Jak zagłosuje pan dzisiaj w Sejmie w sprawie depenalizacji aborcji?

Za.

Większość pana kolegów z Polski 2050 deklaruje, że te zmiany poprze. Za to duża część PSL-u będzie przeciw. Nie jest tak, że coraz mniej was łączy, a coraz więcej dzieli?

Myślę, że nie. W małżeństwie też czasami występują inne zdania, a małżeństwo trwa.

Jakieś spięcia i niesnaski słowne jednak są. Kwestie dotyczące aborcji dzielą Polaków i dzielą też Trzecią Drogę.

Można się pięknie różnić, to po pierwsze. A po drugie, na tym polega polityka, że nie ze wszystkim się musimy zgadzać, a potrafimy trwać, wciąż pchać dobre projekty do przodu, jak na przykład projekt o KRS czy przyszły projekt ustawy o Trybunale Konstytucyjnym. Myślę, że powoli idziemy razem dalej do przodu.

A po co w ogóle procedować te ustawy, po co się kłócić, po co narażać na takie pytanie, jakie ja zadaje, skoro i tak prezydent zapowiedział, że to wszystko zawetuje?

To mamy rozłożyć leżaki zamiast ław poselskich? Położyć się, pić drinki z palemką i czekać na zmianę prezydenta? Nie. Ja uważam, że należy pracować, należy przywracać praworządność, a jeżeli prezydent nie widzi takiej konieczności, niech zbiera sobie kupkę ustaw, których nie podpisuje i to on będzie świecił przed Polakami brakiem chęci naprawy wymiaru sprawiedliwości.

Przejdźmy do kolejnego zaplanowanego na dziś głosowania. Immunitet byłego wiceministra sprawiedliwości Marcina Romanowskiego będzie, pana zdaniem, uchylony czy też nie?

Co do immunitetu nie ma wątpliwości, że on zostanie uchylony, natomiast jest jeszcze drugie głosowanie. To głosowanie jest podzielone na dwie części: pierwsza dotyczy immunitetu, a druga zatrzymania i tymczasowego aresztowania. Mając na uwadze powagę tych zarzutów, słysząc też z nagrań, które zostały w przestrzeni publicznej ujawnione, jak się zachował pan poseł Romanowski; z jaką butą i arogancją, z jakim ustawianiem tak naprawdę swoich depozycji w trakcie postępowania - myślę, że tutaj nie będzie wątpliwości.

Czyli areszt też będzie.

To nie znaczy, że będzie areszt. Właśnie tym to się wszystko różni, że to jest tylko i wyłącznie wyrażenie zgody na zatrzymanie i na skierowanie wniosku o tymczasowe aresztowanie, a o zatrzymaniu decyduje niezależna prokuratura. Wreszcie ona naprawdę zaczyna być niezależna. O samym aresztowaniu nie decyduje ani Sejm, ani marszałek, ani prokurator, tylko niezawisły sąd. Tym się właśnie różnimy. A dlaczego mówię, że jest niezależna prokuratura? Proszę zobaczyć: prokurator nie pracuje tylko na doniesieniach, na jakichś szczątkowych materiałach. Z tego co słyszałem, jest ponad 100 tomów akt w tej sprawie, są dziesiątki przesłuchań świadków, uwiarygodnione, potwierdzone. To jest bardzo skrupulatnie zebrany materiał. Widziałem wniosek. Te dokumenty w jednoznaczny sposób, pokazują, że mogło dojść do popełnienia przestępstwa.

Pan Marcin Romanowski był odpowiedzialny za Fundusz Sprawiedliwości. Wiele wskazuje na to, że z Funduszu Sprawiedliwości bardzo grube miliony wypływały nie do końca zgodnie z procedurami i częściowo również na kampanię wyborczą polityków Suwerennej Polski. Nie zdziwiło pana, że Państwowa Komisja Wyborcza odroczyła wczoraj decyzję o przyznaniu albo nieprzyznaniu subwencji wyborczej Prawu i Sprawiedliwości?

Bardzo mnie zdziwiło, ponieważ wszystkie partie oczekiwały, że 11 lipca, czyli w tych terminach, które przewidują przepisy, Państwowa Komisja Wyborcza oceni sprawozdania finansowe komitetów wyborczych. To się też wiąże przecież ze zwrotem sum poniesionych przez poszczególne partie na kampanię wyborczą. Było planowane, że 15 lipca te pieniądze będą wpływać na konta poszczególnych partii. Niestety pierwszy raz w historii zdarzyło się tak, że Państwowa Komisja Wyborcza odroczyła termin wydania decyzji w tym zakresie aż do 31 lipca. Wynika to z tego, że do Państwowej Komisji Wyborczej wpłynęło bardzo wiele dokumentów. Zresztą słyszeliśmy przecież o tym, że prokurator generalny przekazywał takie informacje odnośnie właśnie finansowania kampanii wyborczej i z Funduszu Sprawiedliwości.

Wyobraża sobie pan sytuację, że Prawu i Sprawiedliwości odebrano by  większość subwencji? To mógłby być koniec tej partii.

