Zapis debaty pomiędzy kandydatami do Sejmu: Urszulą Augustyn (PO) i Włodzimierzem Bernackim (PiS).

 

Sonda: 230

 Urszula Augustyn: Państwo słuchali debaty tarnowskiej na antenie Radia Kraków, dlatego chciałabym nawiązać do tego wydarzenia. Mówiliśmy między innymi o 6-latkach, które są już uczniami 1 klas. Podczas debaty doszliśmy do przekonania, że jest między nami różnica poglądów na ten temat. Słuchałam uważnie marszałka Karczewskiego, który mówił, że państwo wracacie do poprzedniego wieku szkolnego. Tymczasem dzisiaj 6-latki w szkole są, podstawa programowa jest i na dodatek są nauczyciele. Jak to odwrócimy, to mamy w przyszłym roku 30 tysięcy nauczycieli bez 1 klas. Jak ten problem planujecie rozwiązać?

Włodzimierz Bernacki: Ten problem chcemy rozwiązać w taki sposób. Po pierwsze był wniosek obywatelski w Sejmie. To był wniosek postulujący, żeby przeprowadzić referendum w sprawie przyznania rodzicom prawa decydowania, czy dziecko ma iść do szkoły w wieku 6 czy 7 lat. Ten wniosek dotyczył tego, żeby to rodzice rozstrzygali. PiS popierał ten wniosek. Jesteśmy zwolennikami tego, żeby dzieci mogły iść do szkoły w wieku 6 lat, ale decyzję zostawiamy rodzicom. Nawiązujemy tutaj pewnie do ważnej książki dla PO, czyli „Ugrupowania Liberalnego Wolny Wybór” Miltona Friedmana. Jak ktoś ma decydować, to rodzice. Przy dzisiejszym rozwiązaniu dziecko można odroczyć. Wiemy, że ilość osób ubiegających się o to odroczenie i koszty dodatkowe są poważne. Chcemy oddać decyzję w ręce rodziców. Konsekwencją tego nie będą zwolnienia nauczycieli.

U.A: Mam dysonans. Mamy niezbieżne informacje na temat programu PiS.

W.B: Uczestniczyłem w pracach zespołu przygotowującego reformę edukacji także na poziomie oświaty.

U.A: Ale ten dysonans polega na tym, że dzisiaj rodzice bez kosztów mogą odroczyć dziecko. Jak poradnia taką decyzje podejmie, to dziecko nie idzie. Uderzyło mnie to. Kiedyś mnie pan uspokoił, że będzie to decyzja rodziców. W naszym pojęciu tak samo jest teraz. Marszałek Karczewski mówi wyraźnie, że wrócimy do poprzedniego wieku. Dysonans jest.

W.B: Zapraszam na...

U.A: Karczewski się myli?

W.B: Nie znam tej wypowiedzi, nie słyszałem jej. Odsyłam do materiałów programowych PiS.

U.A: On się na tym opierał.

W.B: Także do konwencji programowej. Tam jest to sformułowane.

U.A: Zatem jest między panami różnica zdań. Zostańmy przy tym.

W.B: Nie między nami. To pani uważa. Ja twierdzę, że program w tej materii jest o wiele ważniejszy.

 

W.B: Ja chciałem zapytać o działania PO. Przez 8 lat mieliśmy do czynienia z inercją i bezwładem, brakiem realizacji zobowiązań, które państwo mieli w programie. Na jakiej podstawie wyborcy mogą ponownie zaufać PO, wsłuchując się w obietnice?

U.A: Ten bezwład, o którym pan mówi, zaowocował tym, że dzisiaj przyjechałam do Krakowa w 40 minut. Jest autostrada Kraków - Tarnów. Poruszamy się szybciej. Jest też silna Grupa Azoty, ona się liczy także na rynkach światowych. Mamy program prorodzinny, wydłużony okres macierzyński, lepsze świadczenia, programy związane z mieszkalnictwem dla młodych. Jest ważny program bezpłatnego podręcznika. W tym roku 4 roczniki go dostały. Spieraliśmy się o to. To już jest. Uczniowie czterech roczników mają bezpłatny podręcznik. To był duży wysiłek. Trzeba było to uzgodnić z nauczycielami i wydawcami. Dzisiaj mamy bezpłatne podręczniki. Jak dalej to pójdzie, to w 2017 roku wszyscy uczniowie podstawówek i gimnazjów będą mieli bezpłatne podręczniki. Państwo nazywacie to nicnierobieniem a w czasie tego ja punktuję kolejne zrealizowane rzeczy. Nie wiem, jak trzeba zaczarować rzeczywistość. Mówiliście na początku o Polsce w ruinie. Teraz się z tego wycofujecie sprytnie. Zdenerwowało to wyborców. Polska się rozbudowuje i pięknieje. Jasne, że można szybciej i lepiej. Do tego będziemy dążyć, ale ten bezwład obowiązuje dobrymi rozwiązaniami.

