Od kiedy posiadasz psa przewodnika?
Psa przewodnika posiadam od 6 lat, od 2018 roku. 
Jak bardzo zmieniło się twoje życie w tym czasie?
Pod wieloma względami diametralnie. Przede wszystkim chodzę dużo szybciej, dużo sprawniej niż przed epoką posiadania psa przewodnika. Jestem zupełnie inaczej postrzegany społecznie. Nagle okazało się, że biała laska, która czyni nas społecznie niewidomymi zniknęła mojej ręki i automatycznie wielu ludzi przestało na mnie patrzeć jak na niewidomego. Ma to swoje plusy i minusy. Na przykład czasem nie wiem jaki tramwaj przyjechał, bo pytam jaki tramwaj - ludzie nie ogarniają, że do nich mówię i że naprawdę nie wiem jaki tramwaj przyjechał. Stoi koleś z psem i pyta jaki tramwaj przyjechał. Z drugiej strony odkąd mam Portera i chodzę z córką do lekarza - jestem traktowany jak każdy tatuś, który przychodzi z dzieckiem do przychodni, a nie jak biedny niewidomy, czy jak bohaterski niewidomy tatuś. 
Lekarze nie mają oporów wtedy, gdy wchodzisz do gabinetu z psem przewodnikiem? Myślę, że jest wiele miejsc w naszym kraju, w naszym mieście gdzie pies nie jest mile widziany. Mam na myśli restauracje, kościoły, miejsca gdzie ten pies kojarzy się źle czy może się źle zachować.
Musimy rozróżnić dwie rzeczy: pierwsza to realna obawa i realny powód, że nie chcemy psa w takim miejscu. Dla mnie zupełnie zrozumiałym jest to, że do dentysty chodzę bez psa. Tam wiercimy w zębie, musi być sterylnie i być może latająca w powietrzu sierść psa nie jest tym, czego chcielibyśmy w gabinecie stomatologa. W pewnych miejscach rozumiem, że nie chcemy mieć psa - dentysta, optyk, zmiana protezy oka. Natomiast bywają miejsca, gdzie ta obawa jest irracjonalna. Nie, bo nie. Nie, bo pies coś uszkodzi. Ale coraz mniej mam takich sytuacji. Warto też podkreślić, że osoba niepełnosprawna wchodząca z psem jest świętą krową. Zawsze to ja odpowiadam za mojego psa. Jeśli pies zrobi coś takiego, co narazi to miejsce na szkodę, to muszę ją naprawić. Więc śmiało proszę wpuszczać psy i się nie bać. Ja w pracy na uniwersytecie też jestem z psem, budzi same pozytywne skojarzenia. Przez kilka lat, które spędziliśmy tam razem nie mieliśmy żadnego problemu, poza jedną ucieczką Portera, który uciekł na kebaba do foodtrucka, ale sam wrócił.
Co potrafi pies przewodnik, a czego nie?
Potrafi podążać w zadanym mu kierunku, odnaleźć zadane mu miejsca, czyli schody, przejścia dla pieszych, miejsca siedzące, drzwi i windy. Potrafi bezpiecznie przeprowadzić przez przejścia dla pieszych. Jeżeli widzi, że jedzie samochód i stwierdza, że może w nas uderzyć wtedy nie wejdzie na przejście dla pieszych. Oczywiście pies to nie maszyna i musimy sami też kontrolować sytuacje. Natomiast pies daje nam dużo większe poczucie bezpieczeństwa i prowadzi nas z podobną szybkością jakby robił to człowiek, albo i szybciej. Czego nie potrafi - pies przewodnik nie jest GPS-em. Nie działa w ten sposób, że mówię: "Porter to teraz jedziemy do pracy, chciałbym jechać 11". To ja decyduję, pies prowadzi we wskazanym kierunku.
Jak oceniasz świadomość społeczną w kwestii zachowania w stosunku do psa przewodnika? Gwizdanie, cmokanie psa przewodnika dekoncentruje.
To też wprowadza go w stan niepewności, bo jeżeli ktoś go głaszcze, a on miałby ochotę się z nim pobawić, ale wie, że nie może, bo jest w pracy - im dłużej mam psa tym dłużej mam wrażenie, że problemem nie jest brak świadomości, ale takie poczucie, że ja wiem lepiej. Ludzie wiedzą, że nie wolno, ale uważają, że ten jeden raz nie sprawi, że coś się stanie. To jest największy problem.
Jak wygląda proces pozyskiwania takiego psa. Wiem, że współpracujesz z różnymi fundacjami, które zajmują się szkolenie takich psów. Na którym etapie następuje zapoznanie? Nie każdy szczeniak na pewno nadaje się by zostać psem przewodnikiem.
Akurat organizujemy na uczelni takie warsztaty o tym, więc jeżeli ktoś jest zainteresowany to zachęcam do zapisów. Proszę sobie odnaleźć na Facebooku miejsce o nazwie Skarby Krakowskiej Kapituły - bo tak się nazywa wystawa, na której pracuję - i tam się można zapisać i zgłębić temat bardziej. Mówiąc krótko - wypełniamy specjalną ankietę, kontaktuje się z nami przedstawiciel instytucji szkolącej, przechodzimy wstępny kurs organizacyjno-kwalifikacyjny, podejmujemy po nim z przedstawicielami instytucji decyzję czy bierzemy psa przewodnika, później jest kurs z dopasowaniem psa pod nasze potrzeby, egzamin i pies do nas trafia. Szczeniaki są wyselekcjonowane, to są psy z konkretnych hodowli. Jest pewna linia reprodukcyjna, z której część miotu idzie na psy przewodniki. Te psy są badane genetycznie, są badane pod kątem alergii, sprawdzany jest wzrok, przechodzą próbę lękową. Czy nie będą bały się dźwięków ulicy. Siostra Portera okazała się zbyt samodzielną dziewczyną. Jej kariera przewodnika się skończyła, a zaczęła się na gruzowiskach w poszukiwaniu ludzi, gdzie tej cechy samodzielności, inicjatywy samodzielnej podejmowania decyzji potrzebny. Natomiast Porter jest bardzo uległym psem, to jest taki psiak, którego łatwo jest sobie podporządkować. 
Jakie są trzy zasady zachowania w stosunku do osób, które są z psem przewodnikiem? Jak się zachować?
Psa ignorujemy, zachowujemy się tak jakby go nie było. Jeżeli widzimy, że niewidomy ma jakiś kłopot - o ile nie zagraża nic jego życiu czy zdrowiu, to podejdźmy i zapytajmy jak możemy mu pomóc.
Nie łapiemy za rękę, nie łapiemy za laskę, to są rzeczy, których nie robimy.
To mniej więcej tak jakby ktoś państwa chwycił i to z tyłu i gdzieś ciągnął. Nie czuliby się państwo komfortowo - to druga zasada. Po trzecie - nie unikamy sformułowań typu: do zobaczenia, zobacz tu jest coś tam. Niewidomi to tacy sami ludzie jak wszyscy, język polski ma pewne kody kulturowe i nie bójmy się ich używać. Nie czujmy się zażenowani mówiąc "do zobaczenia" do niewidomego.