Radio Kraków
  • A
  • A
  • A
share

Małgorzata Wassermann: „Nie idę do Sejmu załatwiać sprawy smoleńskiej”

- Jestem gotowa wnieść wiedzę i doświadczenie w naprawę wymiaru sprawiedliwości - deklarowała na antenie Radia Kraków Małgorzata Wassermann, jedynka na krakowskiej liście wyborczej Prawa i Sprawiedliwości do Sejmu. W razie zwycięstwa PiS w wyborach Małgorzata Wassermann wymieniana jest jako kandydatka na ministra sprawiedliwości.

fot: RK

W porannej rozmowie zapewniała, że na razie nie ma planów dzielenia stanowisk i jeszcze się nad tym nie zastanawiała. Jest jednak gotowa uczestniczyć w zmianach w prawie. Przekonywała, że kandyduje do parlamentu, by załatwiać sprawy ludzi, a nie walczyć o wyjaśnienie przyczyn tragedii smoleńskiej.


Zapis rozmowy Jacka Bańki z jedynką na krakowskiej liście PiS, Małgorzatą Wassermann.

 

Trochę to trwało, zanim się pani zdecydowała na wejście do polityki. To strach czy brak wiary we własne siły?

- Potrzeba tego, żebym była pewna, że mam dystans i jestem w stanie postrzegać rzeczywistość nie przez pryzmat katastrofy.

 

Jest pani gotowa na polityczne zwarcia bez tego kontekstu?

- Jestem gotowa na pracę dla społeczeństwa i kraju. Także dla Małopolski.

 

Już teraz pani nazwisko pojawia się przy okazji przymiarek do stanowiska szefa resortu sprawiedliwości. Były jakieś rozmowy na ten temat?

- U nas nie ma na ten moment rozmów o stanowiskach. My gładzimy program, zbieramy problemy Polaków i z nimi rozmawiamy. Jeśli wyborcy uznają, że oddadzą nam władzę, to możemy się zastanawiać, kto będzie w rządzie.

 

Mandat już ma pani w kieszeni. Czuje się pani gotowa, gdyby była taka propozycja?

- Ja czuję się gotowa, żeby wnieść swoją wiedzę w naprawę wymiaru sprawiedliwości. Obywatel w sądzie musi czuć się ważny a nie jak zbędny petent. Czuję się gotowa uczestniczyć w mądrych zmianach w prawie. Chcę swoją wiedzą służyć. Stanowiska to kwestia odległa.

 

Czuje się pani na siłach, żeby poprowadzić resort?

- W ogóle się nad tym nie zastanawiam. Nie ma takich rozmów. Jak wyborcy oddadzą nam władzę, to się będziemy zastanawiać.

 

Mówi pani o tym, że konieczna będzie reforma wymiaru sprawiedliwości. Pani, to także sygnał powrotu do badań nad przyczynami katastrofy smoleńskiej?

- Chcę powiedzieć, że jestem stroną we wszystkich postępowaniach co do katastrofy. Tam realizuję swoje obowiązki. Stąd mówię, że kwestia dystansu i powrotu do normalnego życia była mi potrzebna, że do Sejmu idę załatwiać sprawy ludzi a nie prywatne. Ja idę reprezentować każdego obywatela w tym kraju i mieszkańców Małopolski. Ich problemy będę rozwiązywać.

 

Co to znaczy, że nie idzie pani załatwiać do Sejmu prywatnych spraw?

- Jestem stroną w postępowaniu smoleńskim. To moja sprawa. Moim celem w Sejmie nie jest załatwienie tej sprawy. Chcę polepszyć życie ludzi w Polsce i naprawić wymiar sprawiedliwości. To wiele problemów. Będąc adwokatem, mam przeciwnika i zasiadam po każdej stronie. Ja bronię i oskarżam. Reprezentuję urząd albo ludzi, którzy mają problem z urzędem. Mam całościowy ogląd. Zdaję sobie sprawę, jakie są luki prawne i problemy. Zajmuję się prawem cywilnym, karnym, gospodarczym, pracy i rodzinnym. Dlatego moja wiedza jest szeroka i praktyczna. Chciałabym tę praktykę wprowadzić w życie i to usprawnić. Wiem, z czym się boryka osoba, która chce złożyć zawiadomienie o przestępstwie a nie może. Wiem, co boli osoby oskarżone a niewinne.

 

Jest 40 dni od zaprzysiężenia Andrzeja Dudy. Nowy prezydent niczego publicznie nie deklaruje ws. katastrofy smoleńskiej. Nie czuje się pani rozczarowana?

