Sąd Okręgowy we wrześniu 2022 r. uznał Roberta J. za winnego zabójstwa i skazał go na dożywocie. Obrona odwołała się od tej decyzji. W kwietniu rozpoczął się proces w sądzie apelacyjnym, a obrońcy zawnioskowali wówczas o całkowite uniewinnienie Roberta J.

Kolejną rozprawę sąd wyznaczył na 27 czerwca. Obrońcy odniosą się wówczas do mów końcowych strony przeciwnej. Głos mają zabrać również przedstawiciele Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

W czwartek prokurator Piotr Krupiński w mowie końcowej obalał argumenty obrońców, twierdzących, że wyrok sądu pierwszej instancji zapadł na podstawie dowodów poszlakowych.

Sporo miejsca zajął temat anonimowych świadków. Zdaniem obrony mogą nie być wiarygodni. Prokurator twierdzi zaś, że świadkowie często otwierają się dopiero wówczas, kiedy wiedzą, że ich dane nie zostaną ujawnione. Według prok. Krupińskiego obrona "przeinacza" fakty co do przebiegu procesu w sądzie okręgowym. Jak zauważył, obrona odmówiła przedstawienia sądowi listy pytań, które planowała zadać świadkom, a pytania, jakie kierowała do tych świadków podczas przesłuchań zmierzały do ujawnienia ich tożsamości.

Prokurator zaznaczył, że dzięki przesłuchaniom anonimowych świadków udało się ustalić, że Robert J. i Katarzyna Z. znali się i w ostatnich dniach przed zabójstwem byli widywani razem.

Zdaniem prokuratora obrona przywołuje też wyrwane z kontekstu fragmenty uzasadnienia wyroku sądu okręgowego, co mogłoby sugerować na nierozpatrzenie w sposób rzetelny sprawy.

Skrupulatnie odniósł się do wszystkich zeznań. Obrońcy zniekształcają ocenę. Posiłkują się fragmentami wyjaśnień, ale i dodali własne nadinterpretacje

– ocenił prokurator.

Jako jeden z niezbitych dowodów prok. Krupiński przywołał profil mitochondrialny włosów w mieszkaniu oskarżonego, który - jak mówił - jest zgodny z profile mitochondrialnym Katarzyny Z. Także cechy morfologiczne dwóch włosów, pobranych z wanny mieszkania oskarżonego, odpowiadają cechom włosów zamordowanej. Inny przekonywujący dowód to fakt odnalezienia w szczątkach zamordowanej pióra bażanta takiego samego, jakie były w mieszkaniu oskarżonego.

Oskarżyciel posiłkowy Jan Znamiec w mowie końcowej zwrócił uwagę na "aspekt ludzki", "poszanowanie zarówno rodziny ofiary, jak i oskarżonego oraz samego oskarżonego w kontekście decyzji sądu o jawności rozprawy.

Brak mediów powoduje, że stajemy się bardziej naturalni

– mówił.

Sala rozpraw pełna była dziennikarzy.

Znamiec jest przeciwny skierowaniu sprawy do ponownego rozpatrzenia, czego chciałaby obrona.

Zaznaczył także m.in., że proces jest poszlakowy i "nie może być inaczej", ponieważ od zbrodni minęło ćwierć wieku.

Obrońca oskarżonego Łukasz Chojniak powiedział dziennikarzom po rozprawie, że anonimizacja świadków miała wpływ na postępowanie.

Wszyscy świadkowie anonimowi odświeżyli sobie pamięć dopiero po zatrzymaniu Roberta, po tym jak sprawa stała się medialna

– podkreślił.

Jego zdaniem świadek, który zeznaje po tylu latach, może nie być do końca wiarygodny.

Zdaniem adwokata wyniki badań mitochondrialnych, przywołane przez prokuratura, nie są wiarygodne, nie mogą jednoznacznie stwierdzić, że włos należy do zamordowanej.

Nie ma żadnego mocnego dowodu, np. badania DNA jądrowego

- ocenił mecenas dodając, że w chwili badania włosy zamordowanej były bardzo zniszczone.

Robert J. od sześciu lat przebywa w areszcie. W grudniu 2023 r. sąd apelacyjny przedłużył mu areszt do końca czerwca tego roku.

Sprawa "Skóry"

Pod koniec lat 90. z Wisły wyłowiono fragmenty skóry i ciała Katarzyny Z. Podejrzewanego o zbrodnię Roberta J. zatrzymano w 2017 r. na krakowskim Kazimierzu.

Proces rozpoczął się na początku 2020 r. i był finałem wielowątkowego śledztwa prowadzonego m.in. przez policjantów z tzw. Archiwum X. W poszukiwanie zabójcy zaangażowanych było wielu polskich i zagranicznych ekspertów.

