Jak długo pozostanie pan posłem Suwerennej Polski? 11 września Jarosław Kaczyński zapowiadał, że w tę sobotę dojdzie do połączenia pana partii z PiS. Nie dojdzie, bo kongres został przełożony na 12 października.

- Tak. Kongres został przełożony. Jest nadzwyczajna sytuacja – powódź. Nasze partyjne sprawy można odłożyć. Zajmujmy się obywatelami, nie sobą. Trzeba uchwalać prawo, żeby szybciej wyjść z kryzysu powodziowego.

Nie wiem czy chodzi tylko o powódź . Gdy powódź się zaczynała, działacze PiS byli na demonstracji w Warszawie. 4 dni temu Jarosław Kaczyński zapowiadał, że powódź czy nie, kongres się odbędzie. Wczoraj, gdy premier Tusk informował o powodziowych działaniach rządu, ani Jarosława Kaczyńskiego, ani Mariusza Błaszczaka na sali nie było.

- Jak chodzi o wczorajsze informowanie przez premiera Tuska, miało to mało wspólnego z debatą parlamentarną. Były wystąpienia ministrów. Tuż przed północą były dopiero wystąpienia klubowe. Trudno było tak debatować.

To była informacja, państwo mieli słuchać.

- Miało to formę debaty. Trudno było debatować, żeby obywatele to widzieli. Wystąpienia klubowe były późno. Były tam rzeczy, które warto podkreślić. Pomoc wszędzie nie dotarła. Atak na WOT, służby… Te służby dziś zostały docenione. Cieszy mnie, że rząd do tego doszedł.

Pan był wczoraj wieczorem na debacie i krzyczał, że Wrocław był zalany? Chyba się państwu coś pomyliło.

- Byłem na debacie i słuchałem. Chciałem wiedzieć, z czym mamy do czynienia. Mało było faktów. Były emocjonalne wystąpienia.

Z Wrocławiem pan krzyczał?

- Nie. Ja staram się słuchać, żeby wyciągnąć wnioski i informacje od osób rządzących. Mało było merytoryki, dużo emocji. Polityka to gra na emocjach. Oby było więcej merytoryki, żeby partie się nie zwalczały, ale w takich sytuacjach sobie pomagały.

12 października dojdzie do połączenia Suwerennej Polski i Prawa i Sprawiedliwości? Innymi słowy - czy Jarosław Kaczyński i Zbigniew Ziobro się dogadali? Newsweek pisze o tym, że jednym z głównych powodów przesunięcia kongresu Prawa i Sprawiedliwości jest to, że po tym jak państwo mówią o barbarzyństwie, o znęcaniu się i tak dalej w kontekście nadchodzącego przesłuchania Zbigniewa Ziobro, trochę głupio by wyglądało mianowanie go w blasku fleszy na wiceprzewodniczącego partii.

- Ataki środowiska pana premiera na Zjednoczoną Prawicę to już norma. Czy atak jest na członka PiS, czy Suwerennej Polski, nie ma to związku z połączeniem. Budowanie silnego obozu jest zasadne. Walcząc w opozycji, trudno jest walczyć, jak ma się jeden głos w mediach, na mównicy. Pytanie jest o strategię. Trudno walczy z kilkoma partiami jako jeden głos. Nas jest kilkunastu gotowych do udziału w debatach, ale miejsce jest jedno. Jak partii w dzisiejszej opozycji jest więcej, łatwiej jest budować narrację, bronić się.

Pan by się nie łączył?

- Pokazuję plusy i minusy. To nie jest jednoznaczne. Prawica powinna być jednym organizmem. Kiedyś to była Zjednoczona Prawica. To powodowało skupienie środowisk wokół PiS. Były też flanki – liberalny Gowin, skrajna Suwerenna Polska. Wybory wygrywaliśmy, byliśmy w debatach medialnych i parlamentarnych. To był wtedy plus. Dziś w opozycji trudniej jest budować politykę w takim formacie. Może to droga do działania pod jednym namiotem? Liderzy podejmą dobrą decyzję. Ja się wybieram gdzieś tylko wspólnie. Jak będziemy pracować w ramach klubu parlamentarnego, ale będą osobne partie, przychylę się. Jak wejdziemy do PiS na warunkach podmiotowych, podejmę taką decyzję.

