Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem Porozumienia, Stanisławem Bukowcem.

Jest pan posłem Trzeciej Drogi? Zostali państwo zaakceptowani przez Polskę 2050?

- Z moich informacji wynika, że tak. Jako posłowie Porozumienia jesteśmy na liście Trzeciej Drogi. Razem powalczymy o jak najlepszy wynik.

Ile razy rozmawialiśmy z krakowskim liderem Polski 2050, mówił on, że nie widzi na wspólnych listach polityków, którzy przez tyle lat tworzyli Zjednoczoną Prawicę. Czym państwo przekonali polityków Szymona Hołowni?

- Rozmawialiśmy z liderem PSL i Koalicji Polskiej Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem. Przekonaliśmy naszą postawą. Dwa lata temu wyszliśmy z koalicji z PiS. Nie zgadzaliśmy się na wybory kopertowe, Polski Ład, Piątkę dla Zwierząt. To nas różniło. Swoją postawą od tych dwóch lat daliśmy dowód, że jesteśmy wiarygodnym partnerem do tworzenia wspólnego środowiska.

Wspólne środowisko to w konsekwencji trzy osoby? To troje posłów Porozumienia na wspólnych listach, czy więcej polityków Porozumienia będzie na listach Trzeciej Drogi?

- Mamy wartościowych ludzi w okręgach w Polsce. Oni działają od lat. Wielu z nich będzie na listach Trzeciej Drogi, żeby ją wzmocnić. Na polskiej scenie politycznej jest miejsce dla centrum. Nasi ludzie mają takie wartości. Swoją działalnością to udowodnili.

Zapytam o dwa nazwiska. Na pewno bez Jarosława Gowina, twórcy Porozumienia?

- Jarosław Gowin wydał jakiś czas temu oświadczenie, że nie będzie startował w wyborach. Szanuję tę decyzję. Jego nie będzie na listach.

A były wicemarszałek Tomasz Urynowicz?

- Pan marszałek Urynowicz jest bardzo aktywny. Działa w Stowarzyszeniu 1.Kraków, jest radnym wojewódzkim. Powinien się znaleźć na liście Trzeciej Drogi.

Czyli trafi na listę krakowską Trzeciej Drogi, którą będzie otwierał Rafał Komarewicz z Polski 2050?

- Dopiero ogłoszono wybory. Procedura rusza, także tworzenie list rusza. Za wcześnie, żeby mówić, w jakim charakterze nasi ludzie na listach będą i na jakich miejscach.

Dla pana tarnowska lista Trzeciej Drogi, którą otworzy Władysław Kosiniak-Kamysz?

- Tak. Jestem od początku związany z Ziemią Tarnowską, Ziemią Bocheńską. Chciałbym tu się poddać ocenie wyborców po 4 latach kadencji.

Które to będzie miejsce?

- Za wcześnie na ogłaszanie szczegółów. Liderem będzie na pewno Władysław Kosiniak-Kamysz. Niebawem reszta się okaże.

Rozumiem, że politycy Porozumienia trafiają na miejsca zarezerwowane dla Koalicji Polskiej?

- Tak. Formuła Koalicji Polskiej jest szeroka. Poza posłami i senatorami PSL jest tam Unia Europejskich Demokratów, Centrum Dla Polski, Konserwatyści. Taka formuła nieco chadeckiego obozu jest bardzo istotna. Jako przedstawiciele tego nurtu konserwatywnego światopoglądowo i liberalnego gospodarczo, znaleźliśmy się w ramach klubu Koalicji Polskiej.

Jakie jest stanowisko Porozumienia ws. referendum, które ma się odbyć z wyborami parlamentarnymi?

- Referendum to bardzo ważny element demokracji. Chcemy, żeby Polacy mogli się wypowiadać. Referendum, które ma się odbyć w ramach wyborów parlamentarnych te element gry politycznej. PiS szuka możliwości, żeby podbić swoje wyniki. To nie jest dobra droga, żeby tak rozwijać ten proces demokratyczny.

Jeśli znajdą się pytania o wiek emerytalny i reparacje, co państwo zakomunikują swoim wyborcom? Brać udział w referendum, czy nie?

- Zaczekajmy. 16-17 sierpnia będzie posiedzenie Sejmu. Poznamy propozycje pytań. Odniesiemy się do nich. Teraz są spekulacje. Nie zmienia to mojej oceny tego pomysłu. Takie referendum jest podyktowane tylko bieżącą polityką, nie chęcią zapytania Polaków, jak ma wyglądać przyszłość.

Załóżmy, że potwierdzą się doniesienia i będą pytania o wiek emerytalny i reparacje. Weźmie pan wtedy udział w referendum? Będzie pan namawiał do brania udziału?

- Zależy, jak będą brzmieć te pytania. W konstrukcji pytania tkwi możliwość odpowiedzi lub odmowy odpowiedzi. Poczekajmy na to, jakie PiS zaproponuje pytania.

Prowadził pan rozmowy w ramach parlamentarnego zespołu ds. polskiej chemii. Chodzi o los tarnowskich Azotów po ewentualnym kupnie przez Orlen zakładu w Puławach. Jakie działania planują parlamentarzyści z Ziemi Tarnowskiej, żeby uspokoić tę sytuację?

- Jakiś czas temu okazało się, że Orlen ma kupić zakłady azotowe w Puławach. Na zaproszenie związków zawodowych z Azotów tarnowskich wzięliśmy udział w spotkaniu. Związkowcy są zaniepokojeni, bo przyszłość Grupy Azoty po ewentualnej sprzedaży jednego z zakładów jest niepewna. Ludzie się boją o los firmy w Tarnowie, o swoją pracę. Niestety nikt z Grupy Azoty nas nie zaszczycił na tym spotkaniu. Było kilkoro posłów. Ja zorganizowałem potem posiedzenie. Nie było nikogo z Ministerstwa Aktywów Państwowych. Byli przedstawiciele Orlenu, związków zawodowych z Tarnowa i Kędzierzyna Koźla. Złożyliśmy pisma do ministerstwa. Uważamy, że tak niebezpieczna decyzja dla Grupy Azoty o zakupie Puław grozi utratą pracy dla wielu mieszkańców regionu tarnowskiego. Będziemy się temu przyglądać i będziemy protestować.

Jest oświadczenie Azotów, że zwolnień nie będzie. Nie jest to podgrzewanie emocji przed wyborami? Kampania ruszyła.

- Jak ktoś się interesuje Grupą Azoty… Wypowiadali się byli prezesi, także ze środowiska PiS. Oni mówili, że to rozmontowywanie dobrze prosperującej firmy. Ona ma chwilowe problemy finansowe z uwagi na wysokie kontrakty cen gazu od PGNiG. Właścicielem PGNiG jest Orlen. Grupa Azoty powinna usiąść z PGNiG do stołu i obniżyć ceny, żeby ceny produkcji nawozu niższe i żeby firma wyszła na swoje. Dziwna to polityka, która może zrujnować dobrze funkcjonującą firmę.