Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłanką Lewicy Razem, Darią Gosek-Popiołek.

Przed komisariatem policji w Krakowie Lewica organizuje konferencję ws. głośnej sprawy pani Joanny, tabletki poronnej i działań policji. W pani ocenie obecność policji u pacjentki nie była konieczna?

- W mojej ocenie nie była konieczna. Zwróćmy uwagę, jak sytuację obiera pani Joanna i lekarze. Oni mówią, że policjanci utrudniali diagnostykę. W pewnym momencie z plecaka pani Joanny zniknął laptop. Nie było pouczenia o zarekwirowaniu przedmiotu. Mówi ona o upokarzającym zachowaniu policji, która ją traktowała jak przestępcę, gdy nie zrobiła ona nic złego. Przerwanie własnej ciąży w Polsce nie jest przestępstwem. Lekarze mówią, że pani Joannie towarzyszyły w pewnym momencie aż dwie grupy policjantów. Asysta jest potrzebna tylko wtedy, gdy pacjent zachowuje się agresywnie w stosunku do siebie lub innych. Tego nie było.

Zna pani stanowisko Naczelnej Izby Lekarskiej, która pisze, że owszem prawa pacjentki być może zostały naruszone, ale lekarz ma obowiązek wezwania służb, gdy słyszy o próbach samobójczych.

- W tym wypadku pani Joanna mówi, że wyraźnie mówiła, że nie ma myśli samobójczych. Była w kryzysie, ale moja ocena jest taka, że działanie policji było nadmiarowe i bezprawne. Czekamy na postępowanie Rzecznika Praw Pacjenta. On powinien sprawdzić, czy nie doszło do naruszenia tajemnicy lekarskiej. Czytaliśmy kuriozalne oświadczenie policji. To pierwsze. Policja dwa razy zmieniała oświadczanie. Tam być może dokonała ujawnienia prywatnej historii leczenia pani Joanny. Jest wiele wątpliwości. Stad nasz wniosek o dymisję komendanta głównego. W policji źle się dzieje. Ona działa na polityczne zlecenie.

Naczelna Izba Lekarska przypomina, że rozmowy na 112 są nagrywane i wszystko będzie weryfikowane. Wyjaśnienia prowadzi Naczelna Izba, sprawę bada prokuratura. Także zbada ją Rzecznik Praw Pacjenta. To nie wystarczy? Nie za wczesne są apele o dymisję?

- Nie. To kolejna taka sprawa. Kobiety w Polsce mówią, że czują się z góry jak przestępczynie. To tu widać. Mówi pan, że są postępowania. Od 3 miesięcy w prokuratorze w Krakowie jest postępowanie w tej sprawie. Nikomu nie zostały postawione zarzuty z artykułu 152 paragraf 2 Kodeksu Karnego. Nie ma żadnego powodu, dla którego pani Joanna miałaby być potraktowana jak przestępczyni

Najważniejszy postulat to dymisja komendanta głównego?

- Także wyjaśnienie sytuacji, czy są instrukcje, które sprawiły, że policjanci tak postępowali. Czy policjanci są dobrze wyszkoleni?

Lewica chce też zaostrzenia przepisów związanych z piratami drogowymi. To po tragedii w Krakowie. Postulat konfiskaty samochodu wejdzie do programu wyborczego Lewicy?

- Nie wiem, czy do programu wyborczego. To ważny postulat partii Razem. Mówimy o recydywie, gdy ktoś świadomie narusza wiele razy przepisy, łamie je i stwarza zagrożenie. Takie wyścigi, które są organizowane w wielu miejscach, pokazują, że mamy wielki społeczny problem. Nie można się godzić na to, że ktoś wiele razy z premedytacją łamie przepisy. Kilka lat temu w Jeleniej Górze dwójka pieszych idących po pasach, została potrącona śmiertelnie przez osoby, które brały udział w nielegalnych wyścigach.

Nie jest to zbyt populistyczny apel? Konfiskata samochodów? Wyborów to nie przysporzy.

- Mając do wyboru życie i bezpieczeństwo ludzi, zwracamy uwagę, że to ważniejsze. W polskim prawie jest przepadek mienia. Jest taki przepis. Może trzeba go poszerzyć? Wysokie mandaty i działania policji nie działają. Ile osób musi jeszcze zginąć, żebyśmy zrozumieli, że chwila zabawy nie jest warta życia i zdrowia ludzi?

Na jakich zasadach miałaby działać ta konfiskata? Mówimy o samochodach czasami za kilka tysięcy, czasem za kilkaset tysięcy.

- Instancją będzie sąd. Popracujemy w przyszłej kadencji. Tej ustawy nie można zgłaszać szybko. Trzeba pracować. Metody stosowane do tej pory niczego nie zmieniają. Jak nie ma refleksji i świadomości, że jak ktoś przekracza 4-5 razy prędkość, jest zagrożeniem, może sankcja utraty samochodu przyniesie efekt mrożący?

Skoro państwo powinno działać natychmiast, może od razu trzeba zacząć prace, nie czekać do kolejnej kadencji?

- Do końca tej kadencji Sejmu mamy dwa miesiące. To jedno-dwa posiedzenia. To za mało, żeby wejść w sensowny proces legislacyjny. Wiem, że PiS nas przyzwyczaił, że w 72 godziny można napisać ustawę i w trzy dni ją przyjąć. To nie są jednak dobre standardy. Trzeba wrócić do dobrej praktyki konsultowania ustaw. Tempo tego parlamentu bardzo szkodziło. Mówili to prawnicy i wszyscy, których przepisy dotyczą.

A przepisy dotyczące organizacji i udziału w wyścigach samochodowych?

- Jesteśmy po posiedzeniu komisji administracji spraw wewnętrznych. Rozmawialiśmy z Rzecznikiem Praw Obywatelskich. On też dostrzega potrzebę dążenia do zmian. Mamy linię orzeczniczą. Jak ktoś pędzi Alejami 150-160 km/h, jest to realne zagrożenie. Zwykłe przepisy nie wystarczają tutaj.

Kto otworzy listę Lewicy w Krakowie? Pani czy poseł Gdula?

- Na pewno będziemy otwierać ją oboje. To będzie dobra kampania. Jesteśmy zaangażowani we wspieranie krakowian i Małopolan. Interweniujemy w wielu przypadkach spraw mieszkańców. Kolejność ma mniejsze znaczenie. Chodzi o zaangażowanie. Tego nie można nam odmówić.

Jak będzie jeden mandat dla Lewicy w Krakowie, to zrobi się problem.

- To problem? Politycy powinni mieć w sobie dużą dozę pokory i przyjmować wybory obywatelskie. Jak będzie jeden mandat, druga osoba nie przestanie działać. Czekamy na październik. Wierzę, że ciężka praca przyniesie efekty. Mandaty będą pewnie dwa.

Podtrzymuje pani, że w razie czego start w wyborach prezydenckich w Krakowie jest możliwością dla pani?

- Po wielu latach angażowania się w życie Krakowa, nie wyobrażam sobie, żebym miała się wycofać. Miasto jest dla mnie ważne. To moje miejsce do życia, mam tu rodzinę. Chcę pracować na rzecz lepszego jutra.