Zapis rozmowy Sławomira Wrony z posłem KO, Aleksandrem Miszalskim.

Mateusz Morawiecki otrzymał misję tworzenia nowego rządu. Chwilę po ogłoszeniu decyzji prezydenta, napisał pan na platformie X – dawniej Twitter – „Andrzej Duda – prezydent niewykorzystanych szans”. Jakie szanse zmarnował prezydent pana zdaniem?

- Tę na pewno. Wcześniej wiele razy mógł zachować się rozsądnie, ale zawsze wybiera swoją lojalność wobec PiS, prezesa i obozu, który go zrobił prezydentem. Nie jest to racjonalne z punktu widzenia interesu Polski. Dlaczego mamy czekać 2-3 tygodnie dłużej na dogadany rząd? Koalicyjna większość się dogadała.

Prezydent wczoraj podkreślał, że w rozmowy odbył z przedstawicielami formacji, które zdobyły najwięcej głosów w wyborach. Wymienił PiS i KO. Dał do zrozumienia, że ciągle nie ma podpisanej umowy koalicyjnej.

- On świadomie nie wymienił formacji, z tymi też się spotkał i dostał jasną informację, że jest tworzona koalicja. Teraz jest to dopięte, jak powiedział premier Tusk. Słyszeliśmy Trzecią Drogę i Lewicę. Wszyscy mówią, że ich kandydatem na premiera jest Donald Tusk.

Potwierdza to umowa koalicyjna? Można ją gdzieś znaleźć?

- To nie jest teraz zadanie nikogo z opozycji, żeby prezydentowi przedstawiać umowę koalicyjną. Nie było nigdy takiego zwyczaju, żeby rząd potencjalny przedstawiał prezydentowi umowę koalicyjną przed powierzeniem tej misji. Wystarczą deklaracje u pana prezydenta i publicznie, że koalicja jest dopięta. To niepoważne zarzuty.

Dlaczego koalicji jeszcze nie ma? Może wyborcom można przedstawić koalicję i wokół czego zbudowano kompromis i jaki będzie wspólny program?

- Ona zostanie przedstawiona. Program każdej z formacji się nieco różnił. Trzeba to poskładać i podejść odpowiedzialnie. Po dopracowaniu tego, składu rządu, podziału odpowiedzialności można to przedstawiać.

Trzeba poskładać, czy są poskładane?

- Od wczoraj - z tego co powiedział Donald Tusk – są. Trzeba to przelać jednak na papier. Tego się nie da szybko zrobić. Nie oszukujmy się. Prezydent wiedział, że koalicja jest poskładana. Zatem pośpieszył się z ogłoszeniem, że premier Morawiecki dostaje tę misję. Dlaczego tak zrobił? Bo za dwa dni, jakby umowę zobaczył, nie mógłby się na to powołać. On wyprzedził ten fakt.

W sprawie koalicji prezydent miał tylko ustną deklarację jednego z liderów. Nie miał dokumentu. Z obozów, które prowadzą negocjacje, pojawiają się informacje, że są kwestie ciągle budzące emocje.

- Nie jednego lidera. A co ma po drugiej stronie w takim razie?

Zwartą partię polityczną, która zdobyła najwięcej głosów w wyborach.

- Ona ma umowę koalicyjną?

Ona nie deklaruje żadnej koalicji. Ma jednak większość głosów w wyborach. Tak rozumiem pana prezydenta.

- Nie większość. Największą liczbę, ale jak mówimy o liczbie mandatów, wystarczy dodać do siebie trzy partie i większość jest po innej stronie. Jestem w miarę dobry z matematyki, umiem liczyć. Prezydent niespecjalnie. Jeśli premier Morawiecki będzie tworzyć rząd, niech przedstawi umowę koalicyjną. Z kim? On tej umowy nie ma, z nikim nie rozmawia. Prezydent przegrywa ten spór na każdej płaszczyźnie logicznej.

Wszystko rozstrzygnie się 13 listopada podczas posiedzenia Sejmu...

- Dlaczego prezydent to robi? W ruch idą niszczarki, powoływani są ludzie z PiS na różne stanowiska, idą dywidendy, wypłaty, premie z Azotów. To prawdziwy powód, żeby wyciągnąć jeszcze więcej pieniędzy z naszego państwa.

Pański kolega poseł Janusz Cichoń napisał po decyzji prezydenta, że szanse na odblokowanie KPO spadają, decyzja prezydenta może nas kosztować 260 miliardów złotych. Jak jest z KPO? To decyzja polityczna, czy zależna tylko od kwestii praworządności w Polsce?