Nie chodzi o większość subwencji. Przede wszystkim nie dostałaby zwrotu za wybory, a jest to kilkanaście milionów złotych. Ale poza tym coś więcej: tutaj oprócz zwrotu za wybory w tym momencie zagrożona byłaby subwencja dla partii politycznej, a to są dziesiątki milionów złotych przez trzy lata. Nie część, nie kawałek tego, cała subwencja na trzy lata.

Zostawmy te wielkie partyjne pieniądze. Pomówmy o pana finansach. Ma pan ostatnio jakieś problemy finansowe? Zapowiedział pan, że nie zapłaci grzywny, którą nałożyła sędzia trybunału Julii Przyłębskiej Krystyna Pawłowicz. 3 tysiące – to naprawdę nie tak dużo dla pana, jak sądzę.

3 tysiące to jest bardzo dużo kwota. Niektórzy ludzie cały miesiąc za te pieniądze żyją. Nie zapłacę, dlatego, że uważam, że taka grzywna nie powinna zostać nałożona. Grzywna została na mnie nałożona za to, że tak naprawdę - w mojej ocenie - zachowałem się tak, jak powinienem się zachować. Byłem przedstawicielem Sejmu na rozprawie w Trybunale Konstytucyjnym.

I pan wyszedł.

Pozostanie na sali Trybunału Konstytucyjnego sankcjonowałoby coś, z czym się fundamentalnie nie zgadzam, nie tylko jako poseł, ale także jako obywatel.

Czyli co by sankcjonowało?

Ten Trybunał Konstytucyjny jest skrajnie upolityczniony, zostały tylko mury budynku. Wydaje postanowienia zabezpieczające w sprawach, których nie może, bo jest niestety jeszcze takie zlecenie poprzedniej partii rządzącej, obecnie opozycyjnej...

Czyli mówi pan, że Sejm, obecna koalicja rządząca, również Polska 2050, unieważniają Trybunał? Nie ma dla was Trybunału Konstytucyjnego?

Dla mnie nie ma. Dla mnie pozostał tylko budynek, bardzo ładny zresztą, ale tylko budynek. Cała ta estyma, ważność tego organu niestety została pogrzebana i to jest bardzo smutne. Boli mnie to jako adwokata, bo to jest jeden z najważniejszych organów. To on weryfikuje zgodność poszczególnych ustaw, które dotyczą nas, obywateli, z konstytucją, z najwyższym aktem.

Marszałek Szymon Hołownia, pana szef, zapowiedział jeszcze w związku z tą sprawą, że złoży zawiadomienie do prokuratury na Krystynę Pawłowicz, bo ukarała osobę, którą chroni immunitet, czyli pana. Rozumiem, że pan to jakaś specjalna kasta, jak to się mówiło. Kasta posłów.

Nie. Czuje się bardzo z tego dumny, że ktoś dostrzega moje stanowisko, że ktoś stanął za mną murem, że mój szef, podwójny szef, bo szef jako marszałek i jako szef partii, stanął za mną, bo stwierdził, że tak nie może być. Nie może być tak, że są równi i równiejsi. Na pewno pan marszałek Hołownia podparł się tutaj nie tylko swoim stanowiskiem, nie tylko swoim widzimisię, tylko opiniami prawnymi w tym zakresie i zostało mu wskazane, że pani Krystyna Pawłowicz mogła się dopuścić przestępstwa. A to, czy to było przestępstwo, oceni najpierw prokuratura, a później ewentualnie sąd.

Przejdźmy jeszcze do komisji do spraw Pegasusa, której jest pan wiceprzewodniczącym. Ostatnio głośno nie jest właściwie o tym, co komisja robi i kogo przesłuchuje, a o tym kogo chciałaby przesłuchać. Czy powinno się wzywać przed komisję bardzo ciężko chorego człowieka, nawet jeśli ten człowiek nazywa się Zbigniew Ziobro?

Komisja musi wykonać ten obowiązek, ponieważ Zbigniew Ziobro był głównym dysponentem Funduszu Sprawiedliwości. Mieliśmy oczywiście doniesienia medialne o stanie zdrowia, natomiast nie mieliśmy dokumentów. Musimy działać lege artis, zgodnie z prawem. Musimy dostać najpierw odpowiednie usprawiedliwienie. Bardzo się cieszę, że minister Ziobro przypomniał sobie o przepisach, które sam stworzył, bo najpierw wysłał pisemne stanowisko, a potem dosłał jeszcze zwolnienie wydane przez lekarza sądowego. My musimy go wzywać, taki jest nasz obowiązek. Nie dopełniłbym obowiązków, gdybym świadka, który był głównym dysponentem Funduszu Sprawiedliwości, nie wezwał przed oblicze komisji. 

Będą kolejne wezwania.  I będą państwo czekać na kolejne zwolnienia.

Zwykły sąd, który prowadzi sprawę, też musi wzywać świadka i świadek ma prawo się usprawiedliwić. Mamy bardzo dużo pracy przed nami jeszcze w tej komisji, jest więc czas na przesłuchanie pana Zbigniewa Ziobro, któremu życzę zdrowia. Liczę, że uda się nam go przesłuchać.