Pan Paweł przyjechał pod lokal wyborczy z całą rodziną. Jak opisywał na portalu społecznościowym, niedaleko w samochodzie siedział wójt w towarzystwie jakiegoś mężczyzny. Kiedy zauważył wyborców, miał im zajść drogę i nakazać powrócenie do auta. Podobnie miało to wyglądać już po głosowaniu. Zbigniewowi Drągowi towarzyszył mężczyzna. Miał on robić zdjęcia samochodowi oraz wyborcom, którzy nim przyjechali. Poproszony o przedstawienie się przyznał, że jest policjantem. Poproszony o podanie imienia, nazwiska oraz stopnia miał jednak uciec do auta.

Początkowo asystentka wójta, Izabela Zwoleń w rozmowie z Tarnowska.TV przekonywała, że "do takiego incydentu nie doszło".

Wójt tłumaczy teraz w mediach, że kilkakrotnie, przejeżdżając obok lokalu wyborczego zauważył mieszkańca, który podwoził innych na głosowanie i zwrócił mu uwagę. Zdaniem Zbigniewa Drąga, pan Paweł, opisując całą sytuację na portalu społecznościowym, złamał ciszę wyborczą. A na dodatek go znieważył.

Zarówno zgłoszenie od mieszkańców jak i osoby z otoczenia wójta sprawdza teraz policja.

Policjanci prowadzą także wewnętrzne postępowanie w sprawie udziału policjanta w tym zdarzeniu. Zgromadzony w sprawie materiał wysłali już do prokuratury, żeby to ona rozstrzygnęła czy policjant nie przekroczył swoich uprawnień.


Referendum w sprawie odwołania wójta Wierzchosławic okazało się nieważne z powodu zbyt niskiej frekwencji. Do urn poszło niemal 1600 osób, a do wymaganej frekwencji potrzebnych było co najmniej 2 749 głosów.

Za odwołaniem Zbigniewa Drąga ze stanowiska wójta Wierzchosławic zagłosowało 1487 osób spośród 1574, które oddały ważny głos. 87 osób zagłosowało przeciwko odwołaniu.

 

 

 

 

(Bartłomiej Maziarz/ko)