Metoda na „wnuczka”, „policjanta”, „pracownika wodociągów”. Oszuści są coraz bardziej kreatywni i skuteczni. Pana mama padła ofiarą takiego przestępstwa.

Kapitan Sylwester Kanadys (III grupa poszukiwawczo-ratownicza ASAR): - Mama ma 66 lat, jest osobą schorowaną, porusza się o kuli. Ktoś zadzwonił do jej drzwi i przedstawił się jako pracownik wodociągów, chciał sprawdzić przejrzystość wody i poprosił o odkręcenie kurka. Mama, która jest z natury nieufna, zadzwoniła do mnie, więc zacząłem sprawdzać u administratora, czy rzeczywiście pracownicy wodociągów mogą być w terenie. Niestety, w tym czasie oszuści wtargnęli do mieszkania, popchnęli mamę. Sprawcy to trzech mężczyzn i kobieta.

No właśnie, kobieta. Jest zawsze wabikiem? Daje ofierze złudne poczucie bezpieczeństwa?

Podinspektor Wojciech Chechelski (wydział prewencji Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie): -  Czasami tak. Kobiecie łatwiej jest zaufać, co grupy przestępcze wykorzystują. Kobieta bywa też kurierem, który odbiera od ofiar pieniądze.

To nie była przypadkowa kradzież.

Wojciech Chechelski: - Obserwacja mieszkania, ale też okolicy, zajmuje przestępcom od kilku do kilkunastu godzin, czasem dni. Na co mieszkańcy powinni zwracać uwagę? Jeżeli na osiedlu pojawi się ktoś, kogo nie znamy, a wiemy, że nie jest nowym mieszkańcem, i zaczyna obserwować bloki czy  kamienice, albo przysiada się do nas na ławce, to musi wzbudzić naszą nieufność. O tym trzeba informować administratora budynku, powiedzieć bliskim, a może też dzielnicowemu. A jeżeli padniemy już ofiarą przestępstwa – nie wstydźmy się, nie bierzmy winy na siebie.  Drodzy państwo – to nie wy zawiniliście. Policja będzie działać jeszcze sprawniej, jeżeli wy będziecie zgłaszać takie przypadki. Myślę, że warto też od czasu do czasu zajrzeć do telefonu naszej mamy czy taty i sprawdzić  listę połączeń. Nie, nie chodzi o inwigilację, ale o sprawdzenie numerów podejrzanych.

Poczucie wstydu?

Sylwester Kanadys: - Tak, wstyd, że daliśmy się oszukać . Kiedy rozpoczynaliśmy czynności, mama zaczęła się zamykać, umykały jej ważne detale. Żeby ostrzec innych mieszkańców osiedla, na którym mama mieszka, dodam, że rzecz wydarzyła się na Prądniku Czerwonym.

Wojciech Chechelski: - Takie oszustwa to nie jest specyfika jedynie dużych miast; zdarzają się w miasteczkach, na wsiach. Oszuści wybierają nie tylko osoby starsze, jak to się zdarzyło w przypadku mamy pana kapitana, ale i młode. Naprawdę wiele jest przypadków, kiedy oszukać dają się 30, 40-latkowie. Robi się to w nieco inny sposób, chociażby przez media społecznościowe.

Zdarzyła mi się podobna sytuacja.

Sylwester Kanadys: - Wracając do oszustw, którymi są ofiary starsze. Pamiętajmy, że jeżeli służby chcą wejść do naszego mieszkania siłowo, zawsze będą im towarzyszyć ratownicy medyczni, strażacy. Oni są oznakowani, mają identyfikatory. Pracownicy instytucji takich, jak wodociągi, elektrownia, gazownia, również. Więc zanim otworzymy drzwi komuś, kto budzi nasze podejrzenia, zadzwońmy do administratora, na policję, do osoby bliskiej. Zyskamy w ten sposób na czasie.

Wojciech Chechelski: - Jeżeli nasi starsi rodzice mieszkają sami, to warto odwiedzać ich w miarę regularnie, ale nie o tych samych porach, bo to znak dla oszustów, kiedy mogą działać a kiedy nie.

Wyjedziemy na wakacje, zostawimy mieszkania bez nadzoru. O czym powinniśmy pamiętać?

Wojciech Chechelski: Że przestępcy monitorują media społecznościowe. Wiedzą, kiedy nie ma nas w domu, bo właśnie polecieliśmy na wakacje. Skąd to wiedzą? Bo wrzucamy zdjęcia z wakacji. A może warto poczekać z tym wrzucaniem do sieci, kiedy już wrócimy do domu? Po co pokazywać przestępcom, że właśnie jesteśmy na lotnisku albo, że zameldowaliśmy się w hotelu? Prowadziłem kiedyś sprawę pewnej pani, która wrzuciła do mediów społecznościowych swoje zdjęcie z nowym samochodem. Na fotografii był widoczny numer rejestracyjny samochodu, ale też nazwa ulicy i numer domu. I pani dodała opis: „Nie dzwońcie do mnie, bo przez dwa tygodnie będę off”. Nie powiem, co zostało z jej mieszkania, oprócz ścian…