Skąd się wzięło Archiwum X?

Archiwum X powstało w roku 1999. Wtedy, pewnie część państwa pamięta, mieliśmy zmianę administracyjną kraju, przeszliśmy z 49 województw na 16 i w związku z tym w skład województwa małopolskiego weszły byłe województwa takie jak tarnowskie, nowosądeckie i oczywiście krakowskie. Wtedy jeden z policjantów, ja bym powiedział legendarny policjant, faktycznie twórca Archiwum X w Krakowie, wziął sprawy, które pochodziły, chociażby z dawnych województw tarnowskiego i nowosądeckiego, zaczął je po prostu przeglądać i trochę taka lampka mu się zaświeciła, że warto do nich wrócić. Zaczął szukać, doszedł do wniosku, że te sprawy warto odgrzebać z archiwum, bo są szanse na to, żeby wykryć sprawców. W policji do tego momentu, do 1999 roku nie było takiego sukcesywnego, systematycznego wracania do starych spraw, nie było takiego wydziału.

A jak to teraz funkcjonuje? Czy to wygląda tak, że niektóre sprawy, które nastręczają wielu trudności, odkłada się na półkę na jakiś czas z taką myślą, że się wróci do nich za chwilę po prostu?

Jeżeli są sprawy, których nie da się wykryć, nie ma już punktu zaczepienia, z takiego logicznego punktu widzenia zrobiono wszystko, to się je po prostu umarza. Decyzję o tym oczywiście podejmuje prokurator, on „klepie”, jak się to określa, umorzenie w takiej sprawie. Nie udało się, czekamy na lepsze czasy, będziemy do niej sięgać w momencie, kiedy albo się coś pojawi, albo właśnie jak to robi Archiwum X, wyciąga się ją po kilku latach, przegląda i dochodzi do wniosku, że z punktu widzenia kryminalistyki możemy jeszcze coś zrobić,

Co się musi stać, żeby sprawa trafiła do Archiwum X?

To jest pewnego rodzaju, powiedziałbym, nos. Ten legendarny nos policyjny jest po prostu potrzebny. Oni dochodzą do wniosku, że w tej sprawie można coś zrobić, bo przecież zmieniła się bardzo mocno technika. Mówiliśmy już ostatnio, chociażby o badaniach DNA, ale przecież ja bym powiedział też wynalazkiem ostatnich lat jest, chociażby osmologia, czyli zapach człowieka. To jest fantastyczne, że tak jak tutaj w tej chwili siedzimy, każdy z nas zostawia swój zapach, ten zapach można wsadzić do tak zwanej konserwy policyjnej i on jest przez następne kilkadziesiąt lat w tej konserwie i można go wyciągnąć po wielu latach powiedzieć: „No, tu Nowak z panią Magdą siedział właśnie w tym studiu” i pies to może rozpoznać. Do tego są różnego rodzaju bazy danych, do których mamy dostęp, chociażby Interpolu, Europolu. To było kiedyś po prostu niemożliwe, to są wszystko wynalazki tak naprawdę ostatnich czasów. Zmienia się też człowiek i to jest też bardzo istotne, zmieniają się ci, którzy popełnili zbrodnie. Różnie to bywa, czasami wyciągają te pieniądze, które były schowane, a pochodziły z przestępstwa, czasami gdzieś tam pijąc wódkę z kimś mówią wprost, przyznają się po prostu, mają wyrzuty sumienia. Chociaż jest to zbrodniarz, ma wyrzuty sumienia, opowiada o tym i ta informacja dochodzi do policji. Też są świadkowie, którzy wtedy milczeli. Te zmowy milczenia, szczególnie w małych miasteczkach, małych miejscowościach są szczególnie dotkliwe. Myśmy się wielokrotnie przekonali o tym, że ludzie po prostu wiedzą, ale z różnych powodów, nawet takiej lojalności, solidarności miejscowej, nie chcą o tym mówić. Po latach ktoś wyjeżdża, ktoś dochodzi do wniosku: no nie, nie będę się bał.

Czy takim przykładem zmowy milczenia jest Szczucin?