- Pan prezydent też jest prezydentem wszystkich Polaków. On każdym problemem będzie się zajmował. Tym pewnie też. Na ten moment są bardziej palące problemy.

 

 

Jak przyjmuje pani słowa prezydenta wygłoszone w Londynie, że lepiej do Polski nie wracać, wzrost PKB ma charakter papierowy, zanika klasa średnia?

- Prezydent nie powiedział tego jako pierwszy. Powiedział to w 2007 roku Donald Tusk. Wtedy nie było larum. Prezydent wygrał wybory, bo mówił prawdę. Nic się nie zmieniło. Za to go kochają Polacy. Mam nadzieję, że przez całą prezydenturę będzie mówił jak jest.

 

Zgadza się pani z tym, że jest coraz gorzej?

- Wystarczy posłuchać wiadomości z giełdy. Wszystko leci w dół. Przed nami zima, nie będzie pracy sezonowej i nie będzie lepiej.

 

Można zerknąć do prasy. Poziom rozwarstwienia społecznego jest niższy.

- Ja mam nadzieję, że przyszły rząd będzie pracował nad poruszeniem gospodarki i miejscami pracy. Ludzie muszą mieć po co wracać. Oni wyjechali, bo nie było pracy. Nie można było tu przeżyć. Jak to się zmieni, to wszyscy na nich czekamy. Oni też chcą wrócić.

 

Pani też się żyje coraz gorzej?

- Mnie się nie żyje gorzej, ale wiem, że my żyjemy w dużym mieście. Tu jest bieda, ale to nie wygląda jak na wschodzie czy na Śląsku. Proszę tam pojechać i zobaczyć, jak ci ludzie żyją. Tam widać dużą biedę.

 

Prezydent Duda powinien podpisać ustawę antysmogową?

- To duży problem. Prezydent zamierza szeroko to konsultować z ekspertami i zamierza słuchać ludzi. Prezydent i my wszyscy pochodzimy z Krakowa. Ten problem jest dla nas palący. Jestem przekonana, że prezydent podejmie słuszną decyzję.

 

To znaczy jaką?

- Rozważy za i przeciw, pochyli się nad problemem obciążeń finansowych. Ta ustawa musi też spełnić swoje cele.

 

Z tego narzędzia samorząd może skorzystać, ale nie musi. Kraków mógłby się zdecydować a inna gmina nie.

- To jest kwestia stworzenia programu krajowego. To umożliwi pozyskiwanie środków. To duże koszty. Z pieców, które mają możliwość przetwarzania tego najgorszego paliwa, korzystają najubożsi. Musi być system wsparcia.

 

On jest w Krakowie.

- Proszę zapytać mieszkańców, czy wiedzą, że do końca roku mogą skorzystać z pełnego wsparcia do wymiany pieca. Ja pytam o to ludzi i okazuje się, że prawie nikt o tym nie wie.

 

To polityka samorządu.

- Tak. Ta polityka jest niedoskonała. Smog w Krakowie to nie tylko piece. To w dużej mierze też korki.

 

Był pomysł, żeby wprowadzić strefę ograniczonego ruchu. Przeciwko temu protestował PiS.

- To jest dla mnie wyzwanie. Małopolska musi być przestać pomijana przy podziale środków. Posłowie z Krakowa z PO traktują Małopolskę i Kraków po macoszemu. Ja tu pracuje i ja to czuję. Będę walczyć o zmianę.

 

Mówimy o sprawach infrastruktury?

- Mówimy o pozyskiwaniu środków, między innymi na infrastrukturę.

 

Dziś Sejm będzie dyskutował o polityce migracyjnej. Kogo pani zdaniem można przyjąć? Ilu uchodźców Polska jest w stanie wchłonąć?

- Po raz kolejny widać słabość rządu. Nie możemy dostać informacji, jakie są nasze możliwości, na co nas stać.

 

Rząd stawia trzy warunki.

- Tak, ale pani premier zmieniła zdanie wiele razy.

Nawet Angela Merkel zmieniła zdanie.

- Jak zmienia Angela Merkel, to zmienia też pani premier. W zeszłym tygodniu było 2000 osób. Potem 12 000. A potem jeszcze rodziny. Teraz ci, którzy otworzyli granice, zobaczyli, że nie ogarną problemu. To sytuacja dramatyczna. Zobaczymy, co dzisiaj powie rząd.

 

 

Według pani kto mógłby do nas przyjść?

- Najpierw musi być informacja. Dopiero potem deklaracje.

Tematy:
Wyślij opinię na temat artykułu

Komentarze (0)

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Kontakt

Sekretariat Zarządu

12 630 61 01

Wyślij wiadomość

Dodaj pliki

Wyślij opinię