Artykuł 44 ustawy zakłada udostępnienie przez firmy telekomunikacyjne danych przesyłanych przez klientów w SMS-ach czy nawet komunikatorami internetowymi. O co chodzi? Kiedy mogą być udostępniane?

Informacje będą dostępne przede wszystkim służbom. Chodzi o te, które pozyskuje policja, ale też prokuratura przy okazji prowadzonych przez te organy czynności. Nazywamy je czynnościami operacyjnymi, a więc podejmowanymi w wyniku zagrożenia. Artykuł 43 tejże ustawy - wprowadzający regulacje i tę możliwość - ma zwiększyć bezpieczeństwo związane z obecną sytuacją geopolityczną.

Zacytuję: „podejrzenie o działalność stanowiącą zagrożenie dla bezpieczeństwa”. Co to może w praktyce oznaczać?

Biorąc pod uwagę sytuację geopolityczną i wewnętrzną, to zagrożenie będzie mogło być traktowane bardzo szeroko. Niekoniecznie chodzi tylko o zagrożenie realne. Ważna rzecz:służby będą miały informacje o działaniach dotyczących zagrożenia bezpieczeństwa państwa, ale też o cyberatakach, które są coraz częstsze (plus jakiekolwiek inne próby wpływania na bezpieczeństwo i sytuację wewnętrzną). Uspokoję: zobowiązani do przekazywania danych są przedsiębiorcy telekomunikacyjni, co oznacza, że nakazem tym nie są objęte firmy zapewniające nam komunikację przy pomocy komunikatorów internetowych czy też poczty elektronicznej.

Media społecznościowe i operatorzy nie będą przekazywać każdej naszej informacji, która potencjalnie zagraża bezpieczeństwu? Głupi żart nie trafi od razu do służb?

Nie, nie trafi to od razu do służb. Ten przepis nie dotyczy tych przedsiębiorstw.

Co to znaczy „przedsiębiorstwo telekomunikacyjne”?

To firmy, które zajmują się przede wszystkim dostarczaniem nam odpłatnych usług telekomunikacyjnych (połączenia, SMS-y). Do tych treści przedsiębiorca komunikacyjny często nie ma dostępu albo nie może udostępniać ich przy każdej możliwej okazji, bo wiąże go tajemnica telekomunikacyjna. Nowelizacja wprowadza tak naprawdę rozszerzenie dotychczasowych i - poprzednio proponowanych - rozwiązań. Będą przekazywane dane, ale te, które mamy dostępne w bilingach - kto jest użytkownikiem sieci i komunikat elektroniczny, dane transmisyjne (chodzi głównie o godzinę i datę wykonania). Co jest istotne, i co uważam za bardzo ważne novum, to jest zmiana lokalizowania tego. Dawniej dane lokalizacyjne były danymi z nadajników; teraz będzie to rzeczywista lokalizacja, czyli tak naprawdę nasz telefon stanie się lokalizatorem.
Przeciwnicy wprowadzenia zmian podkreślają, że są one niezgodne z naszą konstytucją, między innymi artykułem 51. Przytoczę: "władze publiczne nie mogą pozyskiwać, gromadzić i udostępniać innych informacji o obywatelach niż niezbędne w demokratycznym państwie prawnym". Szerokie pole do interpretacji.

Na razie rozmawiamy o projekcie, zobaczymy, jak to będzie funkcjonowało w rzeczywistości. Warto zwrócić uwagę, że konieczna jest zawsze równowaga między udostępnianiem a tajemnicą telekomunikacyjną. To właśnie tajemnica telekomunikacyjna jest zasadą, która ma nadrzędne znaczenie wobec udostępniania jakichkolwiek innych danych.