Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem PiS, Łukaszem Kmitą.

Po tym, jak małopolscy radni po raz drugi nie wybrali pana na marszałka województwa, będzie pan kandydatem PiS także w trzecim podejściu?

- Decyzję o tym, kto jest kandydatem, podejmuje kierownictwo partii. To nic nadzwyczajnego, podobnie jest w PO. Na pewno musimy się zastanowić, jakie decyzje podejmować. Dzisiaj mamy Euro i warto użyć takiego porównania - czasem w środku meczu jest wynik 0-2, ale kończy się 4-2. Liczę, że ostateczny wynik będzie zwycięski dla drużyny PiS.

Sejmik znowu nie wybrał Łukasza Kmity na marszałka Małopolski. "To zdrada ideałów Prawa i Sprawiedliwości"

Co się wczoraj stało? Dlaczego nie pomogła rozmowa dyscyplinująca samego prezesa Kaczyńskiego?

- Nie było rozmowy dyscyplinującej. Dziwię się dziennikarzom, że nakręcają taką narrację. Prezes, jak zawsze w dniu urodzin swojego brata był na Wawelu, oddać hołd. Wtedy nie jest dobry czas na rozmowę o polityce. Niestety, również w naszym środowisku są osoby, które podkręcają temat, pracują chociażby na stanowiskach dyrektorskich w Urzędzie Marszałkowskim. Jeżeli chcą kwestionować decyzję prezesa, prędzej czy później poniosą odpowiedzialność. Lubię cytat z Józefa Becka, który mówił, że jest tylko jedna rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna - honor. Dedykuję to wszystkim tym, którzy mówią, że będą rozmawiali z radnymi PiS, żeby przeszli na drugą stronę, albo z tymi, którzy mają wątpliwości, czy wykonać decyzję kierownictwa PiS. Jak jest się w jakiejś organizacji, startuje się z list PiS, ma się moralny obowiązek, żeby szanować decyzję kierownictwa. Nie było wcześniej sugestii, że będzie głosowanie przeciwne. Skład zarządu był optymalny.

Radni, którzy pana nie poparli, zostaną wyrzuceni z PiS? Głosowanie jest tajne, ale wiadomo, kto jest przeciwko pana kandydaturze.

- To tajemnica poliszynela. Część radnych tak głosuje, żeby zachować procedurę, ale nie mieli nic do ukrycia. Dziękuję samorządowcom i mieszkańcom. Dostałem kilka tysięcy wiadomości z poparciem. Do każdego radnego wczoraj wysłałem wiadomość, dziękując za głosy. Ja nie prowadzę śledztw, kto głosował przeciwko. W tym SMS-ie napisałem: „Gdy się jest w polityce, trzeba się nastawić na długi maraton. Czasem ktoś podłoży nogę i się potykamy. Najważniejsze jest, aby szybko powstać, aby iść naprzód do celu. Taką drogę z PiS ponad 15 lat temu wybrałem i będę ją kontynuował. Jestem gotów na kolejne wyzwania dla dobra partii, Polski i Małopolski”. Po tej wiadomości prawie wszyscy życzyli mi siły i energii, żeby się nie poddawać.

Pan jest szefem małopolskiego PiS. Jakie konsekwencje pan wyciągnie po tym, co się wczoraj stało?

- Dla mnie najważniejsze jest, żeby PiS rządził. Opozycja próbuje narzucać narrację o rozmowach z radnymi. Wczoraj wyglądało to tak, że opozycja dyktowała części PiS, jak mają głosować. Najważniejsza jest jedność. Najbliższe dni zdecydują, w którym kierunku w Sejmiku pójdziemy. Jeżeli do 7 lipca władze Małopolski nie zostaną wybrane, będą nowe wybory. Wejdzie komisarz, który nie będzie dla nas korzystny, bo powołany przez premiera Tuska. To złudna nadzieja, że pójście z opozycją na kompromisy - lub w dziwnej koalicji - da komuś ochronę.