- Nie widziałem tego wpisu. Nie wiem, co miał na myśli. Oczywiście z każdym dniem spadają szanse na rozliczenie KPO. Straciliśmy 2,5 roku. Te środki trzeba pozyskać, wydać i rozliczyć. To normalne procedury. Każdy tydzień zmniejsza szanse na rozliczenie tego. Mniej się będzie dało wydać. Środki oczywiście będą. To jest kwestia polityczna i praworządności zarazem. Po naszej stornie jest wola przywrócenia praworządności. Ustawy, regulaminy i kwestie formalne zostaną naprawione. My to zrobimy. Sama wola przedstawienia projektów ustaw jest już wolą polityczną, która może przyspieszyć wypłatę środków. Pewnie w transzach.

W dyskusji i sporze w kraju pada argument, że Polacy chcieli zmiany. Mówi tak głównie opozycja. Jednak nie do końca, co pokazuje jeden z sondaży, w którym zapytano Polaków o projekty rozpoczęte przez PiS. Niektóre projekty zyskały wielkie wsparcie. 76% Polaków jest za dalszym zbrojeniem armii. Rekordowe poparcie – 85% - to budowa elektrowni atomowych. Przyszły rząd opozycji będzie szanował takie wybory Polaków?

- Tego sondażu nie znam. Znam inny, w którym wyborcy wypowiedzieli się… Nie podważam tego wyniku, ale znam taki, w którym odblokowanie środków z KPO było na pierwszym miejscu, na drugim naprawa wymiaru sprawiedliwości.

Tu chodzi o projekty zaczęte przez poprzedników, które powinny być kontynuowane. To sugestia, której nie można zignorować?

- Jasne. My nigdy nie podważaliśmy tych dwóch aspektów. Armia musi być silna i mocna. Mamy odmienne zdanie na temat tego, co było robione do tej pory. Pręży się muskuły w telewizji, ale to nie jest tożsame z tym, że armia jest mocna. Generałowie odeszli, zbrojenie armii nie jest w Polsce, ale w Korei i USA. To słaba koordynacja.

Czołgów i samolotów chyba nie jesteśmy w stanie sami wyprodukować.

- Nie, ale mówię o haubicach z Korei. Mamy Kraby w Polsce. To jest słabo skoordynowane.

Polacy są za zachowaniem CBA (61%) i IPN (64%).

- Tu będziemy się różnić. Sondażu nie znam. Zobaczymy, co zrobimy z tymi instytucjami. One teraz nie działają, jak powinny.

Są też za CPK – ponad 51%. Około 39% Polaków jest przeciw.

- Trzeba spytać Polaków, czy są za defraudowaniem środków w CBA, używaniem Pegasusa. To zarzuty, o których my mówimy. IPN powinien szkalować tylko osoby, które są na politycznym celowniku? W CPK będzie utrzymywana pusta łąka za setki tysięcy złotych? Pan Horała zgarnia kilkadziesiąt tysięcy miesięcznie za pilnowanie tej łąki? Są za wyburzaniem wielu domostw pod CPK?

Czyli pan się opowiada za wstrzymaniem tego projektu?

- Te analizy transportowe, które widziałem i analizy finansowe, pokazują, że CPK nie jest rentowne. Pomijam krzywdy dla mieszkańców kraju. Tak wielkie środki można wydać na rozbudowę sieci lokalnych, kolei, PKS. To by pomogło zniwelować wykluczenie transportowe w Polsce.

Eksperci ostrzegają, że w przyszłym roku nawet o 70% mogą wzrosnąć rachunki za energię. Jeśli KO będzie rządzić, a pomysł jak temu zaradzić? Może trudno, takie są warunki rynkowe i trzeba będzie temu stawić czoła?

- Teraz ceny gazu i prądu są zamrożone. Jak tylko dostaniemy od poprzedników władzę, podejmiemy działania, żeby te ceny nie wzrosły. Na tym Polacy mogą ucierpieć. Decyzje będą później, bo nie mamy dostępu do budżetu, danych i narzędzi, którymi można to zmienić. Ceny powinny zostać stabilne. Podwyżki byłyby wielkie. W przyszłości trzeba dokonać transformacji energetycznej. Ceny rosną, bo przez 8 lat nie było tej transformacji. Prąd oparty na OZE, fotowoltaice, wietrze może być dużo tańszy niż ten z węgla. To długofalowe działanie.