Co się zmieniło? Już kilkanaście miesięcy temu Zbigniew Ziobro prosił o to, żeby go wpuścić do PiS i wtedy Jarosław Kaczyński odmówił. Teraz Jarosław Kaczyński jakby sam mówi, że chętnie przyjmie was na pokład.

- Suwerenna Polska w PiS jest cały czas. Jesteśmy w klubie parlamentarnym. Różnice programowe są. Głosowaliśmy inaczej przy piątce dla zwierząt, przy funduszach unijnych, kamieniach milowych. 90% programu PiS i Suwerennej Polski to jednak to samo. Nie startowaliśmy jako samodzielna partia. To inaczej, jak w przypadku PO i PSL. Oni dogadali koalicję po wyborach. My narracyjnie jesteśmy podobni. W trudnej sytuacji na opozycji może lepiej się połączyć i budować jeden front, żeby walczyć o władzę? Taka jest polityka. Może pod jednym namiotem będzie to lepsze?

14 października Zbigniew Ziobro pojawi się na komisji do spraw Pegasusa?

- Z doniesień i informacji od pana ministra wynika, że żadne takie zawiadomienia się nie pojawiły. Biegli, prokuratura, komisja śledcza nie wystąpili do niego o dokumentację medyczną. Minister powiedział jawnie, że jak zdrowie pozwoli, stawi się i odeprze argumenty komisji.

To trochę inaczej brzmiało. Wczoraj w telewizji Republika podczas 23-minutowego wywiadu były minister sprawiedliwości powiedział tak - czy 14 października przyjdę, czy nie na posiedzenie komisji śledczej do spraw Pegasusa będzie wynikiem z mojej decyzji, którą w stosownym momencie upublicznię. Tutaj o zdrowiu nic nie ma, jest mowa o decyzji.

- Na pewno jest to związane ze zdrowiem. Nie ma tam informacji, że pan minister przeszedł ciężką operację, jest pacjentem onkologicznym.

To akurat jest.

- W mojej rodzinie taką osobę miałem. To trudne wyjść z takiej choroby. Rokowania są na 5-6 lat po takich nowotworach. To nie jest do ukrycia. Minister nic nie ukrywa. Jak zdrowie pozwoli i on wytrzyma kilka godzin na komisji, na pewno się stawi. On sam jest aktywny, na ile może. Przeszedł jednak wiele. To trudna batalia. Pacjent tak chory nie ma dobrych rokowań. One są ciężkie. Dobre momenty mogą być tylko chwilą wytchnienia. Trzymam kciuki za zdrowie pana ministra.

Jeszcze chciałem o wizy zapytać. 366 tysięcy wiz dla osób z krajów muzułmańskich i afrykańskich wydanych podczas rządów PiS robi na panu wrażenie? Szczególnie jak wcześniej mówiło się o tym, że - cytuję Jarosława Kaczyńskiego - w organizmach tych ludzi są różnego rodzaju pasożyty i pierwotniaki.

- Pytanie, jakie to były wizy. Jak pracownicze – pomijając kwestie jednego z wiceministrów – legalnie uzyskane, jak ktoś przyszedł do pracy, jest to coś innego. W krajach Europy Zachodniej jest nielegalna migracja.

To państwo straszyli migrantami.

- Na pewno nielegalna migracja jest w naszej agendzie, także dzisiejszego rządu. Nauczeni doświadczeniami Niemców i akcją Białorusinów z Rosjanami, nie możemy ich wpuszczać do Polski. Jak ktoś przyjeżdża do pracy i potem wraca do swojego kraju, to inna migracja niż nielegalna. Tam jest wpuszczanie masowo milionów ludzi, którzy potem robią zamachy bombowe w krajach, do których wjechali. W Polsce tego nie ma. Oby tak zostało.