Zapis rozmowy Marcina Golca z posłem-elektem z Trzeciej Drogi, Piotrem Górnikiewiczem.

Za panem już powitanie w Sejmie. Jest pan już zaznajomiony z sejmowymi korytarzami?

- Jeszcze nie. Czuję się jak pierwszoklasista, który pierwszy dzień jest w szkole. Mieliśmy dwa spotkania klubu. Pierwsze było dwa dni po ogłoszeniu wyników. Był taki wieczorek zapoznawczy. Dni były intensywne. Omawialiśmy wszystkie sprawy organizacyjne. Ostatni tydzień to też dwa dni w Sejmie. Odbiór zaświadczań, podniosła uroczystość i rozmowy w klubie. Musimy się poznać. 75% posłów Polska 2050 to nowi posłowie. Widać świeżość na salach sejmowych. Widać energię. Ten projekt ma rację bytu. Spełnimy oczekiwania wyborców.

Czas, w którym zaczyna pan poselską przygodę, nie jest łatwy. Są rozmowy koalicyjne. Podobno iskrzy.

- Tak. Nie ma co ukrywać. Każde za naszych ugrupowań miało różny program. Wierzę w mądrość naszych liderów. Wszystkie te sprawy w ramach dialogu zostaną usystematyzowane. Pracujemy nad programem koalicyjnym. Wszystko się dobrze zakończy.

Da się pogodzić choćby kwestię podejścia do aborcji i kwestię praw zwierząt, które ostatnio wypływają jako konfliktowe?

- Ten protokół rozbieżności jest znany, ale wierzę w mądrość liderów. Nie jedno ugrupowanie wygrało te wybory, ale kilka. Liderzy dojdą do takiego porozumienia, żeby te wszystkie działania były z jak najmniejszą szkodą dla naszych wyborców.

Powinna być sztywna umowa koalicyjna, w której wszystko jest zapisane, czy ogólna, gdzie państwo zgadzacie się na współpracę w ramach przyszłego rządu?

- Obie formuły są ważne. Dla mnie ważny jest szacunek do partnerów i ich wyborców. To różni ludzie. Oczekiwania zostaną w 100% spełnione.

To pierwsze spotkanie w ławach poselskich odbędzie się pewnie w połowie listopada. Tak wynika z deklaracji prezydenta. To też nie pomaga w budowaniu koalicji. Niektórzy twierdzą, że to celowe działanie, żeby porozbijać ten cementowany fragment.

- Myślę, że tak. Nie rozumiem tego. Matematyka jest prosta. Większość mają ugrupowania opozycyjne do tej pory. To działanie, które nie służy Polsce, ale rozumiem prezydenta. On się wywodzi z prawicy. Udziela wsparcia. To jednak szkoda dla kraju.

Dzwonił do pana ktoś z PiS z pytaniem, czy myślałby pan o zmianie barw?

- Nie miałem takich telefonów.

Przez ostatnich kilka lat samorządy żaliły się, że są obcinane środki. Jako radny się pan temu przyglądał. Dokładano nowe kwestie do zrobienia bez wsparcia budżetowego. Jako poseł będzie pan się starał odwrócić tę tendencję? Jest sens? Skoro samorządy sobie poradziły, może nie ma sensu tego zmieniać?

- Samorządy sobie poradziły? One są w bardzo trudnej sytuacji. Sposób rozliczania, który ostatnio widzieliśmy, nie był prawidłowy i sprawiedliwy. Trzeba wrócić do tego, żeby samorządy same decydowały, jakie środki do nich przychodzą i jak je wydatkować. To nasze zadanie, żeby rolę samorządu wzmacniać i przywrócić do stanu sprzed kilku lat.

Prezydent Ciepiela przez ostatnie lata się żalił, że po macoszemu jest traktowany Tarnów przy dofinansowaniach. Tak by się mogło wydawać. Samorządy okoliczne dostawały nieco więcej pieniędzy. Rozmawiał pan z prezydentem o wsparciu Tarnowa?

- Nie rozmawiałem jeszcze z prezydentem. Rozmawiałem za to z panią poseł Urszulą Augustyn. Jesteśmy umówieni na spotkanie. Może powstanie parlamentarny zespół ds. Tarnowa. Pierwsza rozmowa była miła. Pierwsze działania nasze będą już wsparciem dla naszego miasta.

W poprzednich kadencjach trudno było patrzeć na wspólną reprezentację Tarnowa w Sejmie. Jej de facto nie było…

- Te rozmowy podniosły mnie na duchu. Jestem optymistycznie do tego nastawiony. Z posłem Wardzałą, panią Urszulą Augustyn… Musimy pamiętać o panu Władysławie Kosiniaku-Kamyszu, który jest liderem PSL. Jego wynik trzeba wykorzystać w sposób właściwy. Rozmawiałem z nim o tarnowskich sprawach. Obiecał pomoc. Razem będziemy dbali o miasto, region i okręg.

Był pan zaskoczony swoim wynikiem wyborczym?

- Byłem zaskoczony. Te ostatnie godziny, gdy wyniki spływały…

Tam się ważyło w jedną i drugą stronę…

- Jak dobry finał Wimbledonu. Raz byłem posłem ja, raz pan Stanisław Bukowiec, którego pozdrawiam i dziękuję za walkę. Wolą wyborców stało się tak, nie inaczej. Chcę bardzo dobrze reprezentować Tarnów w Sejmie.

Wspominał pan o rozmowach z posłami ws. współpracy. Z poseł Pieczarką była jakaś rozmowa? Pytam o kontekst sportowy. Dzięki działaniu pani poseł udało się zabezpieczyć finansowo klub. Pan też jest zainteresowany Żyrafami. Widzi pan szansę na taką współpracę?

- Myślę, że tak. To lobby – to słowo źle odbierane – musi nastąpić z różnych stron. Współpraca z posłami PiS też jest możliwa dla dobra regionu. Z poseł Pieczarką widziałem się w Sejmie, gratulowaliśmy sobie. Z posłem Krajewskim też. Wspólne działania będą podejmowane. Odpowiedzialność będzie jednak na nas. Najprawdopodobniej będziemy współrządzili.

W ramach tarnowskiego klubu parlamentarnego jest szansa na posłów z innych ugrupowań?

- Jestem otwarty na dialog. Nie widzę problemu.