Zapis rozmowy Jacka Bańki z Piotrem Ćwikiem, sekretarzem stanu w Kancelarii Prezydenta RP.

Dlaczego chce pan opuścić Kancelarię Prezydenta i wrócić do samorządu?

- Nie zamierzam opuszczać Kancelarii. Będę się ubiegał o mandat radnego Sejmiku Małopolski. Wolą wyborców będzie, czy go uzyskam. Jakbym miał go sprawować, mogę łączyć tę działalność z pracą w Kancelarii Prezydenta. Takie historie były już wcześniej. Mam taki pomysł, patrząc na to, co robiłem do tej pory. Chciałem spróbować czegoś wyższego w samorządzie. Nie byłem radnym sejmikowym, ale 20 lat byłem w samorządzie w gminie i powiecie. Doświadczenie jest.

Dlaczego dopiero 4 miejsce na liście? Minister z Kancelarii Prezydenta, były wojewoda, były człowiek samorządu... Przed panem jest radny Bogdan Pęk, który nie mieszka w okręgu, z którego startuje.

- To pytanie do osób tworzących listy. Z pokorą przyjąłem 4 miejsce. Każdy ma równe szanse. Miejsca są wskazaniem pewnym, ale trzeba przepracować kampanię. Mam plan na wiele dni urlopowych w tym czasie. Wyłączę się z działalności w Kancelarii Prezydenta. Przepracuję to solidnie, spotkam się z ludźmi, zaprezentuję mój program.

Układ list wyborczy to też wynik walk frakcyjnych?

- Walki frakcyjne, stanowiska i środowiska są w każdej partii. W PiS też się to dziś dzieje. Jak ludzie odpowiedzialni za te decyzje mają na względzie nie dobro poszczególnych osób, ale Polski i Małopolski, to dobry bilans. Jak jest inaczej, zaczyna to być problemem.

Jest pan kandydatem w PiS na marszałka? Pojawiały się takie informacje.

- Nie. Jak takie informacje się pojawiają, one mają na celu wzbudzenie zainteresowania. Ja będę walczył o mandat radnego. Jestem zarejestrowany jako kandydat. To jest mój cel na dziś. Zobaczymy, jaka będzie wola wyborców.

Weźmie pan urlop na czas kampanii?

- Tak. Dni mojej aktywności. Teraz jestem na urlopie. Przychodzę jako kandydat w wyborach. W tym tygodniu mam dni na organizację kampanii i sprawy do załatwienia.

Jutro w Balicach ma być prezydent Andrzej Duda. Spotkanie ma dotyczyć przyszłości portów regionalnych. Było dużo obaw, ze w kontekście budowy CPK stracą na znaczeniu porty regionalne, a mogą zostać nawet tylko dwa: Szczecin i Rzeszów.

- Były takie głosy i koncepcje za poprzedniego rządu. Co do nieznanej przyszłości portów regionalnych, obecnie w ogóle nie wiemy co będzie z CPK. Trwa audyt, nie wiemy, jakie będą decyzje. Prezydent wyraźnie powtarza w każdym momencie, że jest za budową CPK, bo to wielki skok cywilizacyjny dla nas i potencjał rozwojowy dla Polski. Przyszłość portów regionalnych nie powinna być jednak zagrożona. To są kury znoszące złote jaja na miejscu. Balice to drugi port jeśli chodzi o ilość odprawionych pasażerów po Warszawie. Balice mają wielki potencjał. Są nowe połączenia, propozycje kontrahentów. To dobry prognostyk dla Balic. Jutrzejsze spotkanie pana prezydenta na Balicach z zarządem portów regionalnych ma pokazać opinii publicznej i decydentom, że potencjał w portach lotniczych jest i te porty regionalne należy utrzymać.

CPK osłabi jednak Kraków Airport.

- Nie. Połączenia lokalne, które dziś się odbywają, mogą dalej obsługiwać porty regionalne. CPK to pomysł na duży port o zasięgu światowym, który by realizował połączenia lotnicze pasażerskie i towarowe. Byłby to potężny HUB.

Na razie ze znakiem zapytania jest CPK...

- Czekamy na audyt i propozycje. Może obecna ekipa coś będzie chciała zmienić. Ważne, żeby tego nie porzucić.

Sejm przyjął uchwałę ws. TK i sędziów. Uchwała nie ma mocy prawnej, ale istotniejsze są trzy projekty ustaw ws. TK. Jak te propozycje ocenia Kancelaria Prezydenta?

