Zapis rozmowy Jacka Bańki z Darią Gosek-Popiołek:

Czy posłowie Razem opuszczą klub parlamentarny Lewicy?

Nie, na razie nie ma takich planów. Chcemy rozmawiać z Lewicą o tym, jak funkcjonować w tej nowej rzeczywistości; w sytuacji, w której tak wielu lewicowych wyborców, wyborczyń po prostu nie zagłosowało, pokazując nam tym samym żółtą kartkę. Musimy  zastanowić się nad strategią, bo ewidentnie to, co do tej pory robiliśmy, nie sprawiło, że nasi wyborcy, wyborczynie uznali, że będziemy ich dobrze reprezentować w Parlamencie Europejskim. A przecież, chyba jako jedni z nielicznych, przedstawiliśmy program niedotyczący polskiej polityki, za to tego, co w Unii Europejskiej możemy zrobić; nie tylko dla Polek i Polaków, ale i Europy. Czekają nas rozmowy w tym tygodniu i mamy nadzieję, że uda nam się ustalić strategię działania, bo jestem przekonana, że lewica jest w Polsce potrzebna. Potrzebni także jesteśmy po to, żeby hamować nierozsądne decyzje czy projekty ustaw.

Jeśli rozmowy wewnątrz Lewicy nie przyniosą skutku, to wtedy jest możliwe opuszczenie klubu?

Wolę o tym nie myśleć. Nie chcę, żeby obydwie partie - czy obydwa ruchy polityczne - znalazły się pod kreską. Mamy trzy lata, żeby się odbudować i ja bym wolała na tym się skupić; oczywiście w przypadku każdego mariażu politycznego są możliwe różne scenariusze. Widzimy jak ta debata przebiega w ramach Trzeciej Drogi. Przed nami bardzo trudne decyzje i też trudne rozmowy, bo wyciąganie konsekwencji nie jest łatwe.

Bo też w trudnej sytuacji jest partia Razem. Z jednej strony wspiera koalicję, z drugiej strony chciałaby być opozycją, ponieważ nie weszła do rządu, ale jednocześnie jest w klubie Lewicy.

Nie weszliśmy do rządu dlatego, że kiedy położyliśmy na stole bardzo konkretne propozycje programowe, usłyszeliśmy, że nie otrzymamy gwarancji, że one będą realizowane. To jest problem, dlatego że nam - jako Razem - nie zależało na tym, żeby być tylko i wyłącznie nominalnymi ministrami czy wiceministrami; chcieliśmy realizować, w jakiejś części, program Lewicy i Razem.To był główny powód. Po pół roku niestety widzimy, że wiele projektów Lewicy, które miały być realizowane, na razie leży na półce.

A to może być tak, że Lewica miałaby swojego kandydata na prezydenta, a Razem swojego kandydata albo swoją kandydatkę?

Najważniejsze jest to, żebyśmy wypracowali jakąś wspólną kandydaturę. Widzimy bardzo wyraźnie, jak ta polaryzacja między Platformą Obywatelską a Prawem i Sprawiedliwością zgniata mniejsze siły polityczne, które nie mieszczą się w tym duopolu. Przed nami dużo pracy przy opracowaniu dobrej kampanii. Przykład krakowski ostatnich wyborów do Parlamentu Europejskiego pokazuje, że taka kampania jest naprawdę ważna i może zmienić całkowicie sytuację i pole gry.

Za moment przejdziemy do tych lokalnych uwarunkowań. Wcześniej pytanie o to, które z postulatów Lewicy dotąd zrealizowała koalicja 15 października.

Część z nich pojawiła się, ale to były wspólne postulaty opozycji, czyli chociażby podwyżki dla nauczycieli. Wciąż nie mamy ustawy o związkach partnerskich, wokół której trwa absurdalna, czasami zadziwiająca dyskusja. Pojawiły się specjalne dodatki dla pracowników Miejskich Ośrodków Pomocy Społecznej i tego typu instytucji, więc są pewne elementy, które wprowadza przede wszystkim Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. Nieruszone są tematy mieszkalnictwa, wykluczenia transportowego. Tych rzeczy, które miały się wydarzyć w ciągu ostatniego pół roku, mogłoby być więcej.