Dla mnie to jest bardzo trudna sprawa. Na pewno tam była zmowa milczenia, natomiast ja dzisiaj już nie potrafię powiedzieć, gdzie jest prawda, gdzie jest fałsz. Rozmawiałem z policjantami, którzy wtedy tam byli, którzy tam pracowali i po latach dowiedziałem się, że człowiek, z którym rozmawiałem, po prostu kłamał, jak się to określa, w żywe oczy, bo w tej sprawie po prostu mataczył, był zamieszany. Nawet na kanale kilkakrotnie proszono mnie o to, żebym tę sprawę zrobił, ale mam opory, ponieważ jest to sprawa dla mnie ciężka z punktu widzenia takiego troszeczkę osobistego. Pojechałem również do programu kryminalnego, jeszcze Michał Fajbusiewicz wtedy prowadził taki program 997 i wtedy powiedzieliśmy o tej sprawie i w tej knajpie w Szczucinie człowiek, który tam siedział, powiedział, że wie kto jest zabójcą i on następnego dnia został znaleziony martwy w potoku. Również po latach w takich niewyjaśnionych okolicznościach zginął człowiek. Dziwna sytuacja, bo wyglądało na to, że przygniotło go po prostu ogrodzenie, że głowa mu się wcisnęła w ogrodzenie i w ten sposób zginął, a nie jest wykluczone, że mógł być w tej sprawie świadkiem. Chociaż wiemy o tej sprawie wiele, wiemy, że są akty oskarżenia, że są skazani, to jednak wydaje mi się, że tam jeszcze coś jest.

Sprawa. zabójstwa Iwony Cygan: po prawie 6 latach procesu zamiast rozwiązania coraz więcej pytań i wątpliwości

Jakie są największe sukcesy Archiwum X?

Ja bym powiedział, że każda z tych spraw to jest sukces Archiwum X, każda wykryta sprawa, bo pamiętajmy o tym, że oni dochodzą do tego zbrodniarza po wielu latach. Ale są sprawy wręcz nieprawdopodobne. Gdyby ktoś mi opowiedział o tej sprawie, gdybym jej nie znał, to bym powiedział: człowieku, no masz wybujałą fantazję. To jest sprawa zabójstwa tutaj w Krakowie przy ulicy Komorowskiego w kamienicy. Pani i pan poznali się na planie filmu Polańskiego, ona grała Żydówkę, on grał SS-Manna. Zakochali się w sobie, no ale był oczywiście ten trzeci, mąż tej pani. Postanowili go zamordować i to rzeczywiście się stało w kamienicy przy ulicy Komorowskiego. Nie wiedząc, co zrobić z ciałem po prostu zamurowali go w takiej wnęce pomiędzy kuchnią a balkonem i ten człowiek tam martwy przez wiele lat był zamurowany. Oni w tym czasie wynajęli to mieszkanie studentom, oni mówią, że coś śmierdzi w mieszkaniu, więc zawieszali takie choinki zapachowe, jak się wiesza w samochodzie, żeby ten zapach złagodzić. Policjanci z Archiwum X dotarli do tego, doszli do wniosku, że to oni muszą być zabójcami i że ciała nie zdołali z tego mieszkania wyciągnąć. Wobec tego gdzieś trzeba szukać, to nie jest znowu jakieś wielkie mieszkanie, bo to zwykła kamienica. Wzięli plany tego budynku i zobaczyli, że w pionie wszystkie mieszkania mają taką wnękę, a to mieszkanie nie ma. Doszli do wniosku, że skoro nie ma wnęki, to ktoś ją zamurował. Skoro tak, to być może jest tam ciało. Faktycznie, rozkuli, to ciało tam było. Ale jeszcze ja bym powiedział taką kropką nad i było to, że, jak powiedziałem, oni poznali się na planie filmu Polańskiego. Kilka lat później Polański przyjechał do Krakowa i poszedł do mieszkania, które w Krakowie wynajmował i dozorca mówi do niego: panie Polański, w mieszkaniu naprzeciwko tego, które pan wynajmował, zabili i zamurowali człowieka. Taka historia niesamowita.

Odkryj mroczną elegancję z naszą najnowszą kolekcją biżuterii gotyckiej. Wyjątkowe naszyjniki, bransoletki i pierścionki zapewnią Ci niepowtarzalny wygląd, podkreślając Twój indywidualny styl. Wybierz naszą biżuterię, by wyrazić swoją tajemniczą duszę i wyróżnić się spośród tłumu.