Zapis rozmowy Rafała Nowaka-Bończy z Miłoszem Motyką, wiceministrem klimatu i środowiska, radnym małopolskiego Sejmiku z PSL.

Wczoraj odbyła się kolejna sesja Sejmiku, na której słychać było ponoć trzask łamanych kręgosłupów. PiS dogadywał się wewnętrznie ws. wyboru marszałka, ale nowego marszałka jak nie było, tak nie ma...

- Dokładnie. Ten trzask było słychać. Na spotkanie klubu radnych PiS został ściągnięty z Warszawy sekretarz generalny PiS. Jak widać, tacy politycy mają decydować o kierunku rozwoju Małopolski, nie radni. Niestety. Radni powinni decydować sami.

Tylko jak to świadczy o skuteczności KO i Trzeciej Drogi? Poseł Marek Sowa mówił wczoraj w Radiu Kraków, że frakcje w PiS się nienawidzą, ale państwo nie potrafią tego wykorzystać.

- Wszystko, co dobre dopiero przed nami. Na wniosek radnych PiS były wczoraj ogłaszane przerwy. Jak chcieliśmy rozmawiać o tym, jaki punkt wprowadzić do porządku obrad, pan przewodniczący Duda uznał, że to jego arbitralna decyzja. Nie było nawet rozmowy między szefami trzech klubów.

Jakieś rozmowy z rozłamowcami pewnie jednak się toczą. Na mieście słychać, że podobno było ustalane nazwisko nowego marszałka. Miał on z państwa ugrupowania nawet pochodzić. To prawda?

- Nie. To dywagacje. Jak są radni PiS, którzy nie chcą, żeby sprawy Wadowic, Nowego Sącza i Tokarni były rozgrywane w Warszawie przez sekretarza generalnego PiS, mogą rozmawiać z nami. Żaden sekretarz generalny z PO czy PSL nie przyjedzie i nie będzie łamał kręgosłupów radnych.

Mogą, ale czy rozmawiają?

- Bylibyśmy nieroztropni, jakbyśmy takie dyskusje prowadzili przez media. Na najbliższej sesji coś się wyklaruje. Łukasz Kmita pewnie ostatecznie się przekona, że nie ma nawet większości we własnym klubie, żeby zostać marszałkiem.

Rozmawiałem wczoraj z Łukaszem Kmitą. On mówił, że jest bardzo zadowolony z rozmów, wszystko jest dogadane i zostaje mały szczegół. Dziś do Krakowa przyjeżdża Jarosław Kaczyński. Może z jego pomocą ten mały szczegół uda się rozwiązać?

- Łukasz Kmita mówił tak w maju i przez ostatnie tygodnie. Jak nie mieliśmy marszałka, tak go nie ma. To kompromitujące dla PiS. Radni PiS w tym całym cyrku, jaki urządzają Jarosław Kaczyński i Łuskasz Kmita, widzą też sens własnej działalności. Oni wiedzą, że prezesowi i panu Kmicie można się sprzeciwić raz. Ci, którzy nie zagłosowali za pierwszym razem, są na czarnej liście prezesa Kaczyńskiego. Drugi raz do tej samej rzeki nie powinni wchodzić, bez znaczenia, czy dziś Jarosław Kaczyński będzie na kolejnej rocznicy pogrzebu, czy będzie rozmawiał z radnymi. Jarosław Kaczyński traktuje tę sprawę ambicjonalnie. On wskazał Łukasza Kmitę. Nie interesuje go Małopolska, ale to, żeby jego namiestnik był marszałkiem. To smutne.

Jakie jest ryzyko przedterminowych wyborów? Czasu na wybór nowego marszałka zostało niewiele chyba 3 tygodnie.

- Do 9 lipca mamy czas na wybór nowego marszałka. Jak PiS nie będzie w stanie wybrać odpowiedniego kandydata, odpowiedzialnością naszych formacji będzie przedstawienie takiego kandydata. Jak będą kolejne wybory, staniemy do nich z determinacją.

Teraz związki partnerskie. Podobno Donald Tusk postawił Trzeciej Drodze ultimatum i mają się państwo dogadać z Lewicą. W czwartek ma się odbyć spotkanie między Katarzyną Kotulą i Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem. Jak będzie? PSL i Trzecia Droga poprą rządowy projekt ustawy?

