Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłanką Lewicy Razem, Darią Gosek-Popiołek.

Dziś Strajk Kobiet będzie manifestował między innymi przed biurem Polski 205. Lewica będzie chciała odwołania marszałka Hołowni z powodu odłożenia prac nad prawem aborcyjnym?

- Nie. My chcemy przekonać marszałka, że przedłużanie tej debaty, blokowanie jej, trzymanie projektów w uśmiechniętej chłodni, nie ma sensu. Jego argument jest taki, że procedowanie w tym momencie by spowodowało, że one nie przejdą do kolejnego czytania, a w czasie blisko Dnia Kobiet to się nie godzi. Skoro marszałek tak zwraca uwagę na nasze nadzieje, zróbmy wysłuchanie publiczne i przejdźmy do innych, ważnych spraw.

Logika wyborcza podpowiada Trzeciej Drodze, żeby nie forsować takich tematów przed wyborami samorządowymi. Koalicja 15 października ma większość także dzięki doskonałemu wynikowi Trzeciej Drogi.

- Koalicja Obywatelska i Lewica miały kwestie liberalizacji prawa aborcyjnego wpisane w programy. Nie widzę powodu, dlaczego jedna z partii chce to blokować. Jak są konserwatywni posłowie w Polsce 2050 i PSL, niech otwarcie powiedzą o swoich poglądach, niech nie kluczą i przesuwają terminu, w którym kobiety się dowiedzą, jakie są poglądy konkretnych posłów.

Na ten spór wokół prawa aborcyjnego, spogląda pani jak na początek erozji Koalicji 15 października?

- Takich kwestii, w których będziemy się różnicować, będzie sporo. To będą kwestie merytoryczne polityka mieszkaniowa. To już widać. Debat będzie dużo, ale nie można od nich uciekać. Musimy umieć debatować i przekonywać się do zmiany poglądów.

Czyli marszałek Hołownia może być spokojny? Prób odwołania nie będzie, mimo – jak słyszymy – nadużywania władzy. Faktycznie nadużywa władzy?

- Obiecywał, że nie będzie zamrażarki, że projekty ustaw będą procedowane. Ten interes wyborczy nagle staje się ważniejszy niż zapowiedzi sprzed kilku miesięcy. Nie wiem, czy to nadużycie władzy. Widzieliśmy nadużycia pani marszałek Witek. Apeluję o otwartość do debaty.

Mówi pani o interesie kampanijnym. To interes kampanijny całej Koalicji 15 października. To być może władza w sejmikach wojewódzkich.

- Marszałek Hołownia swoim działaniem sprawił, że temat, nad którym nie chciał debatować, stał się publiczny. Teraz zorganizowanie publicznego wysłuchania wszystkich projektów jest jedynym sensownym wyjściem.

W Krakowie nie milkną dyskusje o pożyczce ojca dla Łukasza Gibały. Łukasz Gibała – popierany przez partię Razem – mówi, że cieszy się, iż nie musi iść do banku. Chodziło o początkowe 50 milionów, potem okazało się, że spółka jest zadłużona na ponad 230 milionów. Jak politycy partii Razem odnajdują się w świecie turbo kapitalizmu?

- Politycy Razem muszą się odnajdywać. Taki jest system. Spółki w Polsce rozwijają się dzięki pożyczkom. Może to być z banku, może być z innych podmiotów. Tak jest w przypadku firmy Łukasza Gibały. Najważniejsze w kampanii są pomysły na Kraków. Tu się musimy koncentrować. Nasz program łączy nas z Łukaszem Gibałą. To polityka mieszkaniowa, transport, kwestie zagospodarowania przestrzennego. To ważniejsze. To polityka, którą będziemy realizować.

W mediach padają pytania, czy po wygranych wyborach przez Łukasza Gibałę, będą państwo chcieli prywatyzować takie spółki jak MPO?

- Nie. Nie wyobrażam sobie, żeby kluczowe spółki były prywatyzowane. One muszą być sprawne, wolne od politycznych synekur. Widzimy w Krakowie specyficzny układ między politykami, a administracją i spółkami. To trzeba przerwać. Tak będzie po 7 lub 21 kwietnia.

To skąd te pytana o ewentualne prywatyzacje MPO i MPEC?

- Nie wiem. Zakładam, że w kampanii pojawiają się wrzutki kandydatów na nieswoje tematy, sugerowanie, że mają jakieś plany. W Razem jesteśmy za dobrze skonstruowanymi usługami publicznymi. Tylko takie spółki pod kontrolą miasta mają szansę takimi być. W Warszawie sprywatyzowano sieci ciepłownicze i było wiele kłopotów. W Warszawie rządzonej przez PO było to pewnie rozważane. W Krakowie politycy i polityczki Razem do tego ręki nie przyłożą.

Politycy PO wyliczają, że obiecują państwo budowę 10 tysięcy mieszkań na wynajem długoterminowy w Krakowie. Szybko licząc to 5 miliardów w stanie surowym. Skąd na to pieniądze?

- W przyszłym tygodniu będą pokazywane projekty koalicji rządzącej ws. projektów mieszkaniowych. Ma być finansowanie. Mamy środki z KPO na remont pustostanów. To odważne projekty. Mamy do wyboru albo mieszkania za ponad 15 tysięcy za metr, albo samorząd, który zainwestuje w mieszkania, wybuduje je i skorzysta z możliwości, które pojawią się po uzyskaniu pieniędzy z KPO.

10 tysięcy mieszkań w 5 lat za 5 miliardów?

- Będziemy do tego dążyć. To ambitny cel.

Podnosiła pani wiele razy sprawę betonowania w Krakowie miejskich instytucji kultury. Niedawno prezydent Jacek Majchrowski przedłużył kontrakt z szefową MOCAK-a do końca 2031 roku. Jakie macie państwo plany na instytucje kultury?

- W ciągu ostatnich 4 tygodni swojej kadencji Jacek Majchrowski podpisuje kontrakt na najdłuższy, możliwy termin. To oburzające. Instytucje kultury muszą działać transparentnie. Konkursy powinny być obowiązkowe. Chciałabym, żebyśmy po kampanii się przyjrzeli tym instytucjom. Muszą być audyty, które też ocenią jakość. MOCAK powinien być jedną z najważniejszych instytucji poświęconych sztuce współczesnej w tej części Europy. W ocenie wielu artystów i artystek jest instytucją drugoligową. Trzeba postawić na odważne instytucje, których dyrektorzy i dyrektorki są przygotowani do zajęcia takiego miejsca w naszej części Europy.

Niedawno pytałem Łukasza Gibałę o ocenę krakowskich instytucji kultury. Użył sformułowania, ze do większości nie ma zastrzeżeń, ale są wyjątki. Tu wskazał MOCAK. Pani też ma problem z MOCAK-iem?

- Ja bym chciała, żeby ta instytucja przyciągała artystów z zagranicy, pokazywała najważniejsze trendy. Ta instytucja powinna mocno promować młodych artystów. Teraz są przeglądy tematyczne zbiorów. W mojej ocenie i środowiska artystycznego, MOCAK marnuje swój potencjał.

Co po audycie?

- Zobaczymy, co pokaże audyt. Trzeba przemyśleć politykę kulturalną Krakowa. To miasto z ambicjami. Trzeba to przełożyć na polityki kulturalne. Trzeba wspierać młodych twórców. Będzie można dokonać pewnego resetu i budować kulturalny Kraków nieco na nowo. Skorzystamy z uznanych wzorców, autorytetów, którzy w Krakowie tworzą.