O nietypowej porze, bo o 12:30, rozpoczął się wyjazdowy mecz Puszczy w 22. kolejce II ligi. Nie był to jednak byle jaki wyjazd - podopieczni Tomasza Tułacza udali się do Tychów na najpiękniejszy drugoligowy obiekt GKS-u. Zawodnicy z Niepołomic nie byli przed tym meczem stawiani w roli faworytów, ale od początku dotrzymywali kroku rywalom i stwarzali sobie sytuacje. Okazje mieli między innymi Roman Stepankov czy Michał Czarny, a po drugiej stronie bliscy otwarcia wyniku byli Maciej Mańka czy Adam Varadi. Ani jedni, ani drudzy przed przerwą nie zdołali jednak otworzyć wyniku tego spotkania.

Przewaga Puszczy wzrosła za to po zmianie stron, a w ciągu kilkudziesięciu sekund podopieczni Tomasza Tułacza stworzyli sobie dwie klarowne okazje do zdobycia bramki. Najpierw Maciej Domański przelobował bramkarza gospodarzy i tylko ofiarna interwencja Tomasza Górkiewicza uchroniła zespół z Tychów, a niespełna minutę później z najbliższej odległości do pustej bramki piłki nie był w stanie wpakować Stepankov. Przyjezdni dopięli wreszcie swego w 63. minucie, kiedy nietypowo i pomysłowo rozegrany rzut rożny płaskim strzałem obok Pawła Florka zwieńczył Marcel Kotwica.

– Nie zawsze udaje nam się realizować takie koncepcje wykonywania stałych fragmentów gry, ale, kiedy jest trochę miejsca, staramy się to wykorzystać. Potrafimy to robić i myślę, że jeszcze nieraz zaskoczymy tym przeciwnika – powiedział na temat bramki dla swojej drużyny Tomasz Tułacz. Puszcza nie zamierzała poprzestać na jednym golu, atakowała, jednak niespełna kwadrans później było już 1:1. Do piłki ustawionej na 20. metrze podszedł Łukasz Grzeszczyk i kapitalnym, mierzonym strzałem w samo okienko pokonał Andrzeja Sobieszczyka. W końcówce obie drużyny mogły przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, a, już w doliczonym czasie gry, z drugą żółtą kartką boisko opuścić musiał Michał Czarny. Żadnej ze stron nie udało się więc zgarnąć pełnej puli, a mecz zakończył się remisem 1:1.

GKS Tychy - Puszcza Niepołomice 1:1
Grzeszczyk 77’ - Kotwica 63’

O godzinie 18 rozpoczęło się z kolei wyjazdowe spotkanie Sandecji Nowy Sącz. Drużyna Radosława Mroczkowskiego wyjechała do Głogowa na mecz z faworyzowanym Chrobrym. W meczu 22. kolejki I ligi emocji nie brakowało, a ostatecznie spotkanie zakończyło się podziałem punktów.

W pierwszej połowie gospodarze dwukrotnie ostemplowali słupek bramki Łukasza Radlińskiego. Ani w szóstej, ani w 43. minucie nie udało się im jednak skierować piłki do siatki, a sytuacja Chrobrego skomplikowała się krótko po zmianie stron. W 48. minucie w polu karnym faulował Michał Ilków-Gołąb, za co z miejsca został ukarany czerwoną kartką. Nieszczęścia gospodarzy mogły, a wręcz powinny się pomnożyć, bo do piłki ustawionej na 11. metrze podszedł Wojciech Trochim. Nowy nabytek Sandecji zmarnował jednak znakomitą sytuację, a po chwili skutku nie przyniosła również jego dobitka.

To, co nie udało się drużynie trenera Mroczkowskiego w 49 minucie, wyszło za to pięć minut później. Filip Piszczek zaskoczył bramkarza gospodarzy centrostrzałem, a Sandecja objęła prowadzenie. Radość gospodarzy nie trwała jednak zbyt długo, bo w 61. minucie do remisu doprowadził Damian Sędziak. Grająca z przewagą jednego zawodnika Sandecja dążyła do zdobycia drugiego gola, jednak Bartłmoej Dudzic w sytuacji sam na sam nie był w stanie pokonać bramkarza gospodarzy, a strzały Macieja Małkowskiego czy Wojciecha Trochima nie miały prawa spowodować zagrożenia pod bramką Chrobrego. Mecz w Głogowie zakończył się więc analogicznym rezultatem, jak ten w Tychach i - również tutaj - drużyna z małopolski może odczuwać lekki niedosyt.

Chrobry Głogów - Sandecja Nowy Sącz 1:1
Sędziak 61’ - Piszczek 54

Adam Delimat