo pracy. Debatował nad obywatelskimi projektami ustaw. Zajmowaliście się państwo między innymi projektem zaostrzającym prawo aborcyjne, zakazującym edukacji seksualnej i projektem zmian w prawie łowieckim, które przewiduje, ze dzieci będą mogły brać udział w polowaniach. Przerwa w obradach została ogłoszona do dzisiaj do 9:00 Jest wiele pytań, czy to odpowiedni czas i miejsce. W dobie pandemii powinniśmy rozpatrywać właśnie te projekty?

- Właśnie. To dziwna sytuacja. Wszyscy obywatele i wysiłki są skupione na walce o życie i zdrowie Polaków. Teraz mamy wiele problemów, którymi powinniśmy się zająć. Zajmujemy się projektami, które dawno można było rozpatrzyć lub przenieść na inny termin. Tłumaczenie PiS, że to ostatni czas, kiedy należy się zająć projektami obywatelskimi jest miękkie. PiS jak chce to w jedną noc potrafi wnieść projekt zmieniający konstytucję. Nie było problemu, żeby zmienić zapis w ustawie o inicjatywach obywatelskich, żeby przenieść to na odpowiedni czas. Chodzi o inicjatywy, które są bardzo ważne. Pod tymi ustawami podpisali się obywatele. To ważne. Można było dyskutować, nie traktować tego po macoszemu. To moment, żeby załatwić sprawę. Ustawa zaostrzająca prawo aborcyjne to cyniczna gra polityczna. Szkoda, że takim tematem, pod którym podpisało się 800 tysięcy osób, zajmujemy się teraz. Można się było tym zająć wcześniej. To lekceważenie swojego elektoratu. PiS przed wyborami działa tak, że jak elektorat katolicki jest potrzebny to się mruga do tego elektoratu. Ten projekt znowu trafi do zamrażarki.

 

Przychyli się pani do wniosku Koalicji Obywatelskiej i Lewicy, którzy wnoszą o odrzucenie tego projektu w pierwszym czytaniu?

- Nie. Głównie dlatego, że jako poseł od zawsze mówię, że do żadnej inicjatywy obywatelskiej nie odniosę się tak, że będę chciała odrzucenia w pierwszym czytaniu. To jednak nie jest faktycznie pierwsze czytanie. Ten projekt jest od 2016 roku. To pokazuje podejście PiS. Jednak w pierwszym czytaniu nie będę głosowała za odrzuceniem żadnego projektu obywatelskiego.

 

Myśli pani, że te wszystkie projekty znów trafią do zamrażarki?

- Pewnie tak. Trafią do komisji. Jeśli w każdej komisji większość ma PiS, jest to mrugnięcie okiem przed wyborami do elektoratu. To zabawa w kotka i myszkę. To przykre. Jako opozycja się przyzwyczailiśmy, że PiS robi gry polityczne. Szkoda, że robi to kosztem własnego elektoratu.

 

Przed wyborami lub nie. PiS złożyło projekt zmian w konstytucji, który przewiduje 7-letnią kadencję prezydenta.

- Tak. Do tego potrzeba 2/3 parlamentu. Nie wiem, czy takie uzgodnienia były. PiS może tu robić kolejną grę polityczną. Oni chcą postawić opozycję w niekomfortowej roli. Jesteśmy za tym, żeby wybory się w tym terminie nie odbyły. Ludzie nie mogą być zaabsorbowani lękiem. To powinna być świadoma decyzja, nie wpływ koronawirusa. To nie jest normalny stan. Jest możliwość wprowadzenia stanu nadzwyczajnego, który i tak już w sumie jest. To ogrywanie tematu. Jest możliwość, nie trzeba zmieniać konstytucji. Ja od lat proponuję zmiany konstytucyjne. Żałowałam, że prezydent Andrzej Duda wycofał się z publicznej debaty konstytucyjnej pod naciskiem partii. Konstytucja często rodzi konflikty. Jest TK na przykład. Nie robi się tego jednak w takim stanie jak teraz. To poważny dokument, który powinni napisać Polacy, nie można tego robić pod wpływem chwili.

 

Jesteśmy w stanie pandemii. Wszyscy rozmawiamy chyba o innych rzeczach. Mieszkańców Krakowa zajmuje na przykład fakt, czy Kraków będzie płacił janosikowe. Władze Krakowa postulują zniesienie tego obowiązku. Ten postulat powinien znaleźć uznanie rządzących?

