"Potrzebny jest kompromis, tak jak było w przypadku protestu w Kompanii Weglowej" - mówił poseł Fedorowicz w porannej rozmowie Radia Kraków. Po strajku w kopalniach Kompanii rząd zrezygnował z planów likwidacji czterech kopalń, w tym zakładu w małopolskich Brzeszczach.

 

Zapis rozmowy Marty Szostkiewicz z posłem PO, Jerzym Fedorowiczem.

Dziennik Polski pisze o pana ukochanym klubie, Wiśle. Kibole skazywani przez sądy i szukani przez policje, chodzą swobodnie po trybunach i organizują oprawy. Władzom klubu to nie przeszkadza. Chodzi pan na mecze?

- Tak. Jestem w innej sytuacji...
 

Bo siedzi pan na trybunie VIP?

- Tak, ale jak jest dobry mecz to przychodzi wielu ludzi. Próbował problem rozwiązać prezes Bednarz. Wisła przegrywała przez finanse. Ten problem trwa od lat. On się może zmienić jak drużyna będzie grała tak dobrze, że przyjdzie pełny stadion i sytuacja się wyrówna. Oni chodzą swobodnie po ulicach...
 

Oni nie chodzą po ulicach, ale po trybunach. Mają specjalne identyfikatory wydawane przez klub, bo organizują oprawy. Mogą chodzić między sektorami a potem policja ich ogląda jak kopią innego kibica na innym sektorze, który niekoniecznie miał ochotę śpiewać to co oni.

- Jeśli tak się dzieje to jest fatalnie. Wiem, że prezes Czerwiński się dogadał z klubem kibica.
 

Myśli pan, że z takimi ludźmi można rozmawiać?

- Trzeba. Jakby prawo u nas było respektowane to może ten problem by zniknął. On był na całym świecie. Zobaczymy jak to będzie wyglądać jak ruszy liga. Może takie rozmowy coś zmienią. Wiem, że mnie ci agresywni kibice wyzywali, ale nagle się okazało, że mój sprzeciw spowodował szacunek wśród zwykłych obywateli. Nie będzie litości. Policja jest przygotowana.
 

A władze klubu?

- Władze na pewno są przygotowane. Byłem w poniedziałek na spotkaniu z nowym prezesem i spotkało tam się wiele osobistości. Po to jesteśmy, żeby pomagać klubowi. Mam nadzieję, że to się uda i będzie lepiej.
 

Rząd jest przygotowany do rozmowy z kolejnymi grupami społecznymi, które będą protestować? Protestują górnicy, rolnicy, protestowali lekarze. Może to jest tak słaby rząd, że każdy uznał, że to jest czas, żeby coś wyszarpnąć dla siebie?

- Rząd jest przygotowany. Najtrudniejszy moment, który dotyczył kopalń, został załagodzony.
 

Poprzez ustępstwa. Podoba się to panu?

- Nie bardzo, ale nie było wyjścia. Jak doszło do takiej sytuacji, że posłowie śląscy poczuli się zagrożeni, jak padły takie słowa ze strony Piotra Dudy, jak jest zagrożenie, że ludzie wyjdą na ulice podburzani przez związki zawodowe to rząd musi reagować. Następuje eskalacja strajków, co jest podprowadzane przez opozycje. To powoduje, że mamy jeden z najpoważniejszych kryzysów. Jak sobie poradzimy? To kwestia budżetu. Są ludzie w trudnej sytuacji życiowej, ale udało nam się przetrzymać kryzys 2008-2012 przez to, że naród zacisnął pasa.
 

Wygląda na to, że naród już nie chce zaciskać pasa. Zaciskać muszą ci, którzy wzięli kredyt we franku, ci których pensje zostały zamrożone. Różne grupy społeczne mają dość.

- Ja to rozumiem. Proszę zobaczyć, że podobnie jest w Grecji. Żyjemy w globalnym świecie. Budżet państwa tworzy się tak jak domowy. Nie można skądś wziąć pieniądze, żeby dać gdzie indziej jak ich nie ma. Potrzebny jest kompromis. W tym momencie uspokajamy ten problem. Może związki zawodowe wyjdą i powiedzą, że nie chcą korzystać z przywilejów? Czytam artykuł odnośnie tego, że na kopalni jest 200 związków zawodowych.
 

W tym tygodniu dotarła do nas wiadomość, że nie będzie Centrum Muzyki w Krakowie. Nie ma na to pieniędzy w Urzędzie Marszałkowskim. To trochę wstyd. Są nowe filharmonie w Gorzowie, Szczecinie czy Katowicach. W Krakowie? Miasto kultury...

- Cierpię z tego powodu. Zajmowałem się tym i byłem nawet nauczycielem. Zakładaliśmy 5 lat temu, że w nowym rozdaniu pieniędzy z UE będzie można to zbudować. Teraz się okazało, że nie można pieniędzy z UE na to wykorzystać.
 

Czyli to był hazard? Obstawiliśmy złe rozdanie?

- Innej drogi nie ma. Sam walczyłem, żeby Centrum Muzyki było.
 

Ale w Katowicach zbudowano piękną filharmonię.

- Ale wtedy można było korzystać z tych pieniędzy.


 

Może trzeba było się za to zabrać 10 lat temu?

- Od dawna biorę w tym udział. O tym się mówi od 20 lat. Teraz się okazuje, że mamy salę, która spełnia te warunki. Wraca temat Cichego Kącika i fundacji profesora Gałońskiego. To dla mnie bolesne, ale nie ma na to w tej chwili środków, żeby to sfinansować. Damy radę może w innym obszarze.