W.B: Jak chodzi o podręcznik, to w trakcie tarnowskiej debaty dostałem SMS od pracownika UJ, który mówił, że ten podręcznik to bubel. Taka jest też opinia nauczycieli i rodziców. Te podręczniki się rozsypują. Zobowiązanie rodziców mówi, że jak podręcznik w ciągu roku ulegnie zniszczeniu, będzie źle. Przygotowanie podręcznika do klasy 1 odbyło się z naruszeniem zasad. Nie było przetargu i wszystkich procedur. Jak chodzi o czas, to faktycznie do Tarnowa jeździmy szybciej niż 8 lat temu. To jednak 8 lat. Ta autostrada miała w 2012 roku funkcjonować do granicy wschodniej. Ciągle odcinek Rzeszów – Jarosław jest nieczynny.

U.A: Nie zmienia to faktu, że autostrada jest. Chciałabym odczarować. Nie jest tak, że rząd kupił łopatę i wybudował autostradę. Są wykonawcy i podwykonawcy...

W.B: Którzy zbankrutowali.

U.A: Ooo tutaj wejdziemy w następny obszar. Skoro pan mówi, że podręcznik jest słaby, to ja przypomnę. Do klasy 4 podstawówki i 1 gimnazjum nauczyciele wybrali podręcznik rynkowy. Wybrali najlepszy, taką mam nadzieję. Co do podręcznika do 1 i 2 klasy, to pana zaskoczę. Zanim podjęliśmy te działania, to zestaw dla pierwszoklasisty kosztował między 160-240 złotych. Ile kosztuje dzisiejszy podręcznik? 4 części – każda około 5 złotych, czyli 20 złotych, plus pomoce i pieniądze na pomoce naukowe. To kiepsko wyważony argument na temat tego, że podręcznik to bubel. Dobry nauczyciel do pierwszej klasy nie potrzebuje nawet tego podręcznika.

W.B: Nauczyciele są skarbem.

U.A: Ma pan rację.

 

U.A: Ja posługuję się pytaniami, które państwo najczęściej stawiacie na naszej drodze, mówiąc, że to nasza wina, że my w swoim nicnierobieniu zmieniamy Polskę. Każdy kto tu żyje, widzi, że Polska się zmienia. Państwo używacie argumentu, że wielu młodych z kraju wyjechało. Oczywiście amnezja polega na tym, że nie pamiętacie, iż najwięcej ludzi wyjechało między 2005 a 2007 rokiem. To niezaprzeczalne. Jak państwo proponujecie zachęcić tych ludzi do powrotu?

W.B: Rzeczywiście po 2004 roku mamy do czynienia z sytuacją, kiedy wielu młodych Polaków opuszcza Polskę. Kraj opuszczają ze względów finansowych.

U.A: Z różnych względów.

W.B: Tak, ale najczęściej to względy finansowe.

U.A: Ten exodus rozpoczął się w 2005 roku.

W.B: Tylko chciałbym pani przypomnieć, że jak chodzi o bezrobocie, to poziom bezrobocia w latach 2005-2007 był niższy niż obecnie.

U.A: Niemożliwe. Zeszliśmy z dwucyfrowego bezrobocia...

W.B: Proszę sprawdzić dane. Zobaczy pani, że w tamtym czasie to bezrobocie było niższe. Dane, na które się pani powołuje, związane są ze wzrostem zatrudnienia sezonowego. Z tym mieliśmy do czynienia jeszcze miesiąc temu. Proszę to sprawdzić. Wracając do odpowiedzi. Przede wszystkim sytuacja młodych w kraju powinna ulec zmianie. Trzeba zrealizować program, który przedstawiliśmy wyborcom. Mówię o programie PiS, o narodowym programie zatrudnienia. Ten projekt został przez państwa odrzucony. Należy podjąć realizację tego projektu, który też został przez państwa zignorowany, dotyczący wprowadzenia minimalnej stawki godzinowej. Trzeba zrealizować program związany z wolną kwotą od podatku i program 500 złotych na dziecko.

U.A: Mogłabym pytać, ile to będzie kosztowało, ale wrócę do bezrobocia. Zadziwił mnie pan. Jak pan pamięta, to kryzys przyszedł w 2008 roku. Lata 2005-2007 to był czas dobrego prosperity Polski.

W.B: Niebiosa nam sprzyjały.

U.A: Nie wiem, czy pana Boga można mieszać w rynek pracy w Polsce.

W.B: To perspektywa prowidencjaistyczna.

U.A: Może coś w tym jest. Proszę zobaczyć, że tak niskiego bezrobocia jak teraz nie było. Nie głosowaliście z nami za programem 100 tysięcy miejsc pracy dla młodych do 35. roku życia. To była jedna z ostatnich ustaw. Wielki sukces resortu pracy i ministra Kosiniaka-Kamysza. To krok w kierunku, żeby była praca dla młodych. Proszę dobrze to usadowić w czasie.

