Gościem Rafała Nowaka-Bończy był Adam Szostkiewicz, publicysta katolicki przez lata związany z Tygodnikiem Powszechnym, obecnie z Polityką.

Co czeka krakowski Kościół po arcybiskupie Marku Jędraszewskim?

W niedzielę w parafiach Archidiecezji Krakowskiej odczytano list Marka Jędraszewskiego, w którym pisze, że papież przyjął jego rezygnację związaną z wiekiem (za kilka dni kończy 75 lat), prosząc jednocześnie, aby nadal sprawował tę funkcję do czasu mianowania następcy. Po co arcybiskup pisze taki list do wiernych?

Arcybiskup napisał list do użytku publicznego, który został odczytany w kościołach, ale nie mamy żadnego oficjalnego komunikatu ze strony Watykanu w tej sprawie. Procedura jest taka, że oficjalnie kończy się misja hierarchy w momencie, kiedy ogłasza to i Watykan i Nuncjatura Apostolska w Warszawie. Wszystko jest wtedy jasne.

Wiek jest tylko wskazówką dla Watykanu, tak?

W świetle prawa kościelnego, jak hierarcha kończy 75 lat życia, powinien napisać do Watykanu, mówiąc potocznie, że jest gotów na taką czy inną decyzję. Arcybiskup Jędraszewski, kiedy za dwa dni skończy 75 lat. Papież, który jest monarchą absolutnym, nie musi się spieszyć wydaniem oficjalnych dokumentów. Watykan szybko decyzje podejmuje tylko w wyjątkowych sprawach. Arcybiskup może więc pełnić swoją funkcję jeszcze nie wiadomo jak długo, to zależy właściwie tylko od Watykanu, od samego papieża.

Kto po abp. Jędraszewskim? "Liczą się tylko dwa nazwiska"

Czy są jakieś przesłuchy o tym, kto będzie następcą arcybiskupa?

Według mojej wiedzy ciągle w grze są dwa nazwiska, ale to są czyste oczywiście spekulacje. Mówi się o biskupach Józefie Guzdku, byłym biskupie Wojska Polskiego i o biskupie Sławomirze Oderze, obecnie biskupie gliwickim. Biskup Oder to bardzo ciekawa postać - po studiach w Uniwersytecie Gdańskim z ekonomiki transportu, wstąpił w ciemną noc stanu wojennego do seminarium i zaczął karierę kościelną. Przez długie lata pracował jako tak zwany postulator w Watykanie w sprawach procesów kościelnych dotyczących beatyfikacji i kanonizacji wybitnych postaci, w tym Jana Pawła II.

To są dobre kandydatury pana zdaniem?

Moim zdaniem obie by były interesujące. W Krakowie wszyscy wiemy, że im przyszły metropolita ma więcej styczności z Kościołem małopolskim, krakowskim tym lepiej. W obu przypadkach tego związku raczej nie ma, więc obawiam się, że jesteśmy skazani na długie oczekiwanie na decyzję, która odmieni, mam nadzieję, oblicze tutejszego Kościoła, a zwłaszcza tutejszej Kurii Metropolitalnej.

Emerytura arcybiskupa Marka Jędraszewskiego

A wiadomo, jak będzie wyglądać emerytura arcybiskupa Jędraszewskiego? Zaplanował sam, że osiądzie w dawnej plebanii Parafii Świętego Floriana w Krakowie. Przygotowania trwają od dawna, był remont, pozbyto się wszystkich lokatorów z tego miejsca. Publicyści nawet ostatnio nazywali to krakowskim Castel Gandolfo. Tyle że nie ma chyba pewności, że arcybiskup tam osiądzie, prawda?

To jest właśnie druga zagadkowa sprawa, ale nie dziwi obserwatorów życia kościelnego, które z definicji jest owiane zawsze mgłą informacyjną, żebyśmy my, zwykli ludzie wiedzieli jak najmniej. Tam się toczą różnego rodzaju rozgrywki. Pisze o tym świetnie pani redaktor Małgorzata Skowrońska z krakowskiej redakcji Gazety Wyborczej, że arcybiskup nie kapituluje, nie odpuszcza sprawy zabezpieczenia własnych interesów i ma wokół siebie co najmniej trzech współpracowników, którzy bardzo są wobec niego lojalni i załatwiają godne, dostatnie życie arcybiskupowi po przejściu na emeryturę.

No właśnie, w niedzielę wierni z parafii św. Floriana dowiedzieli się, że arcybiskup dekretem powołał na proboszcza tej parafii księdza Łukasza Michalczewskiego, swojego bliskiego współpracownika. To ma być, jak rozumiem, mocne zabezpieczenie własnej przyszłości.

To jest właśnie jedna z tych osób duchownych, o których pisze pani redaktor i o których ja też wiem. To jest ten wąski krąg najbardziej oddanych arcybiskupowi współpracowników, nie tylko duchownych, także świeckich.

Czy sam arcybiskup decyduje o tym, gdzie osiądzie czy ktoś inny?

Jak się okazuje on sam.

Zawieszone dekrety arcybiskupa Jędraszewskiego

Na koniec chciałbym jeszcze wrócić do dekretów arcybiskupa Jędraszewskiego. Pierwszy z nich usuwał księdza Rasia z parafii, drugi ustanawiał komisarza zarządzającego majątkiem Krakowskiej Kapituły katedralnej. Oba te dekrety zostały zawieszone, ksiądz Dariusz Raś wrócił do parafii Mariackiej. Dużo mówi się o tym, że zawieszenie obu tych dekretów było błyskawiczne. Mówił pan, że Watykan nie podejmuje szybko decyzji, chociaż są wyjątki. To właśnie jest ten wyjątek. Mówi się, że to wszystko jest zasługą jednego człowieka, czyli kardynała Dziwisza.

Nie zaprzeczam, powiem dyplomatycznie, ostrożnie, ponieważ jak zwykle w takich sprawach nie mamy żadnych dowodów na stole. My, dziennikarze mamy swoich informatorów wewnętrznych i pewien ogląd sytuacji, datujący się co najmniej od momentu, kiedy witano arcybiskupa Jędraszewskiego i od razu były pewne wątpliwości, jak się ta jego misja tutaj ułoży. Mogę tylko potwierdzić, że jest taka teoria i nie widzę w tym nic gorszącego. Natomiast przedłużanie niepewności mi się mniej podoba. Myślę, że wielu wiernym też się nie podoba, że, mimo że wiemy, że arcybiskup powinien zakończyć misję zgodnie z prawem kościelnym i zgłosił publicznie swoją gotowość, że to uczyni, a dalej nie wiemy, kto ma po nim objąć stery tej w jakimś sensie najważniejszej diecezji w Polsce.

Czy możemy mówić o tym, że jest na szczytach władzy kościelnej w Krakowie konflikt między byłym metropolitą i obecnym?

Nazwijmy to znowu dyplomatycznie, według standardów dawnego dobrego dziennikarstwa - na pewno jest napięcie.