W trakcie działań ratowniczych ci turyści schodzący z góry podchodzili bardzo blisko nie w celu zapytania, czy nie trzeba pomóc, tylko by kręcić filmy, robić relacje, co przeszkadza. Zauważyliśmy, że komentarze prowadzących relacje, które się pojawiły przy tych filmikach, wskazywały, że opowiadają jakieś niestworzone rzeczy o tym, co tam robią, skąd się wzięli. Wszystkie te filmiki, które tam wrzucili i osoby, które tam się pojawiły, przekroczyły akceptowalne ryzyko
– relacjonuje Krzysztof.
W części opublikowanych relacji w internecie ich autorzy  twierdzili nawet, że aktywnie uczestniczyli w akcji ratunkowej. Jeden z mężczyzn, któremu zwrócono uwagę, aby odszedł z rejonu działań na lawinisku, zaczął nawet zachowywać się agresywnie. Sytuacja była na tyle karygodna, że TOPR opublikował oświadczenie, w którym jasno określił, że takie zachowania są niedopuszczalne. Turyści, o których mowa nie tylko przeszkadzali w akcji ratunkowej, ale i zagrażali bezpieczeństwu zarówno swojemu jak i uczestniczących w akcji ratownikom TOPR. 
Naczelnik TOPR przyznaje, że takie zachowanie jest nagminne - bardzo często też świadkowie wypadków w Tatrach podchodzą jak najbliżej w rejon lądowania śmigłowca, aby mieć atrakcyjne ujęcia do umieszczenia w internecie.
Presja jest duża, ta chęć pokazania się w mediach, ten wyścig o atrakcyjność przekazu. Naprawdę to nie jest istotne, żeby te relacje pojawiły się, zanim nasz śmigłowiec wyląduje, a tak się zdarza już w tej chwili. Mamy taki przypadek, że ratowany w trakcie oczekiwania na śmigłowiec relacjonował na żywo, jak ten śmigłowiec po niego leci trzymając się jedną ręką z trudem, żeby nie spaść
– mówi Jan Krzysztof.
Tego typu zachowania mogą być tragiczne w skutkach - podczas jednej z akcji ratunkowych amator-filmowiec, chcąc podejść jak najbliżej do śmigłowca w tzw. zawisie zrzucił na łopaty wirnika kamienie. Tylko dzięki szybkiej reakcji pilota, który natychmiast wylądował udało się zapobiec tragedii, ale śmigłowiec przez kilka dni był unieruchomiony w miejscu awaryjnego lądowania, a ze względów bezpieczeństwa łopaty wirnika głównego musiały być wymienione.