Zapis rozmowy Jacka Bańki z senatorem PO, Jerzym Fedorowiczem.

 

Wczoraj w Gdańsku opozycję do walki zagrzewał Donald Tusk. On mówił między innymi o wyborach do Senatu. To realna ocena siły opozycji? Jeśli gdzieś może wygrać, to tylko w Senacie, biorąc pod uwagę jednomandatowe okręgi wyborcze?

- Idzie o to, że łatwiej pewnie jest wygrać w Senacie. O wielu pozycjach senatorów decydują duże miasta. Jest wielu ludzi, którzy są osadzeni w społecznościach lokalnych. Tak jest u mnie. Pracowałem tyle lat dla Nowej Huty i Krakowa. Mogę pozyskać mandat, bo ludzie mi ufają. To nie było jednak najważniejsze. Najważniejsze jest to, że opozycja w sposób naturalny chce przejąć władzę. W tym zagrzewaniu obywateli do tego, żebyśmy dali z siebie wszystko, nie było tonu agresji. Była mowa o tym, żebyśmy się szanowali, nie obrażali, żebyśmy – jeśli mamy coś powiedzieć... Ja jak kogoś nie lubię, to nic nie mówię. Smutna dla mnie była taka sytuacja, że my jesteśmy rozdzieleni. Rozumiem podziały polityczne.

 

Jaka koalicja wystartuje do Senatu? Kto ma ją utworzyć? Słyszymy o samorządowcach. Nie wiemy co z PSL.

- Będziemy czekać na reakcję PSL. PSL się waha. To koalicja, która będzie złożona z tej części koalicji, która została po Koalicji Europejskiej. Na razie odszedł PSL. Do tego będą samorządowcy. Samorządy stały się niezależne od głównych nurtów politycznych. W miastach wygrała opcja inna niż rządząca. Samorządowcy powinni się włączyć. Jeśli dojdzie do koalicji, w Krakowie będzie decyzja, czy obecny senator Fedorowicz wystartuje, czy znany samorządowiec, który ma większe wsparcie obywateli...

 

Jaki znany samorządowiec mógłby w Krakowie wystartować zamiast Jerzego Fedorowicza? Jest chyba tylko jeden.

- Nie chcę mówić o sobie. Moje życie w polityce jest w rękach wyborców. Sam pan wie, że jestem z ludźmi na dole. Jak pan przyjdzie na dzień dziecka, to Fedor leje wodę z zalewu.

 

Którzy samorządowcy mogliby dołączyć do Koalicji? Z Krakowa są takie deklaracje?

- Trwają rozmowy. O nazwiskach nie powiem. Rozmowy są na poziomie opozycyjnego zarządu z prezydentami różnych miast, którzy uzyskali wysoki wynik. Oni mogą powiedzieć, że mają świetnego samorządowca, który będzie świetnym senatorem. Ułożenie list pewnie zakończy się nieoficjalnie na początku lipca, żeby kandydaci na senatorów o tym wiedzieli.

 

Takie rozmowy z prezydentem Krakowa się odbywają?

- Nie jestem we władzach PO w Krakowie. Jest Aleksander Miszalski, Dominik Jaśkowiec. Oni są lepszymi adresatami pańskiego pytania.

 

Samorządowcy w Gdańsku przedstawili propozycję przekształcenia Senatu w Izbę Samorządową. Pomysł nie jest nowy. Co miałby przynieść? Wytłumaczymy ludziom, dlaczego Izba miałaby być lepsza od Senatu?

- Ja jeszcze głęboko w to nie wszedłem. Dla mnie idealną sytuacją jest taka, że mamy JOW-y. Jeśli w JOW-ach, do których trzeba sobie zasłużyć... Nowa Huta wybiera Między Mieczysławem Gilem i Jurkiem Fedorowiczem. Mieszkańcy mają dobrych kandydatów. Jeśli ja mam za sobą okres pracy dla mieszkańców, przyszedłem z dorobkiem i mam swoją godność, to mogę decydować o pewnych sprawach bez łamania karków. Daję przykład. Mnie to nie dotknęło, żeby ktoś mi powiedział, żebym głosował przeciwko swojemu światopoglądowi. Widziałem jednak, jak senatorowie-rolnicy musieli głosować za ustawą ograniczającą prawo rolników do dziedziczenia ziemi. Niezależność Senatu wynikająca z doświadczenia ludzi... Oni swoją rozwagą decydują o kształcie ostatecznym ustawy. Nie może być tak, że senator-prawnik prowadzi ustawę, udowadnia mi, że wszystko jest w porządku. Tak było przy TK. 7 razy się spotykaliśmy, bo było tyle błędów. Prowadzi to prawnik, mówi, że jest dobrze. Ja mówię, że jest do chrzanu. Potem premier się tłumaczy w całej Europie. Ten prawnik pewnie wykonał polecenie.

 

Wspomniał pan wczorajsze świętowanie. Nikogo nie zaskoczyło, że Zjednoczona Prawica była w Senacie, opozycja w Gdańsku. Choć ocena wydarzeń była i jest taka sama, pan był w obu miejscach. Polacy jednoznacznie oceniają wydarzenia sprzed 30 lat. Musimy się godzić na takie osobne świętowanie?

- Nie podobało mi się to. Można to przerwać. Pan sobie przypomina, gdzie 10 lat temu było 20-lecie? Na Wawelu. Były prezenty dla najważniejszych osobistości z Europy, które przyjechały. Kolberger prowadził. Były gadżety – trzecia symfonia pieśni żałobnych Góreckiego w nagraniu blu-ray. Jak Merkel to zobaczyła, to schowała. Byli wszyscy. Nie pamiętam podziału. W takim pięknym naszym kraju, w Gdańsku, nie ma powodu, żeby premier z innej opcji nie spotkał się z ludźmi. Prezydent Gdańska zaprasza premiera, ten jest w obstawie sześciu goryli… Tam był szef Rady Europejskiej i nie było żadnego goryla. Mówię oczywiście o ważnej funkcji ochrony.

 

Władze Krakowa nie zgadzają się na wykup obligacji Wisły Kraków, ani na wykup pakietu reklamowego. Jak miasto powinno, czy w ogóle powinno, pomóc Wiśle?

- W styczniu spotkaliśmy się i rozmawialiśmy z prezydentem. To wartość społeczna. Kibice Wisły – nie mówię o kibolach – zrzucili się, kupili karnety. Na meczu z Legią było 30 tysięcy. To wartość. Jak pomóc? Są różne formy. Odejście od opłat za stadion, ulgi, umorzenia. Będą nad tym pracować radni, zarząd miasta i zarząd Wisły. Furtkę trzeba znaleźć. Inaczej będzie jak przy Polonii Warszawa. To dramat. Cracovia grająca świetnie, gra na malutkim stadionie. Jak Cracovia będzie grać w pucharach, to co? Kibice przyszli na mecz Wisły. Nie było miejsc. Zgłosił się wicepremier Gowin, który na mecze zwykle nie chodzi. Może chce pomóc? Jak będzie dobry biznesplan… Będzie. Kuba Błaszczykowski obudził ludzi do czynu.