Zapis rozmowy Kuby Nizińskiego z Robertem Radwańskim, ojcem i pierwszym trenerem najlepszej polskiej tenisistki, Agnieszki Radwańskiej.

 

Mam wrażenie, że przeprowadzka do Warszawy Agnieszce pomogła.

- Ten turniej w Miami był mniej udany, ale ci, którzy oglądali mecz, widzieli poziom sędziowania. Ludzie widzieli, że pani z Chin wymaga korekty. Ona zrobiła kardynalny błąd. Od tego momentu ten mecz został „odkręcony”. Agnieszka ten ważny mecz przegrała. Przykro mi. Co do barw klubowych, je można zawsze zmienić. Radzę nie zmieniać jednak barw politycznych.

 

Wywołał pan temat sędziowania. Znowu zaczęliśmy o tym mówić. Powinniśmy protestować?

- Chodzi o interpretację przepisów. To był błąd. Ta pani myliła się wielokrotnie. Mamy przecież technikę. Piłki można oglądać na wideo. To trwa sekundę. Do tego jest supervisor, który czuwa nad turniejem. Agnieszka trochę odpuściła tę piłkę. Mogła o nią zawalczyć i protestować. Ona chciała dalej grać. Koszty były jednak duże. Szkoda. Technikę mamy dobrą. Powinniśmy cofnąć i oglądnąć.

 

Z tego powinniśmy korzystać. Jak chodzi o względy sportowe to początek roku jest niezły. Agnieszka wróciła na drugie miejsce. To pokazuje, że ma potencjał.

- Niewątpliwie. Liczę, że następne turnieje będą lepsze. Agnieszka nie ma dużo do obrony. Początek tamtego roku był słaby. Wszystko co teraz Agnieszka ugra, będzie jej się liczyło na plus. Może spokojnie wrócić na drugie miejsce. Nie ukrywajmy, w porównaniu z miejscem pierwszym jest zbyt duża różnica, żeby marzyć o tym. Trzeba by wygrać Roland Garros i Wimbledon. Jestem jednak optymistą. Jak dalej będzie tak grała a sędziowie też zachowają poziom to będzie dobrze.

 

Agnieszka ostatnio przegrała ze światową jedynką, Sereną Williams. Wtedy powiedziałem, że Agnieszka ma takiego pecha jakiego miał Artur Partyka podczas swoich startów w skoku wzwyż. On miał Javiera Sotomayora. Agnieszka ma Serenę Williams. To straszny pech dla sportowca.

- Pecha ma raczej Ula, która leczy kontuzję. Agnieszka nie ma kropki nad i. Bądźmy jednak cierpliwi. Serena nie jest wieczna. Może w tym roku coś nastąpi i numerem jeden będzie ktoś inny. Nie wiem czy to będzie Isia, chociaż chciałbym. Chciałbym też, żeby Ula wróciła po kontuzji i grała jak najlepiej.

 

Teraz Agnieszka odpoczywa, bo niedługo zaczyna się turniej w Katowicach. Ona wraca do Europy. To też ważne.

- Tak. Ten turniej jest dla niej przyjemny. Ona gra u siebie. Chciałbym, żeby tam coś ugrała. Przeciwniczki są bardzo mocne, nawet turniej eliminacyjny jest dobrze osadzony. Katowice stały się modnym, dobrym turniejem. Mamy Schiavone, Cibulkową czy Cornet. Ten turniej jest mocny. Nie będzie prosty do wygrania. Chciałbym, żeby Agnieszka wygrała u siebie.

 

Tęskni się panu za wielkim tenisowym światem?

- Tak i nie. Brakuje mi tego świata, ale jednak starzeję się troszkę i widzę więcej niż kiedyś. Mniej się denerwuję, ale chce oszczędzić sobie stresu. Widzę co dzieje się na kortach. Trochę zdrowia zaoszczędziłem nie będąc od 3 lat wokół kortu. Nawet czasami gaszę telewizor lub idę na spacer. Nie jestem w stanie tego oglądać. To ciężka sprawa. Chciałbym tam być, ale czasami dobrze, że mnie tam nie ma.

 

Agnieszka wpadnie jeszcze przed Katowicami do Krakowa na trening?

- Tak. Będzie. Pewnie nawet przyjedzie tutaj od razu z Miami.