Zapis rozmowy Jacka Bańki z wiceministrem edukacji i nauki, senatorem PiS, Włodzimierzem Bernackim.

Rosja zapowiada rozmieszczenie taktycznej broni jądrowej na Białorusi. Jesteśmy o stopień wyżej na eskalacyjnej drabinie?

- Wydaje się, że na razie mamy te działania na poziomie werbalnym. Docierają informacje o przegrupowaniu samolotów rosyjskich, zdolnych do przenoszenia broni jądrowej. Ta polityka Rosji jest polityką presji i szantażu, głównie słownego. Te samoloty na terenie Białorusi znajdowały się zdecydowanie wcześniej, podobnie infrastruktura. Białoruś od dawna jest państwem zależnym od Moskwy. To na razie słowa. Z drugiej strony jest zdecydowana wypowiedź gremium NATO, że każda część terytorium państwa członka NATO będzie chroniona, bez względu na rodzaj zagrożenia.

Jak przekonują białoruscy dysydenci mieszkający w Polsce, obywatele Białorusi nie są zadowoleni z rosyjskiej kolonizacji. Jest możliwe przesilenie na Białorusi, czy nie za tych dyktatorów?

- W mojej opinii do pewnego stopnia przesilenie na Białorusi już się dokonało po sfałszowanych wyborach prezydenckich. Władze objął Łukaszenka w sposób uzurpatorski. Masowe protesty i wielka emigracja z Białorusi powoduje, że zostało zasiane ziarno buntu i niezadowolenia. Rewolucja demokratyczna pokazała słabość reżimu. Oni mogą się tylko posługiwać siłą. Po trzecie to stworzyło elity polityczne, które są poza granicami kraju, ale pamiętajmy naszą drogę do suwerenności. Ona była podobna. Najpierw była rewolucja Solidarności, kilka lat potem Polska uzyskała niepodległość, suwerenność. Ta droga jest podobna.

W sobotę minęły dwa lata od aresztowania Andrzeja Poczobuta. Polska dyplomacja nadal jest aktywna w tej sprawie?

- Oczywiście. Rzecz dotyczy nie tylko znanych osób, jak Andrzej Poczobut, Andżelika Borys. Na terenie Białorusi jest bardzo liczna grupa Polaków. Mówi się o setkach tysięcy. W tej sytuacji celem, jaki sobie stawiamy jako rząd RP, jest wsparcie dla wszystkich Polaków mieszkających na Białorusi. Wraz z brutalnym przejęciem władzy przez Łukaszenkę, są szerokie restrykcje. To aresztowania, relegowanie z uczelni, zwolnienia z pracy. Jest masa działań polskiego rządu i naszych sojuszników, żeby wywierać presję na Białoruś. Premier Morawiecki był z postulatem na posiedzeniu Rady Europejskiej, żeby sankcje mocniej dotknęły Białoruś. Jeśli poluzujemy dyktatorom swobodę działania w sferze międzynarodowej, może się to źle skończyć dla tych, którzy mieszkają na terenie Białorusi.

Ministerstwo Edukacji i Nauki zapowiada powrót emerytury nauczycielskiej w tej kadencji Sejmu. Emerytura miałaby być po 30 latach pracy. To byłby prosty powrót do rozwiązań, które już kiedyś obowiązywały?

- Tak. Na przełomie lat 2008-2009 – za naszych poprzedników – została ograniczona możliwość wcześniejszego przechodzenia na emeryturę. Pięknie się mówi o zawodzie nauczyciela, ale to zawód wymagający wiele od tych osób. To stała presja, wiele godzin spędzonych przy tablicy i godzin z uczniem w pracowniach, a także poza szkołą. To praca, która powinna gwarantować taką możliwość przejścia po 20 latach pracy na emeryturę. My odnosimy taką kwestię, żeby przy pomocy tego mechanizmu był ukłon w stronę nauczycieli, ale żeby uelastycznić system. W sytuacji niżu demograficznego, lub jak ostatnio za sprawą uchodźców, to się stało. W tym roku mamy 187 tysięcy dzieci z Ukrainy, 20 tysięcy przedszkolaków. Stworzenie takiego mechanizmu da szansę przejścia na wcześniejszą emeryturę, ale też możliwość kontynuowania pracy.

Planują państwo mechanizmy zachęcające do pozostania na rynku pracy? Dziś emeryt zostający na rynku pracy ma choćby ulgę w podatku PIT.

- Tak. Z własnego doświadczenia powiem, że moja żona jest zachwycona. Skończyła 62 lata, jest pracownikiem szkoły w Małopolsce. Dzięki temu, że nie przeszła na emeryturę, ale wykonuje swoją misję, ma zerowy podatek. W wypadku pensji nauczycielskich warto mieć to na uwadze. To wielka zachęta, żeby zostać w zawodzie. Jest niemała grupa osób w oświacie, które były już na emeryturze, ale ze względu na sytuację z dziećmi z Ukrainy, był mechanizm powrotu do pracy.

Świat akademicki w Krakowie jest w żałobie z powodu śmierci rektora Politechniki Krakowskiej, architekta i naukowca o ogromnej wiedzy. Jak pan będzie wspominał profesora Białkiewicza?

- Bardzo dobrze. To był dla mnie cios. Niedawno spotkałem się z panem profesorem. Dla mnie to szok, że tak wspaniały człowiek, architekt, osoba zaangażowana w projekty na terenie kraju i poza granicami… Trudno to przecenić. Niestety tak wspaniali ludzie odchodzą. Trudno będzie to miejsce… Brakuje słów. Przepraszam.