Bezpłatna komunikacja miejska dla posiadaczy samochodów sprawy nie rozwiąże, bo dla wielu przesiadka z samochodu do tramwaju jest uwłaczająca. Ale zawsze to parę aut na mieście mniej.

Jeśli zamierzają przeciw temu protestować mający bilety miesięczne, to pragnę im przypomnieć, że KKM na wszystkie linie miejskie, ważna jeden miesiąc, kosztuje 89 zł. To oznacza, że dziennie płacimy za przejazdy niecałe 3 złote. Jeżdżąc na biletach papierowych na pewno wydalibyśmy więcej. Nie ma zatem co marudzić, bo takich "bezpłatnych" dni zebrałoby się u nas co najmniej tyle samo, co tych smogowych dla kierowców...

Ale żeby nikogo nie oszczędzać - to kierowcom chcę powiedzieć, że zachęcanie do porzucenia auta przejazdami za darmochę jest w najlepszym razie zdumiewające. Nie wiem, kto w tym przypadku niżej upadł: urzędnicy płaszczący się przed kierowcami, czy sami kierowcy sprawiający w ten sposób wrażenie rozkapryszonych do granic przyzwoitości.

Przy okazji jestem szalenie ciekaw czy "na dowód" w czasie epizodów smogowych będą jeździły także władze Krakowa. Najlepiej by było, gdyby następny ostrzegawczy poziom zanieczyszczeń wystąpił w tę środę, kiedy jest sesja Rady Miasta. Wtedy chętnie wybiorę się na parking przed Pałacem Wielopolskich.