- Zaczął pan od uchwał. Uchwałami prawa się nie stanowi. Większość parlamentarna o tym zapomina. To wyrażenie intencji. Na podstawie uchwał sejmowych dokonują się zmiany choćby w prokuraturze. Ktoś się na to powołuje, podejmując decyzje, które są brzemienne w skutki. Projekty ustaw będą procedowane. Na pewno złą praktyką jest, a zgłaszał to prezydent podczas zaprzysiężenia rządu, podczas posiedzenia Rady Gabinetowej, że jest gotowy, żeby się spotkać i skonsultować propozycje. To nie jest dobry obyczaj. Minister sprawiedliwości konsultuje zmiany w Brukseli, wraca i mówi, że ma pozytywne opinie, ale nikt o tym wcześniej u nas nie rozmawia. Prezydent jest jednak dużym graczem. Jego podpis decyduje. Trzeba rozmawiać. Prezydent do tego namawiał, nie było odzewu. Źle się stało. Ne oceniamy tych projektów na dziś. One są świeże. Na pewno mogę wygłosić formułę, że prezydent się nad tym pochyli, jak zostanie to przegłosowane i trafi do podpisu. Tak jest. Oczywiście Kancelaria i prawnicy się temu przyglądają. Mamy przeciwstawne opinie co do przyszłości TK i tego, jak zmian można dokonywać. Część profesorów mów tak, inni tak. Jest impas.

Potrzebny jest reset konstytucyjny?

- W kontekście resetu była propozycja prezydenta o rozmowach, żeby nie zapętlać sytuacji, która została wywołana w 2015 roku. Praprzyczyną był wybór trzech sędziów na zapas do TK.

Potem też były uchwały po zmianie władzy...

- Potem się to zapętlało.

Wizyta prezydenta Andrzeja Dudy i premiera Donalda Tuska w USA będzie miała charakter tylko symboliczny, czy Polska coś może zyskać w kontekście wojny w Ukrainie i przyszłości NATO?

- To jedyna taka formuła realizowana na zaproszenie strony amerykańskiej na 25-lecie obecności Polski w NATO. Tak było też jak wstępowaliśmy do NATO. Ta wizyta ma wymian symboliczny, ale też ważny dla nas, naszego bezpieczeństwa. W 2015 roku prezydent Duda obejmował prezydenturę. Co jest teraz? Obecność wojska amerykańskich w Polsce. To nie stało się, bo wybuchła wojna. To było wcześniej. Wojna na Ukrainie to zdynamizowała. Amerykanie to dla nas ważny sojusznik. Polska patrzy na swoje bezpieczeństwo przez pryzmat obecności wojsk amerykańskich w Europie. O tym będą rozmowy. Prezydent Duda, spotykając się z prezydentem Bidenem, porusza kwestie Ukrainy przez pryzmat Polski. Nie można inaczej na to patrzeć. Świat pomaga Ukrainie, bo wie, że przegrana Ukrainy spowoduje eskalację kolejnych konfliktów wywołanych przez Rosję.

Obawy związane ze zmianą lokatora Białego Domu zostają...

- To decyzja Amerykanów. Oni inaczej patrzą pewnie. Podobnie jak my patrzymy inaczej, dokonując wyborów. Jesteśmy obserwowani przez innych i oni się zastanawiają, dlaczego Polacy zagłosowali tak, a nie inaczej. Amerykanie mogą zagłosować tak czy inaczej. Dlaczego? Oni inaczej na to patrzą ze środka. Przed wizytą pana prezydenta odbędzie się Rada Bezpieczeństwa Narodowego. Prezydent zaprosi do obecności na Radzie wszystkie siły polityczne w parlamencie, żeby porozmawiać i z mandatem poparcia tam pojechać. O bezpieczeństwie Polski mówimy jednym głosem. Tak jest. Konsensus jest. Dla prezydenta ważne są zakupy sprzętu, doposażanie armii. Prezydent powiedział, że atakuje się tylko słabych. Musimy być mocni.

Jest też list części Polonii, apelujący, żeby się nie angażować w pomoc Ukrainie...

- W sensie obecności wojsk. My nie chcemy tego. To był głos ze strony prezydenta Macrona, który miał charakter nieformalny. Nie ma rozmów na dziś, żeby wojska ukraińskie zostały wzmocnione wojskami NATO. Wysyłała Polska już ekipę policjantów, żołnierzy, którzy rozminowywali Ukrainę. Tego Ukraina potrzebuje. To pewnie będzie realizowane.