Dyrektor szpitala w Gorlicach Marian Świerz tłumaczył, że pielęgniarki w przyznawaniu podwyżek zostały pominięte, bo od ubiegłego roku otrzymują dodatki, po 400 zł, przyznane przez ministra zdrowia. Po czterech latach podwyżka dla nich ma wynieść w sumie 1600 zł brutto. Podwyżka dla lekarzy w Gorlicach ma natomiast sięgnąć 600 zł i to tylko do końca tego roku. Pozostali pracownicy mają dostać od 150 do 200 zł.

Pielęgniarki oceniły jednak, że podział ten jest niesprawiedliwy. "To jest 400 zł brutto, a więc na rękę dla pielęgniarki wychodzi jakieś 230 zł. Dostajemy te pieniądze, mamy je zagwarantowane do czerwca tego roku, ale to jest inna pula pieniędzy. Pieniądze wypracowane w naszym szpitalu, należy dzielić, nie mówię że po równo, ale między wszystkimi" - wyjaśnia w rozmowie z Radiem Kraków Danuta Kamińska, przewodnicząca związku pielęgniarek i położnych w szpitalu w Gorlicach.

Akcja protestacyjna rozpoczęła się w czwartek, porozumienie próbowano wypracować podczas dwóch tur spotkań zdyrektorem szpitala. "Zawarliśmy porozumienie. Dyrektor placówki uwzględnił nas przy podziale podwyżek. Nie chodziło tu o kwoty, bo te są śmieszne. Chodzi o to, że nie zostałyśmy wykluczone" - podkreśla Kamińska.

Kwota, która zostanie dodana do pensji pielęgniarek to 120 zł wypłacane przez 6 miesięcy. "Wydaje się, że został zawarty kompromis, pewnie nie jest on szczęśliwy dla wszystkich grup zawodowych. Polega on na tym, że również pielęgniarki będą uwzględnione w tej kwocie podziału z tytułu nadwykonań. Z racji tego, że jest to spora grupa zawodowa odbiło się to na długości wypłacanego dodatku. Pierwotnie miało być to 9 miesięcy" - mówi Radiu Kraków Marian Świerz, dyrektor gorlickiego szpitala. 

 

 

 

Przypominamy: Gorlickie pielęgniarki bez podwyżek. Protest pod gabinetem dyrektora szpitala

 

 

(Sławomir Wrona/ew)

Obserwuj autora na Twitterze: