PIĄTKOWA REKOMENDACJA FILMOWA
„Excentrycy, czyli po słonecznej stronie ulicy”
Reż. Janusz Majewski
Prod. Polska 2015

A że w tamtym czasie był bardzo zajęty, bo właśnie realizował swą „Małą maturę”, poprosił pisarza o napisanie scenariusza. Kowalewski nigdy wcześniej tego nie robił, więc reżyser wysłał mu amerykański podręcznik do pisania scenariuszy, który właśnie ukazał się w języku polskim. „On, człowiek skrupulatny, przeczytał wszystko i napisał” – wspomina Majewski. Po naniesieniu poprawek, zwłaszcza w zawartości ścieżki dźwiękowej, na której reżyser zamieścił swe ulubione evergreeny swingowe, i „przystosowaniu” scenariusza do obsady, którą miał już ustaloną (Maciej Stuhr, Joanna Kulig, Sonia Bohosiewicz), rozpoczęto zdjęcia. I nagle Joanna Kulig dzień przed wejściem na plan złamała nogę. „Koniec, katastrofa. W piątek zmieniam harmonogram zdjęć, na sobotę zarządzam casting. Nawet w czasie castingu nie wygląda to źle, ale potem jak przeglądam materiały… rozpacz, nie mam żadnej” – wspomina Majewski. Za radą przyjaciółki zaangażował Natalię Rybicką, aktorkę Teatru Studio. I wtedy ona wyznała mu, że do tej pory nigdy nie śpiewała i w ogóle ma fatalny głos. Okazało się jednak, że jak się czegoś bardzo chce...

Powstał fantastyczny film, w którym wszyscy „tańczą, śpiewają, recytują”, Natalia Rybicka też, „Excentrycy…” to bowiem brawurowa – rozgrywająca się u schyłku lat pięćdziesiątych – opowieść o pewnym emigrancie wojennym, który przybywa do Ciechocinka i wraz z miejscowymi „excentrykami” zakłada jazzowy big-band. Jest w tym filmie scena, w której główny bohater wyznaje: „Moją ojczyzną jest muzyka”. Janusz Majewski opowiedział mi taką historię: „Kiedyś znalazłem się w jakiejś bocznej, ciemnej uliczce na Manhattanie. Nagle usłyszałem muzykę, dobry jazz. Wchodzę po schodkach do dość zatłoczonej piwnicy, siadam przy barze, zamawiam piwo, a na małej scence pięciu czarnych dziadków – każdy po osiemdziesiątce – gra, ale jak – jak aniołowie… I wtedy poczułem, że wróciłem do domu, że to jest właśnie mój dom, ta muzyka, którą żyłem całe lata, że dotarłem do źródeł. Doznałem takiego wzruszenia, łzy niemal stanęły mi w oczach. Zrozumiałem, że to jest moja ojczyzna”. Moja też.

 

 

Jerzy Armata