Według ustaleń śledczych Robert J. miał popełnić zbrodnię z powodu zaburzeń preferencji seksualnych o cechach sadystycznych i fetyszystycznych. Mężczyzna miał stosować przemoc, pozbawić ofiarę wolności, podawać określone związki chemiczne, m.in. leki przeciwpsychotyczne i przeciwlękowe. Młodą kobietę - według aktu oskarżenia - więził, maltretował fizycznie i psychicznie; kopał ją, bił twardym narzędziem i używał noża, powodując u niej liczne złamania, a także rany kłute i szarpane. Zwłoki rozkawałkował i wrzucił do rzeki. Tożsamość ofiary ustalono dzięki badaniom genetycznym.

Sprawa Skóry jest określana jako jedna z największych zagadek polskiej kryminalistyki. Robert J. do tej pory nie przyznał się do zarzucanego mu czynu.

Sprawa "skóry": Obrona żąda uniewinnienia Roberta J. "Skala uchybień jest potężna"


Monika Góra: Z dziennikarskiego śledztwa wynika, że Robert J. jest niewinny

- Ze śledztwa, które przeprowadziłam w tej sprawie, wynika, że na ławie oskarżonych siedzi niewinny człowiek. Z wielką niecierpliwością czekałam na to, aż prokurator powie, na czym oparł akt oskarżenia i w konsekwencji, na czym sąd oparł swój wyrok. Spisałam sobie nawet podczas sprawy argumenty przytaczane przez pana prokuratora. Były to rzekome dowody. Dla mnie te argumenty nie brzmią jak dowody – mówiła na antenie Radia Kraków Monika Góra - reportażystka, scenarzystka i autorka książki "Kryptonim Skóra. Czy o brutalne morderstwo został oskarżony niewinny człowiek”.

Jak dodawała, jej zdaniem Robert J. był nękany przez policję przez 20 lat.

- Śledzili go, obserwowali, chodzili za nim, prawdopodobnie też - tak podejrzewa rodzina - wykonywali telefony do mieszkania Roberta, w których padały hasła: chodźmy nad rzekę, będziemy skórować jakąś dziewczynę. Rodzina Roberta podejrzewa, że to właśnie policja wykonywała te telefony po to, by sprowokować Roberta do jakichś działań, poprzez które po prostu się zdemaskuje – mówiła.

Monika Góra: Z dziennikarskiego śledztwa wynika, że Robert J. jest niewinny

Były policjant: Byłem na tej barce

- Ja byłem jednym z tych policjantów, którzy pamiętają tę sprawę od początku. Pamiętam, dlatego że byłem na tej barce. To było w styczniu 1999 roku. Pojechaliśmy w kilku. Zadzwonił kapitan tego pchacza i powiedział, że coś wciągnęło mu się w śrubę. Jak pojechaliśmy to rzeczywiście wyglądało to na coś co jest skórą. Nikt nie przypuszczał, że to będzie coś takiego. Wisła ma swoje tajemnice i tragedie. Często zdarzało się, że czyjeś ciało wciągało się taką śrubę - były takie przypadki. Kilka dni później lekarz, który robił sekcję zadzwonił i powiedział: Panowie mamy do czynienia z prawdziwą makabrą. Wygląda na to, że ktoś zabił tę osobę - wtedy nie było jeszcze wiadomo kto to jest - i ściągnął z niej skórę jeszcze za życia – mówił w rozmowie z Radiem Kraków Dariusz Nowak - były policjant, szef wydziału dochodzeniowego i rzecznik policji, a obecnie twórca kanału Kryminalny Patrol.

Nowak także nie jest w 100% przekonany o winie Roberta J.

- Ja bym powiedział, że charakterologicznie wszystko pasowało i w dalszym ciągu pasuje, ale to jest za mało. Natomiast nigdy tych dowodów wprost nie było. Wygląda, że tych dowodów nadal nie ma. Myślę, że gdyby te dowody były - badania DNA, zeznania świadka - cokolwiek co jest takim dowodem wprost, to prokuratura już dawno by o tym powiedziała. To jest proces poszlakowy. W procesie poszlakowym zawsze jest pewnego rodzaju niewiadoma. W Polsce procesów poszlakowych jest bardzo niewiele. Należą do rzadkości. Zwykle są procesy, gdzie te dowody są takie koronne, jednoznaczne, natomiast tych poszlakowych jest bardzo niewiele. Zwykle sędziowie też byli bardzo ostrożni w wydawaniu wyroków. Sądzę, że tego dowodu nie ma – mówi.

Dariusz Nowak: w sprawie "Skóry" wiele rzeczy działo się po raz pierwszy