W drugiej połowie roku ma ruszyć program „Mieszkanie na start”, który przynosi dopłaty do kredytów. Nie jest to kredyt 0%, choć dla czteroosobowych rodzin już tak. Nigdy nie było zgody Lewicy na tego typu program. Czy program mieszkaniowy może być decydujący w tej układance koalicyjnej?

Poparcie dla programu dotowania samorządów, żeby budowały one mieszkania, miał iść w parze z kredytem 0%. Zobaczymy, jakie będą te ostateczne ustalenia. Teraz już chyba właściwie wszyscy, poza PSL-em, Koalicją Obywatelską i PIS-em mówią, że tego kredytu 0% nie poprą.

To wracając już do tych lokalnych uwarunkowań, co zdecydowało o słabym w wyniku Lewicy w wyborach do Parlamentu Europejskiego? To trzy mandaty. Mówiła pani, że trzeba coś przemyśleć, mimo że był program rzeczywiście typowo europejski, choćby Europejski Program Mieszkaniowy.

Widzimy jak zmienia się społeczeństwo, a nasz sposób prowadzenia kampanii niestety czasami tych zmian nie uwzględnia. Wydaje mi się, że decyzje sztabowe były do przemyślenia, podobnie, jak sposób komunikowania się z wyborcami i wyborczyniami.

Tutaj rzeczywistość jest bardzo skomplikowana, bo na przykład Lewica osiągnęła doskonały wynik w Krakowie, ponad 10%. Ale - jak się wydaje - Lewica w Krakowie jest tak mocna, jak mocna jest partia Razem z Dorotą Kolarską, która zdobyła lepszy wynik niż lider, minister Szejna. Jak się wyjedzie poza Kraków, to już to spada.

Jesteśmy silni w dużych miastach, to też było widać w tych wyborach. Jesteśmy za to słabsi na południu Małopolski i w świętokrzyskim. Mamy trzy lata, żeby dotrzeć do mieszkańców tych miejscowości z naszą ofertą. Natomiast problem też polega na tym, że bardzo wielu naszych sympatyków, sympatyczek, zwłaszcza z tego młodszego pokolenia, to są osoby, które szybko wyjeżdżają do dużych ośrodków miejskich i potem tutaj zostają. To jest trend, który obserwujemy od wielu lat i rzecz.

Lewica Razem zakłada, że do końca kadencji samorządu będzie trwać przy Krakowie dla mieszkańców Łukasza Gibały?

Kadencja samorządu trwa pięć lat, to bardzo długo. Na razie ta współpraca układa się dobrze. Skupiamy się tak naprawdę nie na jakichś grach politycznych, ale na tym, żeby zgłaszać nasze projekty uchwał. Czekamy na procedowanie uchwały Aleksandry Owcy, która normuje kwestie prowadzenia kampanii wyborczej w Krakowie. Widzieliśmy w ciągu ostatnich miesięcy, jak różne komitety obchodziły albo wykorzystywały niejasność zapisu w uchwale krajobrazowej. Jest kwestia mieszkalnictwa i tu będziemy bardzo, bardzo skrupulatnie sprawdzać decyzję prezydenta, ponieważ to rzecz, którą w Krakowie trzeba zrobić. Zależy nam na opłacie turystycznej, czyli tej, którą osoby odwiedzające Kraków miałyby wnosić po to, żeby poprawić finanse miasta i nieco zrekompensować mieszkańcom uciążliwości związane są z tak dużym ruchem turystycznym.

To jest oczywiście do zrobienia na poziomie parlamentarnym, nielokalnym.

Tak, ale lobbing miast jest tutaj naprawdę kluczowy. Dlatego, że jest to jeden z tych projektów, który dotyczy nie tylko Krakowa, ale również Zakopanego, chociaż Zakopane ma nieco inną sytuację z uwagi na opłatę klimatyczną. Razem będzie współpracować z każdą siłą polityczną, która będzie zainteresowana tym tematem.