Zapis rozmowy Rafała Nowaka-Bończy z jedynką na małopolsko-świętokrzyskiej liście partii POLEXIT w wyborach do Parlamentu Europejskiego, Stanisławem Żółtkiem.

Może nie wszyscy państwo wiedzą, ale aż trzy partie z hasłem Polexit w nazwie próbowały zarejestrować listy w nadchodzących wyborach. To był Polexit Niepodległość Roberta Bąkiewicza, Polexit Najwyższy Czas Janusza Korwin Mikkego i Polexit Stanisława Żółtka. Tylko panu się udało zebrać podpisy.

- Nie trzy partie. Jest jedna partia Polexit. Bąkiewicz jest udawany. On najpierw przyszedł do nas, żeby razem startować, ale potem chciał coś na nas wymusić szantażem i założył koalicję Polexit, ale tam nie było partii Polexit. Korwin-Mikke wymyślił sobie Komitet Wyborczy Wyborców Polexit Najwyższy Czas. W jednym i drugim przypadku to było bez sensu, bo było wiadomo, że się nie zarejestrują. Namawiałem ich do wspólnego startu z naszych list. Była niewiara, że potrafimy się zarejestrować ogólnopolsko. Żadnego zatem z nami nie ma. Obaj nie wierzyli.

Po co państwo startują? Sama nazwa wskazuje na wasz stosunek do UE. Do tego na wprowadzenie europosłów chyba państwo nie mogą liczyć.

- To się pan grubo myli. Wiecie państwo... Kilkadziesiąt lat startuję w różnych wyborach. Zawsze byłem w stanie oszacować wynik. Czasem było marnie, czasem lepiej.

Jak jest tym razem?

- Teraz jest inaczej. Jest blokada, nie wolno mówić o Polexicie. To zalecenie Komisji Europejskiej.

Jak widać nie działa, bo rozmawiamy.

- Działa. Nie wolno w sondażach używać, nie wolno o tym mówić. Nie wiemy. Do dnia wyborów nie poznamy sondaży, nie będzie nas tam. O nas nikt nie będzie mówił. W dniu wyborów każdy obywatel dostanie naszą reklamówkę wyborczą, czyli kartę. Będą tam różne nazwy i będzie KW Polexit.

Pan jest dumny z tej nazwy? Podobno pan ją wymyślił.

- Brytyjczycy wymyślili Brexit. To było wtórne. Nie mam się czym popisywać. To wskazuje, o co nam chodzi. Ludzie głosują emocjami. Naszym sprzymierzeńcem jest Komisja Europejska, która robi coraz większe kretynizmy.

Co wam się w UE nie podoba?

- Oceniamy od 2 do 15% nasz wynik. Nie mam pojęcia.

Jak pan daje takie widełki, to zawsze pan trafi.

- Tak, ale po raz pierwszy nikt nie wie, jaki będziemy mieli wynik. Łącznie z Komisją Europejską.

Co wam się w UE nie podoba?

- Sporo. Marzenia Polaków o wejściu do UE, która kiedyś była sensownym tworem… Co z tego zostało? Tylko Komisja Europejska. To nowotwór, który niszczy naszą niepodległość i wolność.

Ale ostateczne decyzje i tak podejmuje Rada Europejska i Rada UE, czyli premierzy i ministrowie.

- Tak panu się wydaje? Myli się pan. Teraz władzę ma Komisja i komisarze. Rada Europejska i państwa tracą na znaczeniu.

Są plany, żeby ograniczyć, ale na razie jeszcze premierzy na wszystko muszą się zgodzić.

- To już dawno zostało ograniczone. Jak było prawo weta, Rada Europejska miała znaczenie.

Dalej jest prawo weta.

- W większości przypadków nie. To skończyło się w 2017 roku. W 2019 roku podpisał zgodę na likwidację prawa weta w Lizbonie niejaki Lech Kaczyński. To było odłożone w czasie. Od 2017 roku go nie ma. Prawo weta było jeszcze używane jeszcze rok, dwa lata temu. Formalnie go już nie ma w większości przypadków. Kilka drobiazgów zostało, mają to likwidować. Nie ma suwerenności krajów. Rada Europejska nie ma znaczenia. Władzę nieskończoną uzyskała Komisja.

Ta cała wojna PiS, które bierze na sztandary weto i ich walka o suwerenność, to pic na wodę?

- Tak. Traktat Lizboński wynegocjował Lech Kaczyński. Wszystkie zgody na brak prawa weta i na Zielony Ład podpisał Morawiecki z PiS. To udawanie. Oni machają i grożą palcem UE, ale w bucie, żeby nie było widać. Przez cały okres rządów wykonywali posłusznie zalecenia z UE. Poza wewnętrznymi walkami z PO, wszystko robili posłusznie. W Sejmie nie ma żadnej grupy, która by się sprzeciwiała UE.

Konfederacja?

- Oni kiedyś głosili, że Unia jest zła, ale teraz pod przywództwem Wiplera… Nie wiem, skąd on się tam wziął i czemu rządzi…

Pan z nim miał sporo wspólnego w przeszłości.

- Dawnymi lat, dobrych wspomnień nie mam.

