W listopadzie ubiegłego roku Bank Światowy ocenił wstępnie ukraińskie straty energetyczne spowodowane przez ataki Rosjan na ok. 12 mld dolarów. Uszkodzenia krytycznej infrastruktury energetycznej szacowane były na 50 procent.Ukraińskie władze mówiły o zniszczeniu czy uszkodzeniu nawet 75 proc. mocy wiatrowych i 20 proc. mocy fotowoltaicznych. Instytucje publiczne chcą instalować na swoich dachach panele, uruchomiono także nową elektrownię wiatrową, około 100 kilometrów od frontu. Wojna uzmysłowiła wszystkim, że tylko energetyka rozproszona może zapobiec przerwom w dostawach prądu.

Centralny Szpital Miejski w Sumach to jedna z wielu ukraińskich placówek, które otrzymały środki na zainstalowanie fotowoltaiki. Wszystko dzięki hojności darczyńców z Polski, Czech i Niemiec. W ramach kampanii fundraisingowej koordynowanej przez organizację pozarządową Ecoclub udało się zebrać kwotę niezbędną do zakupu i montażu instalacji PV o mocy 60 kW.  Panele fotowoltaiczne wspierają dziesiątki ukraińskich szpitali narażonych na przerwy w dostawach prądu. Energetyka rozproszona ratuje zdrowie i życie pacjentów.

Analiza doświadczeń wojennych pokazuje, że scentralizowana energetyka wielkich sieci i jednostek wytwórczych która dominuje nie tylko w Ukrainie, ale i w całej Europie, jest dużo bardziej narażona na działania zbrojne czy ataki terrorystyczne. Nie ma jednak róży bez kolców; energetyka rozproszona to równocześnie energetyka bardziej zdigitalizowana, a więc bardziej narażona na cyberataki.

Z drem Bartoszem Solińskim z Akademii Górniczo-Hutniczej rozmawiała Ewa Szkurłat.