Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem PiS Łukaszem Kmitą.

W drugim podejściu, gdy będzie wybierany zarząd Małopolski, ponownie będzie pan kandydatem na marszałka?

- U nas w partii nic się nie zmieniło. Jest rekomendacja prezesa Kaczyńskiego, żebym objął funkcję marszałka. Rozmawiamy. Jak w rodzinie, są różnice zdań, ale dziś powiem, że jesteśmy dużo bliżej szczęśliwego finału. Cieszę się, że radni PO nie widzą już szans na rządzenie w Małopolsce. Rezygnują z mandatów, przechodzą nawet na stanowiska wiceprezydentów. To pokazuję, że PO poniosła klęskę w Małopolsce. Bardzo się z tego cieszę. Już myślimy o dobrym programie dla Małopolski, który będziemy realizowali z kolegami radnymi.

Powiało partyjnym optymizmem. Od jednego z polityków PiS usłyszałem, że jak posłowie Terlecki i Kmita nie zrobią kroku wstecz, skończy się katastrofą. Małopolski PiS jest w procesie rozłamu?

- Różne rzeczy różne osoby mówią. Ręka jest wyciągnięta do zgody. Na spotkaniu z radnymi powiedziałem, że na nikogo się nie gniewam. Celem jest zachowanie jedności współpracy. Dlatego rozmawiamy. Każdemu, komu leży na sercu dobro Małopolski, wie, że nie możemy sobie pozwolić na utratę tu władzy. Jest zgoda w klubie, że działamy na rzecz współpracy. Pojawiają się głosy różne, niektórzy podbijają stawkę. To naturalne w polityce. Niedobrze, że te dyskusje wyciekają na zewnątrz, ale cóż. Taki mamy klimat, jak mówiła jedna pani minister. Jesteśmy skupieni na propozycjach programowych. 5,5 roku, gdy PiS rządziło w Małopolsce, to był świetny czas. Wiele projektów zrealizowano. Chcemy to kontynuować. Jest na to zgoda powszechna.

Jak pan odebrał ten gest w postaci odrzucenia pana kandydatury? 13 z 20 radnych PiS za panem zagłosowało.

- Trudno powiedzieć, że to był gest. Mieliśmy ustalonych członków zarządu. Trudno powiedzieć, że to tylko gest przeciwko mnie. Może też przeciwko członkom zarządu? Nie myślę tak. Mamy więcej czasu na rozmowę, wyjaśnienie wątpliwości. Staram się spotkać z każdym radnym. Nic złego się nie stało. Problemem jest drożyzna w Polsce, rząd podwyższa ceny energii i gazu. To problemy Polaków.

Powiedział pan, że członkowie zarządu byli uzgodnieni. Kilka razy radny KO Grzegorz Małodobry pytał pana, żeby pan powiedział, kto będzie członkiem zarządu. Kto nim będzie, jeśli pan zostanie marszałkiem?

- Trudno, żeby opozycja dyktowała PiS-owi, jakie działania ma podejmować. Marszałek województwa, nie kandydat na marszałka, przedstawia kandydatów na członków zarządu i wicemarszałków. Procedura była tak przygotowana, żeby współpracować. Nie został zrealizowany pierwszy krok, wtedy drugi nie jest też aktualny. Nie mogę teraz przedstawić tych kandydatur. One są nieaktualne. Pracujemy nad innymi rozwiązaniami, lepiej terytorialnie związanymi dla Małopolski. W działaniach kierownictwa partii widzę o troskę o PiS w Małopolsce i troskę, żeby zintensyfikować rozwój Małopolski, przy wielkim szacunku dla dokonań poprzedniego zarządu. Jako szef struktur PiS nie pozwolę na kontestowanie działań poprzedniego zarządu. Jest sztafeta. Pałeczkę się przekazuje, startują kolejni. Tamta kadencja za nami. Jako PiS nie pozwolimy, żeby ktoś nam przeszkodził w podaniu tej pałeczki.

Ci, którzy przeszkadzali, zostali odwołani? Od posła Adamczyka...

- Prezes podjął taką decyzję w trosce o PiS w Małopolsce. Jednocześnie pracujemy normalnie. Miałem dwugodzinną rozmowę z ministrem Adamczykiem. Rozmawialiśmy o przyszłości PiS. Próby podziałów są nieprawdziwe. Skupiamy się na kampanii do Europarlamentu.

Kiedy odbędzie się kolejna sesja Sejmiku? Miała być jutro, ale po problemach z wyborem marszałka nie ogłoszono nawet daty kolejnej sesji.

- Rozmawiamy na spokojnie, bez emocji. Jest taka potrzeba, żeby sesja się odbyła. To będzie końcówka maja. Lada moment przewodniczący poinformuje radnych. Musi być przedstawiony radnym – zgodnie z przepisami – raport o stanie województwa. Wtedy będzie kolejna sesja Sejmiku Małopolski.

Odbywa się łamanie kręgosłupów części radnych PiS?

- Słyszałem o takim procederze wśród działaczy PO. Są te osoby do tego zdolne. W PiS tak nie ma. Jest dialog. To naturalne. Po ostatnim spotkaniu wszyscy byli zadowoleni z dyskusji. Naturalna jest rozmowa. Także rozmowa o wielkich zaniechaniach obecnego rządu PO, podwyżkach cen energii i gazu. Jak do Parlamentu Europejskiego wybierzemy PO i PSL, polskie interesy w Europe nie będą dobrze reprezentowane.

Dobiegają nas informacje, że klub PiS w sejmiku może się podzielić, co będzie skutkowało wyborem marszałka z KO.

- Mogę zapewnić, że nie ma takiej sytuacji. Jednak faktycznie po pierwszym głosowaniu wiatru w żagle dostali politycy PO. Oni proponowali stanowiska, zachowywali się mało patriotyczne. Interesowało ich tylko przejęcie władzy. Wszyscy radni, którzy mieli takie telefony, skwitowali te decyzje, jako niegodne samorządowców. Radni ślubowali, a kilka godzin później chcieli ordynarnie kupczyć stanowiskami. Nie będzie rozłamu. Jesteśmy jednością. Dzisiaj problemem nie jest to, że jeszcze nie ma marszałka. Są problemy Polaków. Od lipca zapłaci pan 50-60% więcej za gaz i prąd. Podwyższony jest VAT na żywność. To interesuje Polaków.

Jest pan pewny, że nikt nie wyjdzie z klubu i nie przejdzie na drugą stronę?

- Jestem pewny. Wszystkie osoby, które dostały się do Sejmiku, są honorowe i związane z PiS. Szanuję ich. Czasem mamy odmienne zdanie. To normalne. Potem siadamy do stołu i wychodzimy w zgodzie. Dalej realizujemy plany. Chcemy wygrać w wyborach do Parlamentu Europejskiego i powstrzymać falę drożyzny.