Zapis rozmowy Wojciecha Jakubowskiego z europosłanką PiS, Beatą Szydło.

Jesteśmy po dwudniowej konwencji PiS. Projekt 500+ będzie się prawdopodobnie nazywał 800+...

- Na pewno będzie się nazywał 800+. Formalnie będzie to 800 złotych na każde dziecko od 1 stycznia 2024 roku. Pewnie nazwa 500+ będzie jednak w obiegu. Ona się przyjęła. Najważniejsze, że program się sprawdził. Będzie zwiększony. Będą środki na wspieranie rozwoju rodzin, dzieci. To przekłada się na rozwój gospodarczy.

Kiedy 7 lat temu wygraliście wybory parlamentarne, zrobiliście rzecz, która w historii Polski się nie zdarzyła. Dotrzymaliście obietnic wyborczych.

- My dotrzymujemy słowa. Wszystkie propozycje, które składamy, są realizowane. Tym się różnimy od naszych oponentów. Oni wiele obiecują, ale robią coś innego. PO mówiła, że nie podniesie wieku emerytalnego, po objęciu władzy go podniosła dla pań i panów do 67. roku życia. My powiedzieliśmy, że wrócimy do poprzedniego wieku emerytalnego. Tak zrobiliśmy. To 60 lat dla pań i 65 dla panów. 500+ też jest. Przekopaliśmy Mierzeję Wiślaną. Można wymieniać wiele rzeczy. Wiele inwestycji i programów będzie kontynuowanych. To naturalne.

Żeby od stycznia weszło 800, musicie wygrać wybory lub rządzić w koalicji. Wierzy pani, że jesteście w stanie kolejne 4 lata rządzić samemu?

- Wierzę, że tak. To nie będzie łatwe. Mamy dziś przed sobą wyzwanie, żeby tak popracować w kampanii, aby wynik dał nam możliwość samodzielnego rządzenia. W 2015 roku nikt nie zakładał, że będziemy rządzić sami. Udało się. Kampania dopiero się rozkręca. Trzeba być skupionym na pracy. Trzeba mieć dobrą strategię, którą mamy. Nie możemy też dać się skłócić. Chciałabym, żeby Zjednoczona Prawica była dalej zjednoczona. To jest doceniane przez ludzi. Tak było w 2015 i 2019 roku. To optymalne. Jaki będzie kształt list? Zobaczymy.

Ma pani obawy, że podzielicie się przed wyborami? Zbigniew Ziobro pójdzie ze Zjednoczoną Prawicą?

- Musimy wszyscy zdawać sobie sprawę, że ambicje osobiste i poszczególnych partii muszą iść na plan dalszy. Liczy się sprawa dużo większa – Polska. Jak chcemy realizować dalej nasz projekt dla Polski… Pokazaliśmy w ciągu 8 lat, że potrafimy rządzić. Korzystają na tym Polacy. Polska jest bezpieczna. Jest wojna za naszą granicą. Potrzebny jest rząd, który będzie dbał o bezpieczeństwo, rozwój, Polaków, rodziny. Potrzebna jest jednak jedność w obozie. Zjednoczona Prawica powinna iść razem. Polacy nam zaufali, bo się zjednoczyliśmy. W naszym obozie są różne poglądy, opinie. Jest Suwerenna Polska, Republikanie, PiS. Różnorodność to nasza siła. Dobrze by było, żeby to zostało utrzymane.

Wierzy pani, że Zbigniew Ziobro nie pójdzie sam ze swoją listą?

- Myślę, że pójdziemy razem.

Żeby spełnić te obietnice, trzeba wygrać wybory. Jakby się nie udało rządzić samodzielnie, widzi pani potencjalnych koalicjantów?

- Zobaczymy, jaki będzie układ sił w paramencie. My robimy wszystko, żeby rządzić samodzielnie. Takie rządy są łatwiejsze. Mamy doświadczenia z rządzenia, współrządzenia z LPR i Samoobroną. Projekt Zjednoczonej Prawicy się sprawdził. Były jednak zawirowania. Był w koalicji Jarosław Gowin, który poszedł swoją drogą. Były też niełatwe momenty, ale udało się utrzymać jedność. To zasługa jednego człowieka – Jarosława Kaczyńskiego. To lider, który buduje jedność. Muszą chcieć jednak też inni iść z nami. Najpierw trzeba wygrać wybory. Robimy wszystko, żeby rządzić samodzielnie.

Da się rządzić bez większości w Senacie, choć z perturbacjami. 4 lata temu brakło państwu 1 głosu, żeby była równowaga. Macie w planach to, żeby Senat wyglądał inaczej?

