Doświadczenie tych trudnych dla wizerunku magistratu dni przyda się na dłużej. Zakaz ma obowiązywać co roku, przez cały sezon grzewczy. Zapewne też, w czasie kolejnych ataków smogu, będą się pojawiały kolejne apele o zostawienie aut w garażach i o przesiadkę na komunikację miejską. Będą też pewnie wzmożone kontrole pieców i jakości spalin w samochodach. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że to wszystko zostało zrobione typowo po polsku (po krakowsku?). Czyli że najpierw smog musiał zaskoczyć służby miejskie, zanim służby wypracowały model, który zaskoczy smog.

Podobnie jak kiedyś bywało z "akcją zima". Śnieg musiał najpierw kilkukrotnie zaskoczyć drogowców, zanim dotarło do nich, że należy być w gotowości dużo wcześniej.

Plan wprowadzenia zakazu wjazdu ciężarówek do centrum i inne doraźne sposoby zmniejszenia zanieczyszczeń, powinny być przygotowywane już latem. Nie trzeba być przecież mędrcem, aby przewidzieć, że późną jesienią smog się pojawi.

Równie niezrozumiałe jest, dlaczego można odpowiednio wcześnie przekazać informacje o spodziewanym silnym wietrze czy ulewach, z apelem o niepozostawianie luźnych przedmiotów na balkonach, a nie można ostrzec przed niepokojącymi prognozami dotyczącymi zanieczyszczeń. O anomaliach pogodowych krakowski magistrat informuje na bieżąco. O smogu też by mógł.

Mówienie o tym, że Urząd Miasta Krakowa nic nie robi w celu poprawy jakości powietrza, byłoby niesprawiedliwe. Wymiana pieców trochę szwankuje, ale trwa. Komunikacja miejska modernizuje tabor, kupując ekologiczne autobusy i wygodne tramwaje. Buduje się ścieżki rowerowe, aby jak najwięcej osób chętnie korzystała z jednośladów. MPO stosuje nowe metody oczyszczania ulic, za pomocą nowego sprzętu, który wznieca mniej pyłu. Skontrolowano ponad 700 pojazdów pod kątem jakości spalin i zatrzymano w związku z tym ok. 200 dowodów rejestracyjnych. Kierowcy wiedzą już, że należy sprawdzić, co leci z rury i liczą się z tym, że mogą mieć kontrolę. Nie ulega wątpliwości, że coś w tym temacie od kilku miesięcy się dzieje.

Co więc poszło nie tak i co spowodowało wzburzenie mieszkańców?

Zwyczajny brak ludzkiego podejścia urzędników. Wygląda to tak, jakby magistrat walczył ze smogiem tylko po to, by nie dostać kar od Komisji Europejskiej.

W tym przypadku wystarczyło dać sygnał: Drodzy mieszkańcy, jesteśmy z wami. Smog jest problemem dla nas wszystkich. Uwaga, w najbliższych dniach poziom zanieczyszczeń przekroczy normy o kilkaset procent. Ograniczcie przebywanie na powietrzu. Panie przedszkolanki - nie wychodźcie z maluchami na spacer. Kierowcy - jak nie musicie, nie jedźcie samochodem. Rozważcie podróż tramwajem lub autobusem. Nie palcie w piecach byle czego, bo smog naprawdę jest niebezpieczny. Tak kiepski stan powietrza nas też zaskakuje, ale w całej Europie środkowo-wschodniej jest podobnie, bo jest inwersja.

A poza tym wszystkim nie zaszkodziłoby przed sezonem grzewczym przeprowadzić kampanię społeczną. Skoro tak świetnie i profesjonalnie poszło miastu promowanie idei zimowych igrzysk olimpijskich w Małopolsce, to dlaczego nie postawić ponownie kupionego na tę okoliczność namiotu sferycznego i nie zorganizować tam antysmogowego punktu informacyjnego?

Mieszkańcy na jednym stoisku mogliby się dowiedzieć jak wymienić z dopłatą piec, na drugim - czego w tych piecach nie palić i dlaczego, na trzecim mogliby porozmawiać z lekarzem o tym, czym wdychanie smogu grozi, na czwartym porozmawiać o jeździe komunikacją miejską i tak dalej i tak dalej.

Wtedy wszyscy wiedzielibyśmy, że miasto jest z nami i że - tak jak my - krakowskim powietrzem naprawdę się martwi.

Kiedy znów pojawi się "smogowy epizod", pewnie polityka informacyjna będzie wyglądała inaczej. Więc pewnie "nie ma tego złego...". Ale takie działanie "na żywym organizmie" po raz kolejny mocno nadwyrężyło zaufanie mieszkańców.

 

Maciej Skowronek