- Najczęściej książki kojarzymy z treścią, a ich fizyczność ma dla nas drugorzędne znaczenie. W przypadku "Przenośnej magii" wszystko, o czym pisze autorka, koncentruje się na jej fizyczności, na tym, że jest to przedmiot, z którym obcujemy, do którego się przywiązujemy. Czasami nosi ślady naszego czytania i używania. W tej książce są takie wspaniałe przykłady tego, że dzięki współczesnym badaniom można było ustalić, na co chorowali ludzie 500 lat temu. Wszystko dlatego, że w książkach pozostały ślady ich użytkowania - dotyku czy kichnięcia na stronę. Książka może nam towarzyszyć w wielu różnych okolicznościach. Kiedy ją tłumaczyłem, przyszedł mi na myśl esej Jerzego Stempowskiego "Księgozbiór przemytników". W tym eseju Jerzy Stempowski opisuje swoje doświadczenie z książkami, które przypadkowo wpadły w jego ręce kiedy przechodził nielegalnie podczas II wojny światowej przez Karpaty, przedzierał się do Szwajcarii. Opisuje tam kilkanaście zupełnie przypadkowych książek, które pozwoliły mu ten czas przetrwać. Ich fizyczność, to, że były to przedmioty, mógł je dotykać, czuć szelest kartek, sprawiało, że tworzyła się bardzo intymna więź między nim a autorami, którzy już pewnie dawno nie żyli - mówi prof. Aleksander Gomola.
(cała rozmowa do posłuchania)