- Oczywiście chcemy wygrać wybory senackie. Z wyborów, które się odbyły, trzeba wyciągnąć wnioski. Wybory do Senatu pokazały, że nie wszyscy nasi kandydaci podeszli poważnie do kampanii. Niektórzy odpuścili. Liczyli, że poparcie dla PiS da im mandaty. Kampania to ciężka praca. Nawet jak ktoś ma świetne wyniki, nie oznacza to, że zostanie wybrany. Trzeba pracować. To robimy. Kluczem są dobrzy kandydaci. Pracujemy nad tym. Przed nami miesiące bez taryfy ulgowej. Wszyscy będą w terenie. Wczoraj kongres partii. Mamy ofertę dla Polaków. Teraz trzeba być w terenie.

Pani będzie surowym szefem tejże kampanii w Małopolsce?

- Zrobimy wszystko, żeby w Małopolsce poprawić wynik. Są regiony, gdzie nasza pozycja jest słabsza. Małopolska to jednak matecznik PiS. Musimy pokazać, że wygramy zdecydowanie. To nasza ambicja. Szykujemy dobre listy. Mamy świetnych parlamentarzystów.

Uchyli pani rąbka tajemnicy, co do liderów w Małopolsce?

- Jeszcze za wcześnie.

Jeszcze Unia Europejska. Nie jest tam Polsce łatwo. Nie kochają nas. Federalizacja to dobry kierunek dla Europy, czy powinniśmy wrócić do Europy ojczyzn, o której mówili ojcowie założyciele?

- Proces federalizacji mocno przyspieszył. Ostatnio w Parlamencie Europejskim miał wystąpienie kanclerz Niemiec Olaf Scholz. On zaproponował zniesienie zasady jednomyślności. Niemcy i Francja chcą narzucać swój kierunek rozwoju UE. Powiedział, że należy to zrobić, nie przejmując się traktatami. To kuriozum. Kanclerz jawnie mówi, że trzeba zbudować Unię, jakiej oni chcą. To by była Unia zależna od Niemiec. To nie jest dobry kierunek dla Unii. Dla PiS najważniejsze jest wzmacnianie idei Europy ojczyzn, suwerennych państw. Budujemy koalicję, która takiej wizji będzie broniła. To wielka rola Włochów. Oni pokazali, że chcą patrzeć inaczej na Unię. Hiszpanie też pewnie poprawią swój wynik. Wiele się dzieje w naszym regionie. Wojna w Ukrainie otwarła nową dyskusję o Unii. Jak Ukraina wejdzie do UE, pozycja naszego regionu będzie silniejsza. Wiele się dzieje w Brukseli. Decyzje tamtejsze dotykają każdego z nas. Transformacja klimatyczna, która jest proponowana, to ograniczanie wolności obywateli UE i osłabianie konkurencyjności naszej gospodarki. Jak ktoś nie zna szczegółów, może powiedzieć, że szaleńcy taki projekt realizują. Jednak za tym stoją wielkie pieniądze. Trzeba bronić naszych interesów. O suwerenności mówili ojcowie założyciele Unii. Taka była idea. Unia była tworzona dla bezpieczeństwa, żeby było lepiej, żeby państwa sobie pomagały. Idea poszła w zapomnienie. Ja wierzę, że projekt suwerennych państw wygra. W wielu krajach UE jest taka refleksja.

Transformacja energetyczna może spowodować w Polsce ubóstwo energetyczne. Widzi pani szansę zablokowania tych pomysłów, które spowodują problem?

- Zgadzam się. Dla Polski bezpieczeństwo energetyczne to różnorodność źródeł energii. Atom zaczęliśmy realizować. Do tego gaz. Także źródła odnawialne, które są popularne w Polsce. Powinien być w tym też węgiel. To nam daje gwarancję bezpieczeństwa. Rozmawiajmy o nowoczesnym górnictwie. Nowe technologie są mniej inwazyjne dla klimatu. Trzeba jednak inwestować i chcieć. Trudno jest wetować poszczególne rozporządzenia. Projekt ruszył. Poszczególne rozporządzenia są procedowane w Komisji, Parlamencie. Nasz rząd stoi po stronie interesu Polski. Cały projekt Fit for 55 nie został zablokowany jak ruszał. Wtedy mogło być weto tej wizji. Tak się nie stało. Teraz trzeba się mierzyć z tymi programami. Jak będzie inny układ sił w PE po wyborach… Teraz PE jest zdominowany przez ugrupowania lewicowe i Zielonych. Jak będzie silniejsza grupa konserwatywna, będziemy próbowali odwracać pewne rzeczy. To, co teraz jest proponowane ws. ciepłownictwa, samochodów… Unia chce nam zakazać jazdy samochodami spalinowymi. To wizja budowania nowego komunizmu. W tej nazwie jest wiele prawdy.