- Oczywiście. Każda ulga dla samorządów jest konieczna. Rząd przed pandemią chwalił się, ile to nie ma pieniędzy. Wszyscy poniesiemy wielkie koszty wcześniejszych reform. Samorządy stracą przychody. Firmy są zamknięte. W Krakowie turystyka to wielki wpływ do budżetu.

 

Miliard złotych – o tyle niższe będą wpływy do budżetu Krakowa, jak szacuje urząd.

- Dokładnie. My się zajmujemy takimi rzeczami... Wczoraj miałam dziesiątki telefonów od przedsiębiorców, którzy dostali rachunki, które zwiększają płatności o 85%. Tym się trzeba zająć, nie sprawami też ważnymi, które można było rozpatrzyć w innym trybie. Milion złotych kosztuje dzień posiedzenia Sejmu. My to przeznaczyliśmy na wsadzanie projektów do zamrażarki. Mamy spadki w samorządach, będą problemy oświaty, w działalności gospodarczej. Kolejne opłaty obciążają przedsiębiorców. Oni są w bardzo trudnej sytuacji.

 

Jak powinno wyglądać poluzowywanie obostrzeń?

- To poważna sprawa. Nie chcę uchodzić za mądrość. Słucham specjalistów. Chcę wierzyć ministrowi zdrowia, że wie. Uważam, że trzeba podejmować kroki, które nie spowodują tego, że śmiertelności będziemy mieć więcej z innych powodów ze zdrowiem. Służba zdrowia działa na pół gwizdka. Są skupieni na pandemii, leczenie innych przypadków jest blokowane. Będę słuchała konferencji. Wierzę, że minister nie podejmuje decyzji, bo zbliżają się wybory. Mam takie obawy. Widziałam wcześniejszą stanowczą postawę ministra, teraz jest ona miękka. Wczoraj mówił, że nie wie, coś przedstawi panu premierowi. Czyli musi być zgoda polityczna. Odmrożenie zakazów musi być dyktowane wiedzą specjalistyczną, nie polityczną. Tracę zaufanie do pana ministra.

 

Mówi pani, że służba zdrowia działa na pół gwizdka. Nie zgadzają się z tym związki zawodowe. Grażyna Gaj z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych mówiła w Radiu Kraków, że pielęgniarki pracują bardzo ciężko i domagają się podwyżek. Może tym powinien się zająć minister zdrowia? Może powinniście państwo przyjąć regulacje mówiące o tym, że lekarze, pielęgniarki, ratownicy, diagności powinni w czasie pandemii dostawać więcej pieniędzy?

- Chodziło mi o to, że wielka część personelu medycznego musi też zajmować się dziećmi, są chorzy, jest wyłączona. Część oddziałów przestaje działać, diagnostyka jest ograniczona. Codzienne zabiegi są ograniczone. Nie chodziło mi o personel. Chylę czoła, wiem jak oni ciężko pracują. Koalicja Polska złożyła prawdziwą tarczę antykryzysową. Tam były specjalne dodatki i podwyżki dla personelu. WOT mają zniżki na stacjach Orlen, ale nie bierze się pod uwagę pielęgniarek i lekarzy. To niezrozumiałe. Teraz mamy prawdziwy obraz, kto jest potrzebny. Jak jest zagrożenie, służba medyczna to ludzie, od których zależy nasze życie i gospodarka. Oni są nieopłacani, niedoceniani. To nam się odbija teraz. To musi być załatwione w pierwszej kolejności. Wymagamy od tych ludzi ciężkiej służby. Trzeba ich za to wynagradzać.

 

Po epidemii powinniśmy wrócić do rozmów na temat tego, ile procent PKB przeznaczamy na służbę zdrowia?

- Będziemy musieli wrócić. Widać jak na dłoni, że od kondycji służby zdrowia zależy nie tylko zdrowie, ale też bezpieczeństwo państwa, gospodarka. Mówimy o bezpieczeństwie państw. W pierwszej kolejności potrzebujemy samolotów bojowych, czy sprawnej służby zdrowia? Nie chcę nakierować wszystkiego na krytykę rządu, ale należy wyciągać wnioski. Pandemia przejdzie, ale jak ona nie będzie dla nas lekcją, nie wiem co się musi wydarzyć, żeby usiąść i zobaczyć co się dzieje ze służbą zdrowia w Polsce.