W.B: Dane są przekonujące. Fakty są faktami. Nie powinniśmy o tym rozmawiać.

U.A: Politycy też o faktach rozmawiają. Dane Eurostatu pokazują, że teraz jest niższe bezrobocie.

W.B: Można wejść w sposób mierzenia tego bezrobocia.

U.A: Dlatego mówię o Eurostacie, nie o naszym systemie.

W.B: Jak chodzi o lata 2005-2007, sytuacja ekonomiczna była zdecydowanie lepsza. To było uzależnione wprost od odpowiedniej polityki.

U.A: Kryzys globalny nie był uzależniony od naszej polityki.

W.B: Niech pani posłucha. Jest tak, że zmiany podatkowe, które wtedy zostały dokonane, zasiliły portfele ludzi mniej zamożnych...

U.A: Zgodzi się pan, że to był czas przed kryzysem..

W.B: Zwiększyły popyt wewnętrzny i tym samym, powinna pani wiedzieć, że to automatycznie przyczyniło się do wzrostu gospodarczego.

U.A: Podkreślam, że po 2008 roku rozpoczął się kryzys. Musi być pan tego świadom.

 

W.B: Też pytanie o pani ugrupowanie. Znów chodzi o sprawę zaufania. Dlaczego ludzie mają zaufać PO, jak w ciągu ostatnich lat mieliśmy do czynienia z wysypem niesamowitej liczby afer? Szczególnie afera z podsłuchami. Członkowie PO dali się podsłuchać a ich stosunek do państwa jest porażający. To, że szukaliście kiedyś rachunku za dorsza... Rachunki płacone w Sowie i dyskusje między szefem NBP i członkami rządu... To państwo istnieje teoretycznie?

U.A: Zaskoczę pana, ale zgodzę się z panem. Takie sytuacje i rozmowy nie powinny mieć miejsca. Osoby, które w tym brały udział, są dzisiaj poza PO. Nie ma ich na listach. To skandal. To nienormalne, że ludzie w swoich godzinach prywatnych są podsłuchiwani. Tak czy inaczej, zachowali się nieelegancko, opowiadali bzdury. Dlatego nie ma ich w PO. Jak już to rozliczamy i mówimy o aferach, państwo jak się rozpędzicie to wymieniacie wiele wydarzeń, które nie okazały się aferami, ale trudno, takie prawo opozycji... Jak pan wytłumaczy fakt kandydowania w Warszawie z 2 miejsca pana Kamińskiego, który ma wyrok, co prawda nieprawomocny? Jakbym przypomniała sprawę pana Lipińskiego i pani Beger, podsłuchy i kuglowanie stanowiskami... Fe. Też brzydko. Pan Lipiński nadal jest w PiS i nadal kandyduje i to z wysokiego miejsca. Jeszcze senator Bierecki i afera SKOK. Tam wiele milionów zostało wyprowadzonych do Luksemburga. Nie rozliczacie go i on kandyduje z waszym poparciem do Senatu. Nie dopuszczacie też do tego, żeby ta afera dotycząca wielu ludzi, którzy oszczędzali w SKOK-ach została wyjaśniona. Kiedyś komisję powołamy. To 30 miliardów złotych podatników wpompowanych w to, żeby ludzie składający pieniądze w SKOK-ach nie stracili na tym.

W.B: Jest wyrok i pani o tym wie. Tygodnik Wprost o tym napisał. Tygodnik został zobowiązany do przeproszenia i odwołania poglądów ws. SKOK-ów i senatora Biereckiego.

U.A: Senator Bierecki został uniewinniony?

W.B: Wyrok mówi o tym, że te sformułowania, których pani użyła, zostały uznane za mylne. Tygodnik został zobowiązany...

U.A: Jest wyrok ws. senatora Biereckiego?

W.B: Jest wyrok ws. oczerniania senatora Biereckiego.

U.A: To dwie rożne sprawy. Oczernianie a wyprowadzenie pieniędzy. Pieniędzy nie ma. 30 miliardów wydaliśmy.

W.B: Niech pani posłucha. Dokonuje pani uproszczenia, które może zaprowadzić panią do podobnej sytuacji co tygodnik Wprost. Wracając do afer. Było zobowiązanie premiera, że sprawa podsłuchów zostanie wyjaśniona do września 2014 roku. Jest połowa października. Tu jest kłopot.

U.A: Powiedziałam, że ludzie związani z tą aferą zostali usunięci. Nie ma ich na listach, oni nie kandydują. W PiS, gdzie są tylko ci nigdy nie podsłuchani, oni kandydują. O wyroku pana Kamińskiego mówię. Mówię o SKOK-ach

W.B: Wyrok jest nieprawomocny. Ten SKOK Wołomin to akurat SKOK ludzi związanych z byłym prezydentem Komorowskim.