- Będziemy rozmawiać o tym projekcie. My mówiliśmy wiele razy, że w kwestiach nieobjętych umową koalicyjną – związki partnerskie nie są tam wpisane – możemy rozmawiać. Każdy poseł PSL zagłosuje jednak zgodnie z własnym sumieniem.

Marek Sawicki zapowiedział, że nie poprze żadnego rozwiązania na korzyść związków osób tej samej płci. Skąd takie uprzedzenia u posłów PSL?

- Jakie uprzedzenia? Nie ma ich. Posłowie i wyborcy... Każdy ma swoją wrażliwość i pogląd. O Marku Sawickim powiem za moment. Od początku mówiliśmy w rozmowach koalicyjnych, że kwestie światopoglądowe nie są objęte dyscypliną w PSL. Każdy może głosować jak chce. Marek Sawicki uważa, że w kwestii ewentualnych małżeństw homoseksualnych, te kwestie są niezgodne z konstytucją. Stanowisko większej części naszych parlamentarzystów jest takie, że sprawy związane z ułatwieniem dziedziczenia, ułatwieniem dostępu do dokumentacji medycznej, nie będą budziły takiego sprzeciwu.

Gdzie tu światopogląd? To nieco większa równość obywateli wobec prawa.

- Kwestie dziedziczenia – tak. Przysposobienia i adopcja dzieci przez pary homoseksualne... Małżeństwo jest wpisane w Konstytucję jako związek kobiety i mężczyzny.

Mówi się, że Lewica zaczęła mocniej naciskać na związki partnerskie po fatalnym wyniku w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Państwo – po swoim fatalnym wyniku – zaczęli z kolei naciskać na przywrócenie niedziel handlowych.

- To szeroka dyskusja z naszej strony. Na to wskazują wyniki wyborów. Gospodarką Polacy determinują oddawanie głosów. To fundament. Kluczową kwestią – obok dwóch niedziel dla pracowników, wyższą pensją i zabezpieczeniem socjalnym... Trzeba się skupić na składce zdrowotnej dla przedsiębiorców. Część zapisów wprowadzonych przez PiS to absurd, jak odprowadzanie składki zdrowotnej od sprzedaży rzeczy trwałych. To priorytet dla koalicji – sprawy gospodarcze. Trzeba wzmocnić przedsiębiorczość. Jak chodzi o Lewicę, oni mają swoją agendę.

Dogadacie się? Państwo ustąpią ws. związków partnerskich, Lewica ws. niedziel handlowych i będzie zgoda w koalicji?

- Zgoda w koalicji będzie. Kompromis na pewno będzie z poszanowaniem swoich wartości i programów. Ta koalicja jest oparta na dialogu. To widać. Nie łamiemy kręgosłupów jak w PiS, gdzie nie są w stanie wybrać wiodących stanowisk w ramach jednej formacji politycznej. O trwałość koalicji jestem spokojny.

Jeszcze sytuacja na granicy. Jest strefa buforowa, push-backi. Wczoraj usłyszałem nowy głos w tej sprawie. Piotr Niemczyk – kiedyś urzędnik UOP, ekspert ds. bezpieczeństwa – twierdzi, że lepszym, tańszym i bezpieczniejszym rozwiązaniem problemu byłoby stworzenie punktów recepcyjnych, dokładne sprawdzanie migrantów, przyjęcie faktycznych uchodźców i odesłanie reszty. Dlaczego rządowa koalicja tak nie robi?

- Mamy do czynienia z wykorzystywaniem ludzi przez reżim Łukaszenki, żeby destabilizować Polskę, nasz region i UE. Wśród agresywnych migrantów mogą być osoby związane z białoruskimi, rosyjskimi służbami. Dzisiaj wpuszczenie…

Nie chodzi o wpuszczenie, ale stworzenie ośrodków, gdzie ludzie zostaną sprawdzeni, odesłanie do domów tych, którym status uchodźcy się nie należy i przyjęcie niewielu ludi, którym się należy.

- Ci, którzy chcą się ubiegać w UE o status uchodźcy, mają taką możliwość. Nie muszą szturmować polskiej granicy. Mamy presję migracyjną, wykorzystywanie ludzi, a nie pomoc potrzebującym. Ta sprawa jest jasna i klarowna. Jak ktoś potrzebuje pomocy, są punkty przy przejściach granicznych, można się zgłosić. Mamy tu jednak szturmy na granicę. Codziennie jest wiele agresywnych ataków, ataki na strażników granicznych. To nie ma wiele wspólnego z humanitaryzmem.