Między innymi dzięki niemu do Parlamentu Europejskiego się pan dostał.

- Pan chyba żartuje? On tu przyjeżdżał do Krakowa, żebym ja się zgodził, żeby on kandydował. Ja odmówiłem. Pod jego wielkim przywództwem Konfederacja postanowiła być jak PO. Mówią, że Unia idzie w złym kierunku, ale w sumie jest cacana, podatki nie są takie złe. W środku jest lepiej, bo więcej miejsc poselskich można zdobyć. Został im ten jeden Braun, który namówił Michalkiewicza i Krowina do tworzenia osobnego komitetu i ich zdradził, bo w Konfederacji jest subwencja. Talary mają lepszy kurs od wiary. Oni go pchnęli na drugie miejsce…

Ale tutaj. Pan z nim będzie rywalizował.

- Rywalizacja? Na drugim miejscu jest. Wie pan, jaka jest ordynacja. Idą do wspólnego worka do Warszawy. Z tych głosów się tworzą miejsca. Pewnie z jego głosów Wipler się dostanie do PE. To udawanie. Niczym się nie różnią od PO. Pół roku temu można z nimi było rozmawiać. Teraz to jeden pies. Wszyscy są siebie warci.

Wracają do poglądów pana partii. To, ze nie podoba się panu Komisja Europejska, to nie jest mniej ważne niż to, że mamy wojnę poza granicami, a Unia daje nam też bezpieczeństwo?

- Unia daje nam jakiekolwiek bezpieczeństwo?

Oczywiście. Jeśli jesteśmy powiązani z państwami całej Europy, one chętniej będą nas bronić.

- Proszę pana… Państwa Europy mają do bezpieczeństwa tyle co czarne za paznokciem. Tylko NATO może nam dać pewne gwarancje bezpieczeństwa, ale nie Unia. Jakby Rosja czy Ukraina chciała, to by Unię czołgami przejechała. Armia Holandii? Niemiec? Oni udawali, że mają armię. Najważniejsze nie jest to. Im guzik zależy na bezpieczeństwie Polski. Jakby nas ktokolwiek napadł, jedyne co by zrobili, to by wznosili okrzyki sprzeciwu.

Nawet zakładając, że mają nas w nosie...

- No mają nas.

Nawet zakładając... Jakikolwiek atak na Polskę w jednym systemie gospodarczym, jakim jest UE, powoduje kryzys w całej Europie. Chociażby dlatego by nas bronili.

- Też mi jeden system gospodarczy. On polega na tym, żeby z Polski wypłukiwać pieniądze dla Niemców, Francuzów i Holendrów.

Cały czas jesteśmy wielkim beneficjentem.

- Tak? 20 lat jesteśmy w UE.

Widzi pan, jak się Polska zmieniła?

- Polska to się zmieniła dużo mniej, niż powinna.

Widzi pan, jak się zmieniły inne kraje, które nie weszły do UE? Jest różnica?

- Jest. Szwajcaria się źle zmieniła. Norwegia też.

Serbia? Macedonia? Ukraina do czasu wojny?

- Pozwoli pan powiedzieć. Jesteśmy w podobnej okolicy co Norwegia i Szwajcaria.

O ile wzrosło PKB Norwegii w ostatnich 20 latach, a ile Polski?

- Polska teraz ma za 2023 rok PKB 750 miliardów euro.

Ile miała 25-30 lat temu?

- Mówi pan, żeśmy coś od Unii dostali. Wie pan, ile w sumie dostaliśmy pieniędzy? 161 miliardów euro.

Ile inwestycji?

- To jest suma wszystkiego.

Ile inwestycji prywatnych przedsiębiorców?

- Te inwestycje… Więcej mieliśmy inwestycji w stosunku do PKB, zanim weszliśmy do UE.

Bo w planach mieliśmy wejście do UE.

- Nie. Tak można zmyślać. 1% naszego PKB to zysk z UE. Niech pan sobie wyobrazi, że ma pan pensje 5000 złotych i sąsiad daje panu 50 złotych. Mówi tak. Masz tu 50 złotych, ale będziesz wydawać te 5000, jak ja chcę, z żoną będziesz żył, jak ja chcę i wychowywał dzieci, jak ja chcę. Taki mamy układ z Unią.

Albania, Serbia, Czarnogóra, Macedonia, Ukraina przed wojną, Białoruś...

- Na dodatek teraz wypłukują z nas pieniądze za dwutlenek węgla. Podobno z powodu wojny w Ukrainie jest drogi prąd i gaz. Co za kłamstwo obrzydliwe.

Prąd i gaz jest w Polsce drogi, bo nie inwestowaliśmy w OZE.

- Nie. Dlatego, bo musimy opłacać dwutlenek węgla. Komu płacimy? Niemcom i Francuzom.

Sobie zapłaciliśmy. Te pieniądze zostają w budżecie i są inwestowane później.

- Nie. Musimy powiedzieć prawdę. 12 miliardów w tamtym roku i poprzednim też 12 miliardów przedsiębiorcy nasi zapłacili. Budżet państwa sprzedał za 5 miliardów. To wzięli Niemcy i Francuzi.