PiS nie pójdzie z premedytacją na powtórkę wyborów do Sejmiku? To by pozwoliło wyrzucić z list buntowników, a PiS może liczyć na wygraną w Małopolsce.

- Dla nas najważniejsze jest, by do 7 lipca wybrać nowy zarząd województwa. Wiele osób mylnie to interpretuje. Ciągle funkcjonuje zarząd województwa poprzedniej kadencji. Działalność urzędów jest zabezpieczona. Mieszkańcy nie czują dyskomfortu, Sejmik działa normalnie.To politycy mają problem. Ostatnie głosowanie ws. absolutorium dało wynik 20 do 18. 20 głosów radnych PiS, 18 głosów radnych opozycji. Opozycja dziś wiele mówi, ale w kluczowych głosowaniach zachowuje się nieprzyzwoicie, bo zagłosowała przeciwko absolutorium dla tamtego zarządu, choć sama go chwaliła i mówiła, że wiele dobrego się dzieje. Kiedyś samorządy były instytucjami, gdzie rozmawia się o problemach ludzi. Dziś opozycja chce przełożyć wielki spór warszawski na Sejmik.

Były marszałek Jacek Krupa mówił, że w Małopolsce skończył się samorząd - odkąd władze partii wskazują, kto ma być marszałkiem, a nie wybierają w pośrednich wyborach marszałka sami mieszkańcy, bo Sejmik go wskazał.

- To ma tyle wspólnego z prawdą co to, że dziś spadł śnieg. Tak było też za PO. Marek Sowa został marszałkiem, ponieważ kierownictwo PO tak zdecydowało.

Wielkie czyszczenie szeregów w PiS...

- Nie ma żadnego czyszczenia. Będzie pogłębiona rozmowa, jest refleksja. Najcenniejszy dla mnie jest honor. Jak ktoś chce opuścić szeregi PiS, powinien powiedzieć, że jest zdrajcą. Ja wyciągam do każdego rękę na zgodę. Od lat działam w polityce, nie obrażam się. Najważniejsze jest kontynuowanie dobrej passy PiS w Małopolsce. Nikt jej nie przerwie. A jeżeli tak się stanie, będą srogie konsekwencje. Przecież to zdrada! Na miejscu kogoś takiego wstyd byłoby mi wyjść po chleb. Mamy regiony w Małopolsce, gdzie osiągamy ponad 65% poparcia. Ludzie nawet nie biorą pod uwagę, że jakiś radny może przejść na drugą stronę.

Rebelianci - widząc, że nic dobrego ze strony PiS ich nie spotka – mogą wyjść z klubu i poprzeć marszałka z opozycji. Taki scenariusz wydaje się panu realny?

- Nie. To raczej próba przeciwstawienia się decyzji kierownictwa partii. Przyjdzie czas na refleksję z ich strony. My liczymy na kompromis. Wielu dziennikarzy pisze, że to moja porażka. Owszem, nie mam satysfakcjonującego wyniku, ale to też porażka zarządu, który zaproponowałem - Witolda Kozłowskiego, Łukasza Smółki, Ryszarda Pagacza i Iwony Gibas. Z tymi osobami chciałem tworzyć zarząd województwa. Ten zarząd szanował różne zdania w naszym klubie, szkoda, że teraz wygląda to inaczej.

Jutro otwarcie najważniejszej inwestycji województwa w ostatniej dekadzie – Małopolskiego Centrum Nauki Cogiteon. Kto będzie przecinał wstęgę?

- Zarząd dobrze działał, więc prezes zdecydował się na dynamiczną kontynuację; ja miałem być tego gwarantem. Mam nadzieję, że będzie mi to dane. Jestem gotowy, żeby dalej starać się o funkcję marszałka. Działam w Małopolsce zachodniej i w Krakowie dla prawicy i jedności. Mam nadzieję, że to nie prywatne i partyjniackie motywacje zdecydują o wyniku wyborów